Niemiecka prasa: Steinmeier przełamał rytualizację pamięci
24 stycznia 2020„Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu pyta, „co można powiedzieć, kiedy wszystko już zostało powiedziane lub dokonane? Konrad Adenauer starał się o pojednanie z Izraelem. Willy Brandt, padając na kolana w Warszawie, okazał skruchę. Richard von Weizsaecker przegraną przez Niemców wojnę nazwał wyzwoleniem, a Helmut Kohl pojednał Niemcy z Rosją, Francją i Polską. Niewiele miejsca pozostało więc dla Franka-Waltera Steinmeiera podczas pierwszego wystąpienia prezydenta Niemiec w Jad Waszem. Lecz Steinmeier wykorzystał tę odrobinę przestrzeni. Może dlatego, że nie spoczął na oficjalnym stanowisku Niemiec, tylko mówił o tym, co gorzkie: o nagonkach, o zamachu na synagogę w Halle i tak wymieniać możnaby jeszcze dalej. Ale właśnie w ten sposób Steinmeier przełamał rytualizację pamięci”.
„Frankfurter Rundschau” zaznacza, że „nie jest czymś oczywistym, że głowa państwa na obcym i do tego jeszcze obciążonym winą swoich własnych przodków terenie, tak bez ogródek mówi o zagrożeniu demokracji we własnym kraju. Prezydent miał odwagę zadać naszemu krajowi pytanie o wiarygodność. ‘Chciałbym móc powiedzieć, że my, Niemcy na zawsze wynieśliśmy nauczkę z historii. Ale tego nie mogę powiedzieć, kiedy szerzą się nienawiść i nagonki'. Te słowa Steinmeiera są jak drogowskaz. Określają one zadanie, z którego nie wywiązały się do tej pory ani polityka, ani społeczeństwo. Trzeba przez konkretne działania wziąć się poważnie za nienawiść i nagonki, bez względu na nastroje i sentymenty. Tam, gdzie to nie ma miejsca, przyznawanie się do historycznej winy jest rytuałem bez rzeczywistej wartości”.
„Tagesspiegel” z Berlina zauważa, że „w wystąpieniu Steinmeiera ani razu nie padła nazwa populistycznej partii AfD – tego zabrania prezydentowi nakaz neutralności. Lecz ta partia musiała wiedzieć, że to ją miał na myśli. Ciekawie będzie obserwować, jak posłowie tej partii w Bundestagu reagować będą na uroczystości w najbliższą środę na prezydenta Steinmeiera i izraelskiego prezydenta Rivlina. Będą siedzieć zaledwie kilka metrów od obydwu tych mówców. A świat będzie obserwował, czy będą klaskać czy nie, i wyciągnie z tego wnioski”.
„Zeit Online” przypomina, że „w swoim przemówieniu Steinmeier zaznaczał, że ‘Niemcy pamiętają, lecz' – jak powiedział – ‘czasami zdaje mi się, jak byśmy przeszłość rozumieli lepiej niż współczesność'. Ten refleksyjny ton jest stosowny do rzeczywistości. Jednocześnie ukazuje on zrozumiałą właściwie bezradność wobec tego, że 75 lat po oswobodzeniu Auschwitz, w Niemczech znów szerzy się antysemityzm. Niemiecka odpowiedzialność nie przeminie – zapowiadał prezydent. ‘Bierzemy na siebie tę odpowiedzialność i wedle niej powinno nas się mierzyć'. Ale to niestety nie będzie proste” – podkreśla komentatorka „Zeit Online”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że Steinmeier w swoim wystąpieniu nie odpowiedział na retorykę „kleksa ptasiego łajna”, którym to określeniem szef AfD Gauland nazwał okres hitleryzmu w historii Niemiec.
„Niemcy będą sobą, kiedy będą poczuwać się do swojej historycznej odpowiedzialności” – powiedział prezydent. „Dlatego pamięć przeszłości nie może być li tylko rytuałem. Chodzi o tożsamość naszego kraju. Steinmeier znalazł w Jerozolimie właściwe słowa dla tego, co się wydarzyło i jakie znaczenie ma pamięć dla obecnych i przyszłych czasów. Decydującym pasażem jego wystąpienia był jednak ten, w którym stwierdził, że pamięć nie czyni niestety odpornym na zło. W Jerozolimie prezydent Niemiec mówił o cudzie pojednania. I ten cud jest zobowiązaniem”.