Niemiecka prasa o parytecie: "Najwyżej symbol uchwalony w dobrej wierze"
27 listopada 2014„Frankfurter Rundschau" pisze: "Początek został zrobiony, ale nikogo nie zwalnia to od odpowiedzialności. Potrzebne są bowiem przemiany strukturalne. Ustawowe lokowanie kobiet siłą w zarządach dużych firm może być tylko przejściowym rozwiązaniem do czasu, gdy u najbardziej zatwardziałych i myślących w kategoriach patriarchatu szefów przedsiębiorstw nastąpi zmiana świadomości. Gremia zarządzające firmami i urzędami, składające się zazwyczaj z mężczyzn muszą wreszcie przestać tak zażarcie bronić swoich folwarków, tuszując tylko swój strach przed utratą kontroli. Może nie jest tak wszędzie, ale jest tak w bardzo wielu przypadkach. I nie każda kobieta jest od razu lepszym szefem, ale wiele z nich jest tak samo dobrymi szefami. Kwotowanie kobiet może pomóc mężczyznom, by to pojęli".
„Handelsblatt" uważa, że „Przedsiębiorstwa, które protestują teraz przeciwko parytetowi kobiet, uważając, że odbiera się im swobodę obsadzania stanowisk w gremiach kierowniczych, mogą spać spokojne: planowane kwotowanie kobiet nie doprowadzi ani do jakichś szybkich, ani decydujących zmian. Obowiązuje ono bowiem tylko w 108 przedsiębiorstwach notowanych na giełdzie, gdzie obowiązuje zasada pełnego współdecydowania. Całościowa przemiana w kulturze zarządzania firmami wyglądałaby zupełnie inaczej. Aby w świecie pracy nastąpiło całkowite zrównanie praw kobiet i mężczyzn, potrzebne jest coś więcej niż tylko sztywna kwota dla kobiet w zarządach niektórych firm. Nie ma co oczekiwać jakiegoś bezpośredniego oddziaływania takiej kwoty na niższe szczeble hierarchii przedsiębiorstwa. Rzeczywiste zmiany mogłyby nastąpić przy wprowadzeniu takiego parytetu także na średnim i niższym szczeblu zarządzania".
„Hessiche Niedersaechsische Allgemeine" pyta: „Czy w radach nadzorczych stu przedsiębiorstw zasiądzie jedna kobieta mniej czy więcej, nie zmieni nic w równości szans kobiet i mężczyzn w świecie pracy i w społeczeństwie. Co ma z tego sprzedawczyni w piekarni, że w firmie notowanej w DAXie (Niemiecki Indeks Giełdowy, przyp. red.) jedna kobieta więcej będzie szefem? Te światy dzielą od siebie lata świetlne. Parytet kobiet można uznać co najwyżej za symbol uchwalony w dobrej wierze. Jako dobry zamiar, który może wdroży proces, który doprowadzi do rzeczywistej zmiany sytuacji kobiet w gospodarce: w kierunku równych szans, równych płac i łatwiejszego pogodzenia rodziny i kariery zawodowej. Żenujące jest doprawdy, że coś tak oczywistego może nastąpić tylko na drodze ustawy, i to przy głośnym proteście pracodawców".
"Koelner Stadt-Anzeiger" zauważa: "W wielu radach nadzorczych, zarządach firm czy nawet w samej koalicji rządowej są zdaje się ludzie, z reguły mężczyźni, którym najbardziej odpowiada, kiedy kobiety w ogóle nie zabierają głosu. Szef klubu parlamentarnego CDU Volker Kauder jest najlepszym tego przykładem. (Powiedział, że minister pracy i rodziny Manuela Schwesig nie powinna być taka 'płaczliwa' - przyp.red.). Młode kobiety w codziennym życiu nierzadko napotykają na takich właśnie mężczyzn. To, że dziś jeszcze muszą tego doświadczać jest smutne, ale jest to właśnie mocnym argumentem za parytetem kobiet, o jaki walczyła minister Schwesig. Widać to jak na dłoni: nie chodzi tu o wzmocnienie pozycji słabej płci w gospodarce tylko o równouprawnienie obydwu płci".
„Ludwigsburger Kreiszeitung" pisze, że "Chadecko-socjaldemokratyczny rząd koalicyjny nie wyświadczył kobietom żadnej przysługi. Wręcz przeciwnie: kobiety będą musiały teraz jeszcze bardziej się wysilać, niż robią to już do tej pory, żeby nie uznano je za kobiety z kwoty. Także to przedziwne ustalenie, że miejsce w zarządzie musi pozostać wakatem, jeżeli nie znajdzie się na nie żadna kobieta ukazuje, że ktoś coś dobrze chciał, ale mu nie wyszło. Jeżeli miejsce to pozostanie wolne tylko dlatego, że nie ma na nie żadnej kobiety, ukazuje to, że mężczyźni świetnie radzą sobie sami, także bez kobiet".
opr. Małgorzata Matzke