Niemiecka prasa: Pokój nie jest dla Asada żadną opcją
5 kwietnia 2017„Westfaelische Nachrichten” pisze: „Ponad 6 lat wojny domowej w Syrii – prawie połowa z 23 milionów Syryjczyków uciekła z kraju. Co jeszcze musi znieść ten wycieńczony wojną kraj? Nic więc dziwnego, że w tym bezwzględnie rozgrywanym konflikcie puściły już wszystkie hamulce. Nie po raz pierwszy w Syrii zastosowano gazy bojowe. Ale bezsilnością i złością napawa fakt, że – jak miało to miejsce we wtorek – ofiary, znajdujące się na leczeniu w szpitalu, zostały jeszcze raz zbombardowane. Poziom brutalności tej wojny jest nie do zniesienia”.
„Koelner Stadt- Anzeiger” podkreśla: „Syryjski reżim nie mógł z większym cynizmem wybrać momentu swojej kolejnej masakry. Podczas gdy w Brukseli zbiera się pół świata na konferencji pomocowej dla Syrii i zastanawia się nad odbudową zrujnowanego kraju, dyktator z Damaszku wysyła myśliwce, które w północnej Syrii zrzucają bomby z gazami bojowymi, od których dusi się kilkadziesiąt osób. Dla Baszara al-Asada pokój nie jest żadną opcją. Walcząc o władzę w swoim kraju osiągnął on już bestialskie mistrzostwo, którego ofiarami padają dzień w dzień znowu zwykli ludzie: kobiety, mężczyźni i dzieci”.
Berliński „Tagesspiegel” zauważa: „Setki tysięcy zabitych, miliony na uchodźstwie, a ponad 80 procent dzieci, które przeżyły, mają ciężkie traumy po trwającej od lat brutalnej wojnie i doznanych okrucieństwach – to dzisiejszy obraz Syrii. Widoki na jutro też nie są lepsze. My natomiast nie mamy innych problemów, jak zamknięcie granic Europy, żeby nie mógł dotrzeć tu żaden uchodźca. Rządy europejskie powinny zadać sobie pytanie, czy ich fiaskiem w obliczu historii ma być ich bezczynność. Albo czy chcą się do tego fiaska przyznać, bo nieznośna jest dla nich myśl, by zakończyć wojnę w Syrii wszystkimi dostępnymi sposobami”.
„Frankfurter Rundschau” uważa: „Asadowi w ogóle to nie przeszkadza, że cały świat przez Internet przygląda się jego bestialstwu. Po sześciu latach wojny domowej czuje on, że kroczy ku zwycięstwu. Jest też pewien, że nic mu nie grozi, od kiedy także ONZ oficjalnie wykreślił jego obalenie ze swojej strategii na Bliskim Wschodzie. Rządząca w Damaszku klika zinterpretowała tę zmianę kursu pod rządami prezydenta Trumpa jako przyzwolenie na zgładzenie narodu pozostałego jeszcze na terytorium Syrii. Asad i jego reżim nie muszą się wcale obawiać międzynarodowych nacisków”.
„Augsburger Allgemeine” podkreśla: „Nowy amerykański rząd dopiero niedawno napomknął, że do jego najważniejszych celów nie należy już pozbycie się Asada. Z taktycznego punktu widzenia taka zmiana kursu może być nawet sensowna. Kto bowiem już na początku negocjacji pokojowych za warunek stawia likwidację reżimu, ten nie posunie się ani kroku naprzód. Syryjski despota kontroluje dużą część kraju, a w postaci Rosji ma potężnego sojusznika. Kto chce zakończyć wojnę w Syrii na drodze dyplomatycznej, ten musi to sobie uświadomić. Co nie zmienia jednak faktu, że któregoś dnia Asad będzie musiał być pociągnięty do odpowiedzialności za swoje zbrodnie wojenne”.
Opr.: Małgorzata Matzke