Niemiecki historyk o Cudzie nad Wisłą
10 sierpnia 2020„W sierpniu 1920 roku wydawało się, że dopiero co wywalczona niezawisłość Polski znów dobiegnie końca. Armia Czerwona została jednak pobita i zmuszona do odwrotu. Powstał żywy do dziś mit” – napisał Stephan Lehnstaedt w eseju opublikowanym w poniedziałkowym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Niemiecki historyk obszernie przedstawił sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej po pierwszej wojnie światowej, rolę Józefa Piłsudskiego w odbudowie państwa polskiego, a następnie poszczególne etapy wojny polsko-sowieckiej – wyprawę kijowską, bitwę warszawską, polską kontrofensywę, pościg za bolszewikami i traktat pokojowy podpisany 18 marca 1921 roku w Rydze.
Ratunek przed bolszewizmem?
„W Polsce do dziś dominuje linia interpretacyjna, zgodnie z którą Cud nad Wisłą Piłsudskiego był bohaterskim uratowaniem zarówno Polski, jak i całej Europy przed bolszewizmem. Przyjmując ten punkt widzenia, wojna staje się czystą obroną przed podstępnym agresorem” – pisze Lehnstaedt we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Zamiast starcia nacjonalizmu i socjalizmu, czyli dwóch dominujących ideologii dwudziestego wieku, świętuje się walkę o wolność i demokrację przeciwko tyranii i uciskowi” – kontynuuje autor.
Reichswehra poradziłaby sobie z Armią Czerwoną
Jego zdaniem w wygranej z wielkim trudem bitwie o Warszawie Polacy walczyli tylko dla siebie. „Co prawda, jak brzmiał rozkaz Tuchaczewskiego , +po trupie białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru+, jednak było to tylko mrzonki Moskwy. Chociaż Lenin i jego towarzysze w lecie 1920 roku jeszcze nie pożegnali się na dobre z rewolucją światową, to perspektywa militarnego sukcesu w walce z Niemcami wydaje się być całkowicie utopijna. Nawet osłabiona Reichswehra dałaby sobie łatwo radę z Armią Czerwoną” – uzasadnia swoje stanowisko historyk.
Jak dodaje, do wywołania rewolucji konieczne byłoby co najmniej powstanie ludowe, ale już w Polsce nadzieja na takie powstanie nie spełniła się.
Cierpienia ludności cywilnej
Lehnstaedt poświęcił dużo miejsca cierpieniom ludności cywilnej, w szczególności sytuacji Żydów na terenach objętych działaniami wojennymi.
„Celowe działania przeciwko ludności cywilnej o innym pochodzeniu etnicznym były charakterystyczną cechą walk po pierwszej wojnie światowej. Najbardziej ucierpieli na tym Żydzi, którzy zmuszani byli przez każdą stronę konfliktu do deklaracji lojalności, co powodowało, że wszystkie pozostałe strony uznawały ich za kolaborantów i zdrajców” – tłumaczy historyk.
„W całej Europie Wschodniej nie rozumiano, że mieszkający na etnicznie mieszanych obszarach Żydzi chcieli zachować neutralność” – dodaje Lehnstaedt.
Katastrofa dla Żydów
Historyk określa komunizm, a szczególnie „krwawa wrogość” wobec niego, mianem „największej katastrofy” dla Żydów. „Do istniejącego antysemityzmu doszedł kolejny silny czynnik – pojęcie żydokomuny, utożsamienie komunistów i Żydów”. Jak we wszystkich przesądach był to „zniekształcony i selektywny” obraz – pisze Lehnstaedt. Atrakcyjność komunizmu jako międzynarodowej i niereligijnej ideologii polegała na jego przeciwności wobec ruchów narodowych, które wykluczały Żydów – wyjaśnia autor.Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
Jak podaje historyk, na terytorium Ukrainy tylko między grudniem 1918 a grudniem 1919 doszło do 1182 pogromów, w których zginęło ok. 100 tys. osób. Ponad pół miliona Żydów padło ofiarą rabunków lub zniszczenia mienia. Na tych terenach mieszkało wówczas ok. 1,6 ln Żydów.
Deutsche Welle opublikuje przed rocznicą bitwy warszawskiej 15 sierpnia wywiad z prof. Lehnstaedtem. Niemiecki historyk zajmuje się Holokaustem w prywatnej uczelni Touro College w Berlinie. Jest autorem książki „Zapomniane zwycięstwo. Wojna polsko-sowiecka 1919-1921 i powstanie nowoczesnej Europy Wschodniej”.