Niemiecka prasa o reelekcji szefa CDU: dowód zaufania
7 maja 2024„Merz pewnie siedzi w siodle, chociaż niektórzy wciąż odrobinę tęsknią za Merkel”– komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. I dodaje: „Nie musiał obawiać się wyborów. Poprzeczka była ustawiona wysoko, ale o jego sile jako przewodniczącego partii zadecydują inne wyniki, takie jak wybory do Parlamentu Europejskiego oraz trzy wybory do landtagów we wrześniu. To, co dzieje się wokół tych wyborów, decyduje o kandydaturze na kanclerza. Chodzi również o walkę (przeciwko Markusowi Söderowi), ale przede wszystkim o polityczne umiejętności (przeciwko Hendrikowi Wüstowi). Podstawowy program, faktyczny temat berlińskiej konwencji partyjnej, nie wymaga żadnej demonstracji siły. Minęły czasy, kiedy w CDU trzeba było walczyć o korektę kursu politycznego. Program ten tchnie jednością, ponieważ partia nie może kontynuować polityki Merkel”.
W ocenie „Mitteldeutsche Zeitung”: „Stosunkowo umiarkowanym przemówieniem Friedrich Merz chciał przyciągnąć wszystkie skrzydła partii. W oczekiwaniu na decyzję o nominacji na kanclerza, chce uniknąć błędów i zewrzeć szeregi. Nie uszło jego uwadze, że szczególnie w krajach związkowych i w skrzydle socjalnym partii entuzjazm dla jego kursu nie jest zbyt wielki. Nawet premierzy krajów związkowych CDU wątpią, czy Merz będzie dobrym kanclerzem. Wynik reelekcji na poziomie 89,8 procent pokazuje, że delegaci są gotowi stanąć w obronie lidera swojej partii. Po 16 latach rządzenia, podczas których program CDU został rozmyty, partia odzyskała ponownie wyraźny profil. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się jutro, CDU przejęłaby urząd kanclerza. Jednak dobre wyniki na szczeblu federalnym dla tej partii nie mogą przesłonić słabości Merza. Jego osobiste przekonania wobec kobiet i młodych ludzi są katastrofalne”.
Według „Rhein-Zeitung” Friedrich Merz ma ambitne plany. „Wystąpienie przewodniczącego CDU na berlińskim kongresie partii miało brzmieć tak, jak przystało na męża stanu, mobilizując partię do nadchodzących kampanii wyborczych i jasno dać do zrozumienia, że Unia może w każdej chwili ponownie przejąć władzę w kraju. To pierwsze mu się udało. Merz oparł się pokusie atakowania rządu koalicyjnego i skupieniu się na krytyce kanclerza Olafa Scholza, aby porwać zgromadzenie partyjne. Było to mądre, stonowane, przemyślane przemówienie, które zawierało główne linie polityczne. Merz, bardziej niż prawdopodobnie sam sobie tego życzył, przypominał byłą kanclerz i przewodniczącą partii Angelę Merkel. Oboje nie przepadają za sobą”.
„Münchner Merkur” pisze: „CDU, westchnął kiedyś przywódca partii Friedrich Merz, uczy się kochać swoich przywódców dopiero wtedy, gdy ci są kanclerzami. Ale w jego przypadku jest do tego jeszcze daleko. Przynajmniej 68-latek i partia stopniowo przyzwyczajają się do siebie. Prawie 90 procent poparcia podczas ponownego wyboru na przewodniczącego partii to solidny dowód zaufania, choć nie jest to wymarzony wynik, na który Merz skrycie liczył. A który uniemożliwiłby przeciwnikom i rywalom dalsze subtelne sianie wątpliwości co do niego jako właściwego kandydata na kanclerza. Merz jest po berlińskim zjeździe partii dalej niekoronowanym królem CDU. Nie tak uprzejmy i giętki jak Wüst, nie tak porywający jak Söder, ale nieugięty, przewidywalny i zasadniczy. Tylko wpadka w jesiennych wyborach we wschodnich Niemczech, taka jak upadek zapory ogniowej przeciwko AfD lub gwałtowny spadek notowań w sondażach, może sprawić, że Wüst i Söder wrócą do gry”.
Z kolei „Märkische Oderzeitung” konstatuje: „W SPD Merz uchodzi za idealnego przeciwnika, ponieważ po pierwsze, w przeciwieństwie do kanclerza Olafa Scholza, nie ma żadnego doświadczenia rządowego, ale za to, również w przeciwieństwie do Scholza, ma ogromny temperament. Ale Merz już zaczął wydostawać się z tej pułapki. Na kongresie partii wypróbował nowy, znacznie mniej porywczy ton. Po dwóch latach u steru CDU może sobie na to pozwolić. Nie musi już walczyć o poparcie wewnątrz partii, lecz poza nią”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>