Niemiecka prasa: odmrażanie wspólne czy na własną rękę?
27 maja 2020Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że "Niemcy dzielą się na szczęśliwe regiony, w których nowych infekcji trzeba szukać z lupą, i regiony, których mieszkańcy wzdragają się na myśl, że mieliby powtórnie przeżyć to, co całe Niemcy zmusiły do zamrożenia życia. Ci pierwsi są dlatego bardziej skłonni do podejmowania ryzyka niż ci drudzy, jeśli w ogóle można mówić o wspólnym rozumieniu pojęcia ryzyka. Tutaj nawet wirusolodzy nie są zgodni. (...) Lepiej byłoby, gdyby kraje związkowe przyzwyczaiły się do sytuacji, w której trzeba bronić takich reguł jak zachowywanie odległości, noszenia maseczek i zakazu organizowania imprez masowych".
Regionalny dziennik "Neue Osnabrücker Zeitung" również analizuje różnice w podejściu władz poszczególnych krajów związkowych: "Definitywnie skończył się czas logicznego zarządzania koronakryzysem. W Duesseldorfie od dawna czynne są siłownie, w Berlinie nie ma nawet daty ich otwarcia. W Turyngii i Saksonii znowu wszystko ma być dozwolone. Badenia-Wirtembergia otwiera przedszkola, także Dolna Saksonia przyśpiesza. W Bawarii (premier) Soeder gra silnego przywódcę i woła kanclerz o pomoc, podczas gdy inne kraje związkowe nie chcą słyszeć o mieszaniu się rządu federalnego w ich sprawy. Jako argument za zróżnicowanym łagodzeniem restrykcji podaje się różny stopień zagrożenia infekcją. Biorąc pod uwagę, że dziennie w Niemczech mamy mniej niż 500 nowych zarażeń to absurd. Nie ma już logicznego argumentu, dlaczego tutaj znowu dzieci mogą iść do przedszkoli, a tam nie ma nawet perspektywy ich otwarcia".
Dziennik "Mittelbayerische Zeitung" (Ratyzbona) ocenia, że "jeśli Turyngia w obliczu małej liczby zarażeń dalej łagodzi restrykcje, to jest uzasadnione. Nikt nie zmusza Bawarii, żeby robiła to samo. Jeśli miałby decydować (premier Bawarii) Soeder, to federalizm musiałby wyglądać tak - Bawaria nadaje tempo, a pozostałych 15 landów musi podążać za nią w szeregu. Bądźmy uczciwi - to nie jest dobre rozwiązanie".
Komentator gazety "Hannoversche Allgemeine Zeitung" zwraca z kolei uwagę na to, że gdy rozpoczął się koronakryzys "centralną rolę zaczęli odgrywać wirusolodzy. W ciemności wszyscy podążali za tymi, którzy mieli latarki. Ale wraz z zanikaniem pandemii i przyrostem wiedzy ogólnej to uzależnienie znika. Politycy i obywatele potrafią obecnie lepiej oszacować ryzyko. Mają własną wiedzę. To służy emancypacji, a także nauce, która sama nie jest w stanie ponosić odpowiedzialności za całe społeczeństwo.