Nowe rewelacje ws. nalotu w Kunduzie
12 grudnia 2009Do tej pory utrzymywano, że komendant bazy Bundeswehry w Kunduzie, pułkownik Georg Klein, wydał rozkaz zbombardowania cystern w obawie, że mogą zostać wykorzystane przez porywaczy do ataku na obóz w charakterze ruchomych bomb zapalających. Monachijska Süddeutsche Zeitung i internetowe wydanie tygodnika Der Spiegel cytują fragmenty raportu dowództwa sił NATO w Afganistanie, z których wynika jednoznacznie, iż w grupie osób, zgromadzonych wokół uprowadzonych cystern podejrzewano obecność czterech lokalnych przywódców talibów w otoczeniu licznych bojowników, i to oni stanowili właściwy cel ataku dwóch myśliwców typu F-15E. Ekspert partii SPD ds. bezpieczeństwa Hans-Peter Bartels oświadczył w wywiadzie dla tabloidu Bild, że "celowe eliminowanie ludzi jest nie do pogodzenia z uchwałą Bundestagu dotyczącą zadań żołnierzy Budeswehry w Afganistanie". Tymczasem dziennik Lepziger Volkszeitung twierdzi, że przed atakiem Urząd Kanclerski zgodził się na "ostrzejsze wystąpienie" Bundeswehry przeciwko talibom.
Początkowo niemiecki rząd utrzymywał, że ofiarami nalotu byli wyłącznie talibowie. Wkrótce okazało się, że wśród ofiar były osoby cywilne. Ujawnienie faktów spowodowało dymisję Franza-Josefa Junga, szefa MON w poprzednim gabinecie Angeli Merkel. Ostatnio Niemcy zaoferowali rodzinom ofiar odszkodowania.
dpa/Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek