Prasa o abonamencie radiowo-telewizyjnym: Jest konieczny
6 sierpnia 2021Zdaniem komentatora dziennika „Nuernberger Nachrichten":
„Fakt, że nadawcy publiczni są ważni dla demokracji i że pobierane są z tego tytułu "obowiązkowe opłaty", jest zatem konieczne - ponieważ bardzo niewiele osób byłoby skłonnych dobrowolnie je finansować. Jednak nawet przed podwyżką publiczni nadawcy mieli już przychody w wysokości ośmiu miliardów euro rocznie. Suma ta jest niezmiennie wysoka. Ale, gdy przyjrzymy się obecnemu programowi telewizyjnemu i stwierdzimy, że dominuje w nim wiele powtórek i nadawane są formaty rozrywkowe, takie jak teleturnieje, to należy zadać sobie pytanie, na co potrzebne są dodatkowe miliony? Jest zatem oczywiste, że konieczna jest debata na temat treści, budżetu i ewentualnych reform. I że ona dopiero się zaczyna”.
„Dlaczego wszyscy muszą płacić za ARD, ZDF i Deutschlandradio?” zastanawia się dziennik „Rheinpfalz” i odpowiada:
„Ponieważ nadawcy mają informować o złych produktach, skandalach z dieslami lub błędach polityków bez obawy przed odwetem lub wycofaniem dochodów z reklam. To są dobre powody, a rozwój sytuacji w USA, aż do szturmu na Kapitol, można również wytłumaczyć faktem, że w Stanach Zjednoczonych nie ma nadawców publicznych finansowanych w taki sposób. (..) Jednak to, co jest oburzające w przypadku nadawców publicznych, to fakt, że pensje dyrektorów i niektórych dziennikarzy znacznie przewyższają pensję kanclerz Niemiec. Kraje związkowe zostały wezwane do położenia kresu temu godnemu pożałowania stanowi rzeczy. Fakt, że Federalny Trybunał Konstytucyjny po raz kolejny zagwarantował nadawcom publicznym dobre środki finansowe, należy przyjąć z zadowoleniem. Ale musi to być z korzyścią dla programu, a nie służyć do przepłacania na szczeblach zarządzania”.
Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” ocenia:
„Kraje związkowe powinny teraz zrobić rzecz nie do pomyślenia: wycofać się z ustalania wysokości składek. Ponieważ po decyzji z Karlsruhe jedyną rolą, jaka pozostała parlamentom krajów związkowych, jest rola notariusza. To bezczelność wobec wybieranych demokratycznie parlamentów. Karlsruhe pokazało im dwie ścieżki reform. Mogą one wyjąć decyzję o opłatach za nadawanie z parlamentów krajowych, a zamiast tego wystarczyłoby rozporządzenie prawne, tj. niewielkie "tak" ze strony rządu. Wyeliminowałoby to z parlamentów niepotrzebne kłótnie o składki, które nie mogą być poddawane wpływom politycznym. Drugą możliwością jest wprowadzenie zasady większości. Ponieważ w żadnym wypadku nie jest obowiązkowe, aby wszystkie kraje podejmowały decyzję jednogłośni, mogłyby uzgodnić większość dwóch trzecich głosów na mocy traktatu państwowego i w ten sposób wykluczyć blokady. Utopijne, bo żaden kraj nie odda dobrowolnie władzy? Z pewnością. Alternatywą jest jednak to, że ostateczną decyzję w sprawie opłat radiowo-telewizyjnych podejmuje się w Karlsruhe. I tu wygrywają nadawcy”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung" konstatuje:
„Niestety, federalizm może również oznaczać, że każde land musi wyrażać zgodę. Przynajmniej tak jest w przypadku nadawców publicznych. Saksonia-Anhalt odmówiła podwyższenia opłat, ale ARD, ZDF i Deutschlandradio zwyciężyły w Karlsruhe. (...) Karlsruhe mówi o "federalnej wspólnocie odpowiedzialności". Innymi słowy: w obecnym systemie nadawania jedynie ponadkrajowa regulacja mogłaby zapewnić ochronę praw podstawowych”.