Niemiecki politolog: zmian nie da się zatrzymać
7 stycznia 2022Deutsche Welle: Jak Pan ocenia obecne wydarzenia w Kazachstanie?
Stefan Meister*: To są najsilniejsze dotąd protesty, jakie widzieliśmy w Kazachstanie od lat. Dotykają one nie tylko jednego konkretnego regionu, ale wielu części tego kraju. Ludzie są rozjuszeni. Wydaje się, że wśród ludności jest wiele skumulowanego gniewu. Cała dyskusja na temat rosnących cen gazu i energii jest ostatecznie przyczyną frustracji i widzimy pewną niezdolność do działania elit rządzących, które wydają się być całkowicie zaskoczone skalą i gwałtownością protestów.
Jakie są przyczyny tego konfliktu?
– Mamy elitę rządzącą, która utrzymała się przy władzy pomimo odejścia byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa i działa tak jak wcześniej, bez dokonania fundamentalnych zmian w kraju. Widzimy, że ceny rosną, również z powodu COVID-19 i całej sytuacji związanej z pandemią. Rośnie presja społeczno-ekonomiczna na ludność, a jednocześnie mamy w kraju stagnację płac i złe warunki pracy. To oznacza utratę dochodów dla ludności i co gorsza nie ma perspektyw na zmiany.
Mówi Pan, że Kazachowie są rozgniewani. Również Białorusini wyszli na ulice rozgniewani na swojego władcę. Czy da się porównać ze sobą te uwarunkowania?
– Reżim Łukaszenki jest jeszcze bardziej autorytarny i jeszcze mniej skłonny do reform, zwłaszcza jeśli chodzi o politykę gospodarczą. W ciągu ostatnich 30 lat na Białorusi zaszło bardzo niewiele zmian. Kazachstan, z kolei, ma bardzo liberalną gospodarkę i wpuścił wielu chińskich inwestorów. Ale ludzie mają poczucie, że nie uczestniczą w dobrobycie kraju, ani nawet w rozwoju dzięki tym inwestorom.
Zmiana prezydenta Nursułtana Nazarbajewa na Kasyma-Żomarta Tokajewa w 2019 roku jest często określana jako udane przekazanie władzy. Czy rzeczywiście tak jest?
– Nazarbajew pozostawał na kluczowym stanowisku (szefa Rady Bezpieczeństwa Kazachstanu) i to on ostatecznie nadal decydował o losach kraju. Ludzie na decydujących stanowiskach w aparacie państwowym i Radzie Bezpieczeństwa byli od niego zależni. Pod tym względem była to tylko połowiczna zmiana władzy, w której nie partycypowało społeczeństwo. Okrzyki demonstrantów „niech stary odejdzie” pokazują, że chcą oni zmiany elit politycznych, chcą nowych, młodszych, nowoczesnych elit, a nie tych starych, ukształtowanych przez Związek Radziecki. Być może, podobnie jak na Białorusi, mieliśmy do czynienia z transformacją społeczną, której nie towarzyszyła transformacja elit. Doprowadziło to teraz do eksplozji.
Co zamierza teraz zrobić Kreml?
– Dla Kremla najważniejsza jest stabilizacja i zabezpieczenie swojej strefy wpływów. Rozwój sytuacji na Białorusi sprzyja obecnie interesom Kremla, ale jest daleki od stabilizacji. Tamtejsza ludność jest coraz bardziej przeciwna reżimowi i Rosji. Kazachstan jest drugim po Białorusi najważniejszym sojusznikiem Rosji w całym regionie, gdzie w sąsiedztwie mamy również Afganistan i inne równie trudne państwa. Oczywiście jest to wyzwanie w zakresie bezpieczeństwa dla Kremla, który obawia się kolejnej kolorowej rewolucji w bardzo ważnym państwie partnerskim. Rosja będzie bacznie obserwowała, co się tam dzieje. W miarę swoich możliwości będzie wspierać reżim, aby ten pozostał u władzy.
Jaki jest stan rosyjskich elit? Jaki wpływ na samą Rosję mają takie wydarzenia jak teraz w Kazachstanie?
– Pytanie dla Rosji brzmi: co należy zrobić, aby utrzymać się u władzy? Można dojść do wniosku, że rosyjskie elity muszą się zmodernizować, zdemokratyzować i otworzyć na zmiany społeczne. Tymczasem one wyciągają dokładnie odwrotne wnioski. W ostatnich latach Rosja w polityce wewnętrznej stała się jeszcze bardziej autorytarna i represyjna. Jeśli spojrzeć na strategię bezpieczeństwa, to dotyczy ona głównie wewnętrznych zagrożeń i wyzwań.
Konsekwencją wyciąganych przez rosyjskie elity wniosków są rosnące represje oraz tłumienie opozycji i niezależnych mediów. Chcą powstrzymać zmiany społeczne. Zachodzi bowiem wielka obawa, że wydarzenia na Ukrainie, Białorusi, a teraz w Kazachstanie mogą stać się wzorem dla społeczeństwa w Rosji. Dlatego też reaguje się represyjnie i stara się tłumić takie ruchy i wspierać takie właśnie reżimy. Nie sądzę jednak, by mogła to być polityka zrównoważona i długoterminowa, ponieważ w końcu nie da się powstrzymać tych zmian społecznych.
* Niemiecki politolog Stefan Meister kieruje Programem Południowego Kaukazu Fundacji Heinricha Bölla w stolicy Gruzji Tbilisi. Wcześniej pracował dla Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych (DGAP) i Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR) w obszarze Rosji, Partnerstwa Wschodniego i Azji Centralnej. Meister publikuje na temat stosunków niemiecko-rosyjskich, rosyjskiej polityki wewnętrznej, zagranicznej, bezpieczeństwa i energetycznej, rosyjskiej dezinformacji i konfliktów w obszarze postsowieckim.