Już od jutra możliwe natychmiastowe deportacje z RFN
23 października 2015Kryzys uchodźczy zmusił niemiecki rząd do działania. Uchwalona niedawno ustawa azylowa nie wejdzie w życie – jak planowano – 1 listopada, tylko kilka dni wcześniej – w sobotę, 24 października. Kilka dni później dojdzie już do pierwszych deportacji uchodźców nie mających szans na azyl w Niemczech.
Nowa ustawa azylowa przewiduje istotne zmiany. Uznaje ona wszystkie państwa Bałkanów Zachodnich (nadal z tego regionu napływa do Niemiec tysiące ludzi) za bezpieczne kraje pochodzenia. Zgodnie z zaostrzoną ustawą „uchodźcy ekonomiczni” nie będą mieli żadnych szans na azyl.
Poza tym konsekwentnie ma dochodzić do deportacji osób, których wniosek o azyl został odrzucony. Obecnie żyje w Niemczech 190 tys. takich osób, przy czym 140 tys. ma status „pobytu tolerowanego”, 50 tys. mogłoby natychmiast opuścić kraj. Nowa ustawa przewiduje także, że azylanci będą dłużej przebywać w ośrodkach recepcyjnych (6 miesięcy zamiast trzech). W miarę możliwości mają też otrzymywać mniej gotówki, zamiast tego świadczenia rzeczowe – wyżywienie, ubranie, wyposażenie.
Problemy z wnioskami
Na tym jednak nie koniec. Kolejną bolączką jest zbyt powolne rozpatrywanie wniosków o azyl. W Federalnym Urzędzie ds. Migracji i Uchodźców ma powstać tysiące nowych etatów, jednak to wymaga czasu. Niektóre landy (m.in. Berlin) nie mogą sobie poradzić nawet z pierwszą rejestracją uchodźców. Na zgłoszenie imigranci muszą czekać kilka miesięcy. Nie wspominając o złożeniu właściwego wniosku o azyl.
Bolący i palący temat
Kryzys uchodźczy budzi w Niemczech coraz większe kontrowersje. I to nie tylko na scenie politycznej. Również w społeczeństwie nastroje są nie najlepsze. W ankiecie instytutu Allensbach aż połowa respondentów wyraziła wielkie obawy, jak Niemcy poradzą sobie z falą uchodźców. Większość ankietowanych była zdania, że ryzyko związane z uchodźcami przeważa nad szansami.
W tym tygodniu 200 burmistrzów miast Nadrenii Północnej-Westfalii wystosowało do kanclerz Angeli Merkel pismo z apelem o ograniczenie migracji. Obawy te wypowiadają także partyjni koledzy pani kanclerz. W Berlinie już mówi się o tym, że Angela Merkel nie przeżyje politycznie tego kryzysu. Kontrowersyjne strefy tranzytowe, które mają odciążyć niemieckie gminy, napotykają jeszcze na opór socjaldemokratów - koalicyjnego partnera chadeków.
Kwestia cierpliwości?
Kryzys uchodźczy prowadzi także do spadku popularności chadeków. Skrajnie prawicowa AfD (Alternatywa dla Niemiec), która z uchodźców uczyniła swój naczelny temat, zyskuje zwolenników. Już teraz zamierza na nią głosować 7-8 proc. wyborców. Tymczasem popularność CDU/CSU leci w dół (obecnie ok. 38 proc.).
W obliczu dziesiątek tysięcy uchodźców na tzw. szlaku bałkańskim rośnie też nacisk na rząd w Berlinie. Merkel ponagla, chce zmian w krajowej i europejskiej polityce azylowej, ale zmiany wymagają czasu. Trwały system podziału uchodźców na wszystkie kraje UE nie dysponuje jeszcze odpowiednią większością.
Temat powróci na agendę w niedzielę (25.10.2015) na trzecim już europejskim szczycie uchodźczym, ale nawet ze Szwecji – do tej pory wzoru polityki migracyjnej – dochodzą głosy o „wyczerpaniu możliwości”. I – jak donosi niemiecki dziennik „Handelsblatt“ – mówi o tym już sam premier szwedzkiego rządu Stefan Löfven.
Jeszcze bardziej długotrwałym wyzwaniem jest kolejne zadanie, jakie chce zrealizować Merkel, a mianowicie zwalczanie przyczyn uchodźstwa w regionach sąsiadujących z Europą.
Poparcie dla Merkel wyraził przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Ceni on, że „mimo wyników sondaży Merkel nie zbacza ze swojego kursu”. Jest szczęśliwy, że w Merkel znalazł sojuszniczkę, która dysponuje „wytrwałością i zapałem w zmaganiu się z takimi wyzwaniami”.
Kay-Alexander Scholz / Katarzyna Domagała