Niemiecka prasa: prezydent Wulff przyznaje się do błędu
16 grudnia 2011Jak zauważa Mitteldeutsche Zeitung z Halle:
"Wulff ubolewa, że (w sprawie pożyczki na zakup domu) powstało mylne wrażenie, które szkodzi jego reputacji. Cały szkopuł jednak w tym, że wskutek świadomie niewystarczającego poinformowania o niej landtagu Dolnej Saksonii, a więc organu konstytucyjnego, nie okazał mu należytego szacunku, a więc jest nadal winny przeprosiny i prośbę o wybaczenie mu tego potknięcia".
Zdaniem monachijskiej Süddeutsche Zeitung:
"Osobiste błędy na tym urzędzie w znacznie większym stopniu niż na każdym innym stają się błędami urzędowymi (...) tym większa zatem szkoda, że na prezydencie trzeba wymusić słowa ubolewania." I dalej: "Najwidoczniej Christian Wullf dopiero zaczyna pojmować, jak ważny i wrażliwy urząd piastuje".
W opinii komentatora Ludwigsburger Kreiszeitung:
"Naprawdę groźna stała się nie tyle sama afera (wokół prywatnego kredytu na zakup domu), co sposób, w jaki Wulff do niej podszedł. Teraz wyraża ubolewanie, co tylko częściowo zasługuje na szacunek, bo słowa prezydenta były pilnie konieczne, aby nie zaszkodzić jeszcze bardziej sprawowanemu przezeń urzędowi. A czy jego wyjaśnienia okażą się wystarczające, to się dopiero okaże".
Nürnberger Nachriten stwierdza:
"Jako prezydent federalny Wulff dysponuje dwoma instrumentami sprawowania władzy: wpływa na bieg spraw przez przemówienia, oraz występuje jako autorytet moralny. W lecie, kiedy wiedział już, że jego prywatna pożyczka ponownie stanie się sprawą publiczną, wygłosił górnolotną mowę o kryzysie finansowym, zaufaniu i kredycie (..), ale nie powiedział nic na temat własnej wiarygodności. Dopiero teraz zaczął się o nią martwić. Trochę za późno, bo ta jest już mocno nadwyrężona".
Wychodzący w Kassel dziennik Hessische/Niedersächsische Allgemeine pisze:
"Zdziwieni obywatele pytają, czy dobrze opłacany polityk musi spędzać urlop na zaproszenie i koszt zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy, albo otrzymać od jego żony korzystny, prywatny kredyt na zakup domu. W tych pytaniach nie chodzi o zazdrość, tylko dobrze pojętą higienę życia politycznego. Głowa niemieckiego państwa nie jest przedmiotem wielkiego skandalu, ale została uwikłana w żenujący i szkodliwy spektakl, wyreżyserowany przez samego Wulffa".
Co dalej? Odpowiedź na to pytanie daje Rhein-Neckar-Zeitung z Heidelbergu:
"Zachowanie Wulffa przebiega według pewnego, stałego wzoru: chętnie obraca się w kręgu możnych tego świata i korzysta, jako osoba prywatna, z płynących z tego korzyści. Pozwala zafundować sobie urlop, nie protestuje, kiedy linie lotnicze bezpłatnie zamieniają mu miejsce w klasie turystycznej na klasę biznesową, i przyjmuje od żony zaprzyjaźnionego przemysłowca dużą pożyczkę. Nie jest to ani zachowanie wzorowe, ani godne naśladowania. Zwłaszcza dla kogoś, kto piastuje urząd prezydenta. Opozycja w Dolnej Saksonii, ale i na szczeblu federalnym, będzie teraz poszukiwać dowodów, że w ten sam sposób Wulff postępował także w innych przypadkach. Należy się obawiać, że poszukiwania te zostaną uwieńczone powodzeniem".
Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke