Niemiecka prasa o upamiętnieniu zmarłych: „pilnie potrzebne”
19 kwietnia 2021„Sueddeutsche Zeitung” komentuje: „W niedzielę prezydent Frank-Walter Steinmeier poprzez godne i stosowne przemówienie upamiętnił 80.000 osób zmarłych wskutek koronawirusa. Zakończył słowami: 'Zostańmy razem i dbajmy o siebie nawzajem'. To był tylko gest, tylko symbol, który ma nam przypominać o tym, co nas łączy, wbrew temu, co nas dzieli, ale we właściwym momencie”.
W gazecie „Passauer Neue Presse” czytamy: „W tym akcie publicznego duszpasterstwa stało się jasne, że takie momenty zbiorowego skupienia mogą przynieść podwójne pocieszenie: dla rodzin i bliskich zmarłego, ale także dla poszkodowanego społeczeństwa jako całości. Pandemia nie tylko zadaje głębokie rany jednostkom, lecz także ogółowi – czy to przez strach i traumę wielu osób, które spotkał podobny los, czy to przez narzucone wymogi walki o przetrwanie w gospodarce i kulturze, czy to przez ograniczenie podstawowych wolności. W tej zbiorowej żałobie widoczna jest jednak również wola przezwyciężenia pandemii, kryzysu, katastrofy”.
„Ból i żal są nieme. Często milczące” – pisze dziennik „Rhein-Zeitung”. „Los umierania w samotności, bez możliwości pożegnania się, jest dla tych, którzy znajdują się w samym środku życia, często nie do pojęcia. Społeczeństwo szybko zapomina. Ale 80.000 ludzi zmarło. Ich cierpienie w żaden sposób nie relatywizuje cierpienia i śmierci, które zawsze istnieją w społeczeństwie”. Gazeta porównuje doświadczenie pandemii z doświadczeniem wojny czy katastrofy naturalnej, nazywając je narodową i globalną traumą. „Dlatego ten moment zatrzymania się był pilnie potrzebny” – czytamy dalej. „Pierwszy krok. Wiele kolejnych musi jeszcze nastąpić”.
„Frankfurter Rundschau” zauważa, że w dniach poprzedzających uroczystość panował po części sceptycyzm: „Czy nie za wcześnie na takie wydarzenie, podczas gdy każdego dnia umierają setki ludzi? Czy to w ogóle wypada politykom w obliczu krytyki wobec walki z pandemią i stałego sporu na ten temat?” Jednak przebieg niedzielnych uroczystości unieważnił wszelkie wątpliwości, a to dzięki przemówieniu prezydenta: „Steinmeier nie tuszował ani ciężaru pandemii i lockdownu, ani nawet politycznej kłótni. Odniósł się do goryczy, gniewu i błędów. Mimo to, a może właśnie dlatego, światło padło na to, o czym zapomina się w codziennych zmaganiach z pandemią i przy codziennych statystykach: że ostatecznym cierpieniem, jakie niesie ze sobą pandemia, jest śmierć. Że za każdą liczbą kryje się jakiś los”.