Niemiecka prasa o plastiku: Dobry, lecz zbyt słaby początek
25 października 2018"Frankfurter Rundschau" zastanawia się:
"Czy Europa może uniknąć katastrofy, zakazując plastikowych patyczków do uszu? Nie. Nawet, jeśli Unia Europejska konsekwentnie wprowadzi restrykcje, ogrom plastikowych odpadów w morzach i oceanach zmniejszy się w najlepszym razie naprawdę nieznacznie. Dlaczego? Ponieważ główna przyczyna zaśmiecenia wód nie leży w Europie.
90 procent niebezpiecznych śmieci dostaje się do mórz ośmioma wielkimi systemami rzecznymi Azji i dwoma afrykańskimi. Są wśród nich Mekong (Wietnam), Ganges (Indie), Nil (Egipt) lub Jangcy (Chiny). Przepływają przez kraje nowo uprzemysłowione, których gospodarka i zaludnienie notują szybki wzrost. Nad brzegami tych rzek żyją miliony ludzi. Systemy utylizacji odpadów są bardzo mgliste i nierozwinięte, a miejscowe władze nie dają sobie z tym rady. To właśnie tam trzeba działać. To właśnie w tym może pomóc Unia Europejska."
“Landeszeitung“ z Lüneburga zauważa:
"Decyzja PE w Strasburgu jest dowodem na to, dlaczego Unia Europejska jest taka ważna. Większość europosłów zdaje sobie sprawę z tego, że walki z plastikowymi śmieciami nie można już dłużej odwlekać. Zakaz używania plastikowych wyrobów jednorazowego użytku, jak kubeczki albo słomki do napojów, zasługuje na pochwałę. Zakaz ten jest jednak tylko pierwszym krokiem na drodze do lepszej ochrony mórz i całej fauny.
UE wystąpiła wprawdzie przeciwko śmieciom, które wszędzie widzimy, ale ciche umieranie zaczęło się już dużo wcześniej. Winne są plastikowe mikrocząsteczki spożywane przez różne mikroorganizmy, które później przedostają się do całego łańcucha pokarmowego. W tym tygodniu, austriaccy naukowcy po raz pierwszy udowodnili ich obecność w organizmie ludzi. Na razie nie wiadomo jeszcze, jakie ryzyko z ich strony zagraża większym ssakom. Na pewno jednak także w tym przypadku jest to kwestią ich ilości."
"Rhein-Zeitung" z Koblencji pisze w podobnym tonie:
"Jak w przypadku zmian klimatycznych, to co miało nadejść "kiedyś", właśnie nadeszło. Jak zmiany klimatyczne, tak i problem plastikowych odpadów jest o wiele poważniejszy niż wcześniej sądzono. Odpady produkowane przez cywilizację tworzyw sztucznych są wszędzie: na łąkach i polach, w ogrodach i lasach, w powietrzu, a nawet w wiecznej zmarzlinie. Mikrocząstki plastiku dostały się wszędzie. To, co szkodzi zwierzętom, nie może być zdrowe również dla ludzi. I co teraz?
Daleko idące uregulowania prawne są niezbędne. Zobowiązania i deklaracje składane przez przemysł oraz handel prowadzą donikąd: jeszcze nigdy nie było dostępnych tyle produktów z plastiku, jak dziś. Recycling pomaga, ale nie jest złotym środkiem, by rozwiązać problem. To samo dotyczy apeli do konsumentów, by świadomie używali opakowań wielokrotnego użytku. Tymczasem głównym zadaniem jest natychmiastowe zaprzestanie produkcji i stosowania plastiku. Zapowiadany unijny zakaz opakowań jednorazowych byłby dobrym, lecz wciąż zbyt słabym początkiem."
Zdaniem "Mittelbayerische Zeitung" z Ratyzbony:
"Nasza schizofrenia jest naprawdę zdumiewająca. Partie Zielonych cieszą się coraz większym poparciem. W sondażach troska o zdrowie i środowisko zajmuje stale czołowe miejsca. Równocześnie ruch lotniczy wciąż przybiera na sile, wzrasta sprzedaż SUV-ów i zwiększa się zużycie jednorazowych opakowań. Apele o zachowanie rozsądku na nic się, jak widać, nie zdają. Ludzie wolą poczekać, aż ich lenistwo ograniczy zakazami Komisja Europejska. To jednak wzmaga zniechęcenie do polityki i wywołuje złość na brukselskich eurokratów, którzy nas wciąż upominają i prowadzą jak dzieci za rączkę."
"Stuttgarter Zeitung" patrzy na sprawę bardziej optymistycznie:
"Można zarzucić Unii Europejskiej, że zakazując kilku produktów jednorazowego użytku przede wszystkim uprawia politykę symboliczną. Jednak nawet, jeśli wydaje się to śmieszne, trzeba pamiętać, że właśnie te produkty stanowią połowę śmieci znajdowanych na europejskich plażach. Co więcej, bez tych produktów można się doskonale obyć."