Prasa o procesie Syryjczyka: „Chemnitz musi sobie poradzić”
19 marca 2019Zdaniem regionalnego dziennika „Reutlinger General-Anzeiger” „wszyscy wiedzą, czego obawia się burmistrzyni Chemnitz. W przypadku uniewinnienia z dużą pewnością dojdzie w mieście do kolejnych brutalnych zajść i Chemnitz nie zejdzie z nagłówków gazet. Burmistrzyni zdaje sobie jednocześnie sprawę z tego, że bez względu na to, jaki będzie wyrok, Chemnitz musi sobie z tym poradzić. Dla obrońców oskarżonego, którzy wątpią w bezstronność sędziego, to woda na młyn”.
W podobnym tonie pisze „Rhein-Zeitung” z Koblencji. „Jeśli burmistrzyni Chemnitz Barbara Ludwig stwierdza, że wyrok uniewinniający «byłby trudny», można to zrozumieć, biorąc pod uwagę tylko spodziewane reakcje. Jednak lepiej jest taką ocenę zachować dla siebie. Kiedy najwyższa przedstawicielka władz miasta sugeruje w ten sposób wymiarowi sprawiedliwości oczekiwania polityki, taka publiczna wypowiedź staje się fatalna w skutkach. Trudno pogodzić ją z zasadami państwa prawa”.
„Neue Osnabruecker Zeitung" przypomina zajście z sierpnia 2018 w Chemnitz i jego następstwa: „Kiedy Daniel H. zginął zraniony nożem, wzburzenie ogarnęło nie tylko miasto, ale i cały kraj. Ponieważ ruszył proces przeciwko jednemu z podejrzanych - Syryjczykowi, może dojść teraz do nowej fali wściekłości. Wszyscy oburzeni mogą zdać się na wyrok niezależnego państwa prawa. Jednak rzut oka na wpisy ruchu obywatelskiego Pro-Chemnitz na Facebooku ukazują inny obraz. Ktoś domaga się tam dla Syryjczyka kary śmierci, ktoś inny wygraża, że w przypadku uniewinnienia «coś się wydarzy». Śmierć Daniela H. jest znowu wykorzystywana do podżegania do rasizmu i nienawiści. W maju Chemnitz wybiera nową radę miasta i Pro-Chemnitz też zamierza startować w wyborach. Można odnieść wrażenie, że za tą nienawiścią kryje się zwykła kalkulacja”.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” konstatuje: „Powinno rozumieć się samo przez się, że każdy ma prawo do wspólnego publicznego ubolewania nad aktem przemocy, o ile nie staje się to usprawiedliwieniem nagonki. Nie ma też żadnych podstaw ku temu, by spoglądać z piedestału moralnej wyższości na biednych braci i siostry szczególnie w byłym Karl-Marx-Stadt, a w gruncie rzeczy na cały wschód Niemiec. Również ukształtowana w duchu zachodnim opinia publiczna musi wciąż na nowo przypominać sobie, co oznaczą rzeczywiście wolność słowa, prawo do zgromadzeń czy prawo wyborcze”.