Nowy szef polskiej dyplomacji z trudną misją w Berlinie
17 stycznia 2018Po polsko-niemieckiej wspólnocie interesów, proklamowanej przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego po upadku żelaznej kurtyny i demokratycznym zwrocie w Polsce w 1989 roku, nie ma obecnie śladu. Niewiele pozostało też z pragmatycznej bliskiej współpracy na arenie międzynarodowej, której wyrazem była między innymi wspólna polityka wobec Ukrainy.
- Stan wzajemnych relacji, mierząc go aspiracjami, jakie mieliśmy w przeszłości, jest bardzo zły - mówi Piotr Buras – szef warszawskiego biura European Council of Foreign Relations (ECFR). - Bardzo mało dzieje się w tych relacjach, na poziomie politycznym nie ma właściwie nie tylko żadnych wspólnych projektów, ale nawet zwykłej, rzeczowej rozmowy na ważne tematy - zaznacza polski politolog. Jego zdaniem kwestia reparacji, podniesiona w lecie przez polityków rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, „dolała ostatecznie oliwy do ognia".
Poprzednik Czaputowicza - Witold Waszczykowski, który kierował polską dyplomacją od przejęcia w 2015 roku władzy przez PiS, widział w Niemczech głównego partnera gospodarczego, sojuszników politycznych szukał jednak gdzie indziej: za Oceanem, w Londynie i Budapeszcie.
Czaputowicz: Niemcy głównym partnerem
Dlatego pierwsza deklaracja jego następcy brzmi jak mała polityczna sensacja, chociaż przed 2015 rokiem zostałaby uznana za zwykły truizm. - Niemcy to nasz główny partner gospodarczy i polityczny. Zależy nam na utrzymaniu bardzo dobrych stosunków - powiedział Czaputowicz po objęciu urzędu.
Za pozytywny sygnał można też uznać fakt, że wybrał Berlin na drugi cel podróży, zaraz po obligatoryjnej wizycie w Bułgarii, sprawującej obecnie przewodnictwo w UE.
Umiarkowane oczekiwania w Berlinie
W Berlinie oczekiwania związane z wizytą polskiego ministra nie są specjalnie wygórowane. - Chodzi o to, by się poznać i pomyślnie rozpocząć współpracę – powiedziała zastępczyni rzecznika niemieckiego MSZ Maria Adebahr. - Niemcy i Polska są bliskimi, ważnymi partnerami i sąsiadami - zaznaczyła dodając, że do omówienia jest „szeroka paleta spraw”.
W rozmowie z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Sigmarem Gabrielem, Czaputowiczowi rzeczywiście nie powinno zabraknąć tematów.
Niemiecki rząd unika krytykowania Polski
Rząd w Berlinie wykazywał do niedawna wielką wstrzemięźliwość w krytykowaniu polityki władz w Warszawie. W kontrowersyjnych sprawach dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, reformy wymiaru sprawiedliwości czy relokacji uchodźców, niemieccy decydenci, pytani o ocenę, wskazywali zazwyczaj na kompetencje Komisji Europejskiej. - Polska jest dużym i ważnym krajem, nie można jej pomijać - mówi zródło w Urzędzie Kanclerskim.
Wyłomem w tej postawie były słowa wypowiedziane przez kanclerz Angelę Merkel na konferencji prasowej w sierpniu zeszłego roku. Pomimo tego, że Niemcy chcą dobrych relacji z Polską, "nie możemy tak po prostu trzymać języka za zębami" - powiedziała Merkel odnosząc się do sytuacji w polskim sądownictwie.
Polska podnosi kwestię reparacji wojennych
Nowy polsko-niemiecki spór zainicjował w lecie Jarosław Kaczyński stawiając ponownie na agendzie kwestię reparacji wojennych. - Polska nigdy nie zrzekła się tych odszkodowań. Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie - powiedział prezes PiS w lipcu na konwencji Zjednoczonej Prawicy. Jego zdaniem Polska nie dostała żadnego zadośćuczynienia za "gigantyczne szkody" poniesione podczas wojny.
Sprawa reparacji nie wyszła jak na razie poza poziom parlamentarny i medialny, wisi jednak jak Miecz Damoklesa nad polsko-niemieckimi relacjami. Niemiecki rząd utrzymuje konsekwentnie, że ta sprawa jest prawnie i politycznie ostatecznie załatwiona, jednak otwarcie nowego frontu z pewnością niepokoi polityków w Berlinie. Z sondaży wynika, że większość Polaków popiera roszczenia, choć zdają oni sobie sprawę, że konsekwencją będzie dalsze pogorszenie wzajemnych stosunków.
Pesymistyczne prognozy na przyszłość
Eksperci oceniają pesymistycznie możliwość pozytywnego przełomu między Berlinem a Warszawą, pomimo niedawnej rekonstrukcji polskiego rządu i odejścia z niego najbardziej kontrowersyjnych postaci, w tym Waszczykowskiego.
- Polska polityka zagraniczna stała się zakładnikiem polityki krajowej - mówi Buras. - Tematyka niemiecka i europejska wykorzystywane są bardzo brutalnie przez rząd w debacie krajowej jako instrument wewnętrznych rozgrywek. PiS, gdy mu się to opłaca, sięga po kartę antyniemiecką lub antyeuropejską - wyjaśnia politolog.
Buras przewiduje, że obecnie polski rząd będzie prezentował Europie "bardziej przyjazną twarz". Powodem są zbliżające są wybory w Polsce i chęć pozyskania bardziej umiarkowanego elektoratu, którego odstraszają antyeuropejskie hasła.
Jeszcze bardziej pesymistycznie ocenia perspektywy Stephen Bastos z Fundacji Genshagen, wspierającej niemiecko-polsko-francuską współpracę. Niemiecki politolog zwraca uwagę na fragmenty umowy przyjętej przez CDU/CSU i SPD na zakończenie rozmów sondażowych o nowym rządzie.
Ten rok testem dla polsko-niemieckich relacji
Partie, które z dużą dozą prawdopodobieństwa będą przez najbliższe cztery lata rządzić Niemcami, zapowiadają na pierwszej stronie "pogłębienie demokratycznych i praworządnych wartości" w Europie oraz akcentują solidarność w kryzysie migracyjnym. - Te fragmenty skierowane są pod adresem Polski - uważa Bastos.
Nowy rząd Merkel, gdy wreszcie powstanie, zajmie z pewnością bardziej zdecydowane stanowisko wobec Polski, przewiduje Bastos. Jego zdaniem ten rok będzie" sprawdzianem" dla polsko-niemieckich relacji.
Jacek Lepiarz, Berlin