Niemiecka prasa o projekcie PESCO
14 listopada 2017Jak zauważa "Ludwigsburger Kreiszeitung":
"Po latach a nawet dziesięcioleciach debat zdecydowana większość państw członkowskich UE faktycznie zdecydowała się nawiązać ściślejszą współpracę w polityce bezpieczeństwa i w polityce obronnej. Zawdzięczamy to amerykańskiemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który nie pozostawił cienia wątpliwości, że jego kraj nie będzie pełnił dłużej roli światowego żandarma i nie jest gotów zagwarantować bezwarunkowo bezpieczeństwa Europie. W rezultacie w UE ruszył projekt PESCO, czyli "Stałej współpracy strukturalnej", za którym kryje się koalicja chętnych, gotowa w większym stopniu zatroszczyć się o własne sprawy. Ściślejsza współpraca w wyszkoleniu, opracowywaniu wspólnych operacji i projektów zbrojeniowych sprawi, że skorzystają na tym wszystkie narody uczestniczące w programie PESCO".
Zdaniem "Mannheimer Morgen":
"Zaniepokojona Brexitem UE pilnie potrzebowała nowego projektu wzmacniającego jej tożsamość, nowego celu, który ją silniej zjednoczy, także ponad podziałami i sporami w sprawie uchodźców i praworządności. Tak jak euro nigdy nie było tylko instrumentem w polityce walutowej, ale zawsze także instrumentem służącym pogłębieniu europejskiej jedności, tak samo projekt PESCO powinien stać się czymś więcej, niż jeszcze jednym pomysłem w dziedzinie polityki obronnej".
"Nürnberger Zeitung" pisze:
"Na ironię historii zakrawa fakt, że akurat przedstawiciele dwóch supermocarstw z okresu zimnej wojny, w planach których Europa mogła stać się areną prawdziwej, gorącej wojny, stali się akuszerami europejskiej wspólnoty obronnej. Co prawda droga do niej wciąż jest jeszcze daleka, ale zobowiązanie się do przestrzegania 20 konkretnych warunków uczestnictwa w projekcie PESCO czyni go w zasadzie nieodwracalnym".
Nieco inaczej widzi to "Frankfurter Allgemeine Zeitung":
"Jednego na pewno nie ustanowiono w Brukseli w poniedziałek (13.11.2017, red.): nie powołano w niej europejskiej unii bezpieczeństwa i obrony, nawet jeśli niemiecka minister obrony tak to nazwała. Taka unia miałaby charakter sojuszu militarnego i byłaby nawet krokiem w kierunku utworzenia armii europejskiej. Od tego jednak UE jest wciąż bardzo odległa. Powołano natomiast "Stałą współpracę strukturalną", co brzmi dokładnie tak, czym w istocie ona jest, pomysłem mało konkretnym pod względem wojskowym i ostrożnym politycznie. Świadczy o tym zarówno sposób, w jaki podchodzi się do pierwszych projektów przewidzianych w ramach PESCO, jak i one same. Trudno bowiem zaprzeczyć, że "medyczne centrum koordynacyjne o zintegrowanym programie kształcenia i wyposażenia" nie uczyni z UE potęgi militarnej".
Kropkę nad "i" stawia "Frankfurter Rundschau":
"Miejmy nadzieję, że UE nie zatrzyma się na projekcie PESCO i zdecyduje się wreszcie na powołanie unii podatkowej, finansowej i socjalnej, tak, jak to zaproponował prezydent Francji Emmanuel Macron. Szkoda byłoby bowiem, gdyby Republika Federalna Niemiec pod kierownictwem kanclerz Angeli Merkel zgodziła się na PESCO tylko dlatego, żeby nie musieć dłużej dyskutować nad spornymi propozycjami Macrona".
opr. Andrzej Pawlak