Niemiecki historyk o polskiej polityce historycznej
4 kwietnia 2018Niemiecki historyk Martin Schulze Wessel rozpoczyna swoją analizę na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” od przypomnienia wydanego w 1981 roku eseju „Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy. Uwagi o megalomanii narodowej i ksenofobii Polaków” Jana Józefa Lipskiego. Przytacza opinię Lipskiego, że „miłość do wszystkiego, co polskie - to częsta formuła narodowej, 'patriotycznej' głupoty”.
Jak zaznacza, ta krytyczna postawa wobec własnej historii wywarła ogromny wpływ na dyskusje o historii w Polsce po 1989 roku, a także na kształt wielu placówek muzealnych, w tym Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie oraz Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku.
Zmiany w polityce historycznej
„W międzyczasie wiatr zmienił kierunek” – pisze Schulze Wessel. Wśród przejawów nowego podejścia do historii wymienia, oprócz zmian w muzeum gdańskim, nowelizację ustawy o IPN.
Autor wyraża zdziwienie, że chociaż deklarowanym celem twórców tej ustawy było przeciwdziałanie pojawiającym się w mediach, „najczęściej z bezmyślności, określeniom w rodzaju 'polskie obozy koncentracyjne'”, to w tekście ustawy pojęcia te w ogóle nie występują.
„Problematyczna wydaje się być jej (ustawy) nieostrość” – pisze Schulze Wessel. Jego zdaniem nowe przepisy wpłyną negatywnie na badania historyczne, chociaż ustawa nie przewiduje ścigania naukowców i artystów. „Co jednak stanie się, gdy naukowiec w pozanaukowym kontekście, w wywiadzie lub artykule prasowym oceni krytycznie postawę AK w kwestii prześladowania Żydów podczas drugiej wojny światowej?” – pyta niemiecki historyk. Jego zdaniem przepisy ustawy sformułowane są „bardzo ogólnie”.
Schulze Wessel uważa, że skutki działania nowelizacji odczują najbardziej historycy polscy i ukraińscy zajmujący się wydarzeniami na Wołyniu.
Winna Steinbach?
Autor zaznacza, że odwrót od polityki historycznej dążącej do obiektywizmu i zwrot w kierunku polityki „narodowo-patriotycznej” ma długą genezę. Jak podkreśla, „nie pozbawioną znaczenia rolę” odegrała w tym procesie niemiecka kultura pamięci, w tym także działalność ówczesnej przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, zabiegającej o realizację projektu Muzeum przeciwko Wypędzeniom.
Określanie Polski mianem „państwa wypędzającego” i odrzucanie przez Berlin polskich propozycji upamiętnienia wysiedlonych we wspólnym muzeum spowodowało utrwalenie po polskiej stronie wrażenia, że w Niemczech pamięta się o ludobójstwie na europejskich Żydach, natomiast Polakom przypisuje się, pomimo ich strasznych cierpień, rolę „współsprawcy Holokaustu” i „sprawcy wypędzenia” – pisze Schulze Wessel.
Jego zdaniem to wrażenie spotęgował serial telewizyjny ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie” z 2013 roku, „kreślący postaci Polaków jako zatwardziałych antysemitów”. Polacy zarzucali Niemcom, że „chcą na nowo pisać historię”, na co w Niemczech „kręcono ze zdumienia głową”. „Ten zgrzyt był oprócz polsko-rosyjskich konfliktów o pamięć bodźcem do stopniowego kształtowania się 'patriotycznej' polityki historycznej” – pisze Schulze Wessel.
Polityka historyczna odgrywała ważną rolę już w latach 2005-2007, a po przejęciu władzy przez Jarosława Kaczyńskiego w 2015 roku debata o historii uległa wyraźnemu zaostrzeniu.
Mitologia zamiast refleksji
„Krytyczna refleksja nad własną historią narodową znalazła się w cieniu nowej mitologii historycznej” – ocenia Schulze Wessel, porównując obecną sytuację do XIX wieku, gdy Adam Mickiewicz pisał o Polsce jako „Chrystusie narodów”. Pragnienie „międzynarodowego uznania bohaterstwa i ofiar Polski w II wojnie światowej” idzie w parze z „własnym obrazem historycznej czystości narodu” - czytamy w „FAZ”.
Schulze Wessel zwraca uwagę na rolę Reduty Dobrego Imienia Macieja Świrskiego w tworzeniu polskiej polityki historycznej. „Współtworzony” przez niego „patriotyczny” kurs opłaca się, o czym świadczą sondaże. Nowa polska polityka historyczna to jednak „coś więcej niż tylko gra nastrojami” – uważa niemiecki historyk.
Polskie władze przypisują historii narodowej „wysoce polityczną, sprawiającą wręcz irracjonalne wrażenie rolę” – pisze Schulze Wessel i odwołuje się do wyrażonej publicznie opinii Świrskiego, że od dobrego imienia Polski zależy też zewnętrzne bezpieczeństwo kraju.
Partnerzy z NATO udzielą w razie potrzeby pomocy Polsce tylko wtedy, gdy będzie miała nieposzlakowaną opinię, jeśli chodzi o II wojnę światową – przytacza opinię Świrskiego niemiecki historyk i dodaje: „Było to powiedziane bez ironicznego mrugnięcia okiem”.
Martin Schulze Wessel jest profesorem historii wschodnioeuropejskiej na Uniwersytecie im. Ludwiga Maximiliana w Monachium. W latach 2012-2016 był prezesem Stowarzyszenia Niemieckich Historyków.
Jacek Lepiarz, Berlin