Prasa o Netanjahu: jego sukces to najlepsza obrona w sądzie
4 marca 2020W dzienniku „Frankfurter Rundschau" czytamy:
„To możliwe tylko w Izraelu – mówią często Izraelczycy. Przeważnie z dumą z osiągnięć swego kraju, czasem z westchnieniem (...). Tylko w Izraelu – pasuje też do zdumiewającego wyniku wyborów, które zakończyły się uważanym prawie za niemożliwy triumfem Benjamina Netanjahu. Jeszcze urzędującego, wielce kontrowersyjnego premiera, którego za dwa tygodnie czeka proces z powodu podejrzenia o korupcję i oszustwo. Netanjahu wzmocnił swój prawicowo-konserwatywny Likud nie tylko dlatego, że koniecznie chce pozostać premierem. Jego sukces wyborczy jest jego najlepszą obroną w sądzie. Sędziom sądu rejonowego w Jerozolimie trudno będzie skazać kogoś, komu zaufały miliony izraelskich wyborców”.
W podobnym tonie komentuje gazeta „Westfaelische Nachrichten":
„Akurat ten człowiek, oskarżony o oszustwo, malwersację i korupcję, otrzymuje najwięcej głosów. Oskarżenie nie zaszkodziło mu. Frekwencja wyborcza była nawet szczególnie wysoka. Jak to możliwe? Oto wyjaśnienie: po raz kolejny Netanjahu dowiódł, że potrafi sprytnie walczyć w kampaniach wyborczych. Stoczył walkę w błocie ze swoim konkurentem Bennym Gantzem. Na końcu odniósł sukces: jego zwolennicy widzą w nim ofiarę kampanii oraz silnego i doświadczonego na arenie międzynarodowej polityka, który poprowadzi zagrożony ze wszystkich stron Izrael w niepewnych czasach”.
Zdaniem „Nordwest-Zeitung" nikt nie jest w stanie dorównać Benjaminowi Netanjahu. „Jego wychwalany konkurent Benny Gantz nie mógł go pokonać po raz trzeci, a postępowanie w sprawie korupcji najwyraźniej mu nie zaszkodziło. To wszystko ma jeden powód. Wyobrażenia Netanjahu odnośnie Arabów i Iranu, jak i jego sukcesy z partnerem USA przekonały najwyraźniej izraelskich wyborców. Ale czy teraz będzie mógł rządzić? Do tego potrzebne mu będzie szczęście: przed sądem i podczas negocjacji z potencjalnymi partnerami i politykami, którzy zmienili barwy partyjne”.
„Badisches Tagblatt" podkreśla, że Netanjahu nie jest niewinny. „Odpowiada za wysoce kontrowersyjne, niegodne demokracji ustawy, które niszczą finansowo krytyków i uciszają ich. Podejrzenie o korupcję jest tak oczywiste, że czeka go proces. W aktach odnotowano, że jego żona, pomimo zatrudnionej w rezydencji premiera kucharki roztrwoniła w luksusowych restauracjach prawie 90 tys. euro z pieniędzy podatników. «Bibi» musiał o tym wiedzieć, a jednak pozwolił na to swojej Sarze. Najwyraźniej postrzega już siebie w randze Króła Słońce, stojącego ponad prawem – w czym przypomina swojego prawicowo-populistycznego, duchowego brata Donalda Trumpa.”