Nieszczelne sankcje. "Banki Putina" mają boczną furtkę
2 sierpnia 2014Jednym z głównych celów unijnych sankcji sektorowych wobec Rosji w ich wymiarze finansowym było odcięcie głównych banków rosyjskich z większościowym udziałem państwa od dopływu świeżego kapitału z obszaru UE. Szybko jednak okazało się, że nie da się osiągnąć tego celu tak łatwo, jak zakładano. Przede wszystkim dlatego, że dwa najważniejsze banki rosyjskie: Sbierbank, czyli Kasa Oszczędności Federacji Rosyjskiej i bank VTB (dawniej Wniesztorgbank) czyli Bank Handlu Zagranicznego, są rosyjskie głównie z nazwy w tym sensie, że spora część ich kapitału to oszczędności zagranicznych inwestorów, a one same są od dawna dobrze zakotwiczone za granicą, także w krajach UE.
Rosja zabiega o unijnych ciułaczy
W piątek (01.08) wieczorem na stronie banku VTB Direkt można było przeczytać, że oferuje on atrakcyjne oprocentowanie w wysokości 2,1 procent każdemu, kto założy w nim konto, z którego nie będzie korzystał przez trzy lata. To rzeczywiście atrakcyjna oferta, w czasach, w których wiele niemieckich banków ludowych i kas oszczędnościowych nie prowadzi już oprocentowanych kont klientów. O nowych sankcjach unijnych nie było na niej ani słowa.
Zarząd VTB nie chce zdradzić liczby swych klientów w Niemczech.Tego można się jedynie domyślać na podstawie innych informacji. Ot choćby takich, że suma bilansowa, czyli łączna wielkość aktywów, banku VTB Austria, do którego należy bank VTB Direkt z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, wynosiła 31 grudnia 2013 roku 5,5 mld euro. W sprawozdaniu z działalności banku w roku ubiegłym można było znaleźć informację, że ponad 45 procent tej sumy, a więc przynajmniej 2,5 mld euro, przypada na depozyty obywateli RFN.
Doświadczenie uczy, że przeciętny klient banku internetowego, takiego jak VTB Direkt, trzyma w nim na koncie oszczędnościowym od 10 do 15 tys. euro. Z takiego rachunku wynikałoby, że w rosyjski bank VTB, drugi co do wielkości bank Federacji Rosyjskiej, w którym państwo ma ponad 50 procent udziałów, ma od 150 do 250 tys. niemieckich klientów.
Jak dobrze mieć spółkę córkę
Bank ten i jeszcze większy od niego Sbierbank, należący w 60,25 procentach do Centralnego Banku Rosji, to dwie największe rosyjskie instytucje finansowe objęte trzecim pakietem unijnych sankcji gospodarczych. Obu nie wolno teraz zaopatrywać się w świeże dewizy na europejskim rynku finansowym. Nie znaczy to jednak wcale, że te dwa "banki Putina" jak się często o nich mówi, zostały odcięte w stu procentach od dopływu kapitału. W porę zadbały bowiem o utworzenie w krajach unijnych spółek córek, których sankcje już nie obejmują.
Na przykład w Austrii. W stołecznym Wiedniu mieści się nie tylko centrala banku VTB Austria, ale także DenizBanku, należącego od 2012 roku w 99,85 procentach do Sbierbanku. Na kontach DenizBanku, jak podaje gazeta "Wiener Zeitung", leży 6 mld oszczędności obywateli państw unijnych, w tym także wielu Niemców.
Sankcje nie są szczelne
Te dwa przykłady dowodzą, jak trudno będzie w praktyce odciąć banki rosysjkie od dopływu kapitału. Sbierbank ma przedstawicielstwa w ośmiu krajach europejskich, a bank VTB, jak donosi "Financial Times" obsługuje "znaczącą liczbę zachodnich akcjonariuszy". Oba banki od lat z powodzeniem zabiegają o przyciągnięcie europejskich drobnych ciułaczy, zwłaszcza z Niemiec. Mają w tym cel gospodarczy, ale także polityczny, ponieważ unijne prawo chroni oszczędności klientów banków, mających swą siedzibę na terenie jednego z państw UE. Każdy, kto podważyłby ich prawo do własności, natychmiast naraziłby się na protest. Innymi słowy: za nieszkodzeniem obu bankom rosyjskim opowie się także wielu obywateli RFN.
Jeśli policzymy tylko 6 mld euro na kontach w Sbierbanku/DenizBanku i 2,5 mld euro na kontach w VTB Direkt okazuje się, że mamy do czynienia z 8,5 mld euro. A to mniej więcej tyle, ile - jak twierdzą analitycy Morgan Stanley, jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie - oba "banki Putina" potrzebują do końca 2015 roku do obsługi swych pożyczek zaciągniętych na międzynarodowych rynkach finansowych.
Czy VTB Austria będzie mógł teraz liczyć na unijne kredyty, to inna sprawa. Austriaccy politycy zapewniają, że nie zamierzają obchodzić w ten sposób unijnych sankcji, ale nie są też zainteresowani jego upadkiem. Nikt tego też nie chce w przypadku DenizBanku, a to znaczy, że oba banki są dla Rosji "boczną furtką", z której będzie można skorzystać w miarę potrzeby.
Andrzej Pawlak (tagesschau.de)