Niemiecki historyk o polskiej zbiórce na drony dla Ukrainy
3 sierpnia 2022Felix Ackermann zwraca uwagę na fakt, że w Niemczech, po okresie dużej mobilizacji społeczeństwa, wojna w Ukrainie „spowszedniała”, Niemcy wyjeżdżają na letnie wakacje, społeczeństwo przyzwyczaiło się do zdjęć ludzi zabitych na ukraińskich ulicach, a dramat milionów uchodźców wypychany jest ze świadomości.
„Wszystko to jest elementem złudnej normalności wojennej, która od 2014 roku wkradła się do naszej codzienności, chociaż już dużo wcześniej, płacąc rachunki za gaz, wspieraliśmy przestępczą organizację, która opanowała rosyjskie państwo w 1999 roku” – pisze w „Berliner Zeitung” niemiecki historyk.
Niemcy dyskutują o pogodzie, Polacy zbierają na dron
„Podczas gdy Niemcy, pocąc się, dyskutowali o pogodzie, mieszkańcy sąsiedniej Polski, też się pocąc, zbierali pieniądze na dron typu Bayraktar” – podkreśla Ackermann przypominając, że inicjatorem zbiórki był lewicowy publicysta „Krytyki Politycznej” Sławomir Sierakowski.
Autor podkreśla, że w ciągu czterech tygodni Polacy zebrali ponad cztery miliony euro, „ponieważ wiedzą, jakie skutki ma okupacja ukraińskich miast przez rosyjskich żołnierzy”. Jak dodaje, część pieniędzy pochodzi od białoruskich uchodźców, którzy przebywają w Polsce od 2020 roku.
„Zbiórka pieniędzy zainicjowana przez Sierakowskiego przebiegała pod historycznym hasłem 'Za Waszą i Naszą wolność'” – czytamy w „Berliner Zeitung”.
Felix Ackermann nazywa zbiórkę „symbolicznym, ale też jak najbardziej realnym aktem wsparcia” dla Ukrainy. Przypomina, że w akcji uczestniczyło 200 tys. osób. Zwraca uwagę na osobę żyjącą z renty socjalnej w wysokości 700 złotych, która ofiarowała na dron 5 złotych.
Jak zaznacza autor, licząca niespełna 3 mln mieszkańców Litwa zebrała na ten cel pięć milionów euro w ciągu trzech dni.
Kto nie chce zbierać na broń, niech zbiera na szpitale
Felix Ackermann krytykuje Niemców za zwłokę w dostawach czołgów do Polski, Czech i Grecji. Czy można oczekiwać od Niemców, których dewizą życiową jest hasło „Nigdy więcej wojny”, że będą wspierać walkę zagrożonego państwa na obrzeżach Unii Europejskiej? Podkreślił, że w Niemczech nie ma zakazu prywatnej zbiórki pieniędzy dla ukraińskiej armii.
„Nie jesteśmy ofiarami wojny przeciwko Ukrainie, lecz systematycznie wspieraliśmy prowadzenie wojny. Nasz prezydent przez lata w urzędzie kanclerskim i MSZ osobiście forsował mantrę o dialogu z Rosją i ścisłej współpracy” – pisze autor.
„Ten, kto z zasady nie chce finansować broni, może dać pieniądze na noktowizory lub kamizelki kuloodporne dla kraju, który został napadnięty także dlatego, że Putin liczy na to, że jesienią, wobec rosnących cen i socjalnych konfliktów, jedność w UE ulegnie zachwianiu. Niemcy, którzy pozostali pacyfistami, a teraz są na urlopie, mogą zbierać pieniądze na szpitale w Ukrainie” – czytamy w „Berliner Zeitung”.
„Karetki, pojazdy do gaszenia pożarów, specjalistyczny sprzęt medyczny, zapasy krwi i lekarstwa są nadal pilnie potrzebne” – apeluje niemiecki historyk.