Niemiecka prasa o brexicie: Czas patrzeć w przyszłość
14 grudnia 2019Monachijska „Süddeutsche Zeitung" zwraca uwagę na egzystencjalny problem Wielkiej Brytanii:
„Najwięcej zmartwień powinno przysporzyć Johnsonowi spojrzenie na mapę wyborczą jeszcze Zjednoczonego Królestwa: jednoznaczne przesłanie Szkotów i mieszkańców Irlandii Północnej jest mianowicie takie, że nie czują się reprezentowani przez rząd. Rozłam Wielkiej Brytanii nie jest jednak problemem politycznym, tylko egzystencjalnym. Gra toczy się o jedność kraju, w Irlandii Północnej wręcz o pokój. O ile Johnson nie obierze w rozmowach z UE pojednawczego kierunku, nie znajdzie też pojednania w kraju. Brexitowe lata pokazały, co robią z demokracją polaryzacja i radykalizacja. Lata te zmieniły brytyjski system klasowy i system władzy. Boris Johnson mógł skupić wokół siebie rzeszę zwolenników, ale rany brexitu ciągle jeszcze mocno krwawią. Teraz, kiedy Johnson spełnił swoje królewskie marzenie, mógłby się posłużyć mottem swojego idola Winstona Churchilla: «wspaniałomyślność w zwycięstwie»”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa:
„O ile nie zdarzy się coś całkowicie nieprzewidywalnego, 31 stycznia Zjednoczone Królestwo opuści UE, 47 lat po przystąpieniu do wówczas jeszcze tzw. Wspólnot Europejskich. W historii jednoczenia się Europy jest to głęboka, gorzka cezura: po raz pierwszy członek UE opuszcza Unię, która znała dotąd tylko wzrost gospodarczy i dla wielu krajów niezmiennie jest celem wszystkich marzeń. Wystąpienie Królestwa, czego nie da się zmienić także po wyborach do Izby Gmin, nadal można uważać za wielki błąd historyczny i nad nim ubolewać. Teraz jednak czas na patrzenie do przodu, na przyszłe bilateralne stosunki i na UE 27 członków. Zbyt długo brexit pochłaniał energię i zasoby, które nareszcie będą mogły być spożytkowane na inne rzeczy”.
„Można nazwać Johnsona aktorem, oportunistą albo populistą” – komentuje „Die Welt” – „Mimo to zdecydowanie wygrał wybory. Johnson jest następny w szeregu błyskotliwych, charyzmatycznych polityków, którzy pokazują prorokom upadku, że liberalna demokracja żyje, że odważni przywódcy mogą pokazać granice wrogom wolności. We Francji pokazuje to Emmanuel Macron, w Austrii Sebastian Kurz. Wyborcy zdają się tęsknić za świetlistymi, wybijającymi się postaciami, których charyzma zapowiada, że odważnie wcielą w życie swoje plany”.
W dzienniku „Darmstädter Echo” czytamy natomiast:
„Na kontynencie trzeba teraz przedkładać chłodną analizę nad biadoleniem. Brexit jest wprawdzie smutny, ale można się z nim uporać. Pisane maczkiem umowy, takie jak umowa handlowa, muszą zostać teraz uregulowane w trzeźwy sposób. Co jest o wiele ważniejsze: gdyby brexiterzy byli konfrontowani z atrakcyjną Europą – nie mieliby szans. Europa nadal jest ideałem, ale czasy, w których ten ideał naprawdę mógł wzbudzać entuzjazm, dawno minęły. Skłóconą z punktu widzenia polityki zagranicznej i słabą, broni UE przed popadnięciem w całkowitą błahość tylko jeszcze jej siła gospodarcza. Ale tam, gdzie chodzi jeszcze tylko o pieniądze (i ich rozdział), bardzo łatwo można – patrz Wielka Brytania – paść ofiarą oszustów”.