Niemiecka prasa: Nic tak nie związuje ze sobą państw i ludzi jak wspólny wróg
4 grudnia 2014„Frankfurter Allgemeine Zeitung”:
„To, że przedstawiciele 60 państw spotykają się w Brukseli, żeby wypracować strategię walki z tak zwanym Państwem Islamskim świadczy o powadze, z jaką podchodzi się do tego zagrożenia. Tak wielką koalicję wyłoniła ostatnio tylko międzynarodowa misja w Afganistanie. Godne uwagi jest przede wszystkim zaangażowanie wielu krajów arabskich. Najwyższy czas, żeby opanowywanie kryzysów w świecie muzułmańskim, nie należało wyłącznie do Zachodu, lecz żeby się do tego poczuwały również bezpośrednio dotknięte kraje”.
„Die Welt” (Berlin):
„Nic tak nie związuje ze sobą państw i ludzi jak wspólny wróg. Obecnie świat obiegają archiwalne zdjęcia przedstawiające irańskie samoloty bojowe typu Phantom II podczas wspólnego lotu w formacji. Ich celem jest terrorystyczna milicja Państwa Islamskiego w iracko-syryjskim regionie przygranicznym. Irańczycy zapewniają, że nie ma żadnej kooperacji ze znienawidzonymi Amerykanami, którzy atakują pozycje terrorystów z IS z innej strony. Jak dotąd sytuację znamionują głęboka nieufność, bolesne sankcje i „kręcące się w kółko” rozmowy z Teheranem. Dzięki Państwu Islamskiemu nie musi tak być zawsze. Ta "dzicz" może doprowadzi do tego, że od 35 lat zacięci wrogowie zaczną się ćwiczyć w prowadzeniu dialogu ponad ekranami radarów”.
„Suedwest Presse“ (Ulm):
„Według koalicji antyterrorystycznej zwycięski pochód ekstremistów z IS w Syrii i Iraku został na razie powstrzymany. Wygląda na to, że irackiemu wojsku i kurdyjskim oddziałom regionalnym udało się odzyskać zagrabione tereny. Ale na razie mamy do czynienia jedynie z etapowym zwycięstwem. Euforia raczej nie jest wskazana. Zarówno sekretarz stanu USA John Kerry, który przewodzi koalicji, jak i niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier nie bez racji podkreślają, że opanowanie milicji terrorystycznej może potrwać wiele lat. Zwłaszcza amerykańscy eksperci wojskowi są przekonani, że same ataki powietrzne nie przyniosą spodziewanego rezultatu. Uważają oni, że wcześniej czy później nie obejdzie się bez wojsk lądowych. Ale prezydent USA Barack Obama jest temu przeciwny. Te obiekcje nie powinny jednak umniejszyć obecnego, etapowego zwycięstwa”.
„Rhein-Zeitung“ (Koblencja):
„Wobec narastającej euforii ostrzegawczy głos niemieckiego ministra spraw zagranicznych jest jak najbardziej wskazany. To prawda, że sukcesy po atakach powietrznych sił sprzymierzonych są już dostrzegalne. Ale bombardowanie dżihadystów to za mało, żeby unormować sytuację w Syrii i Iraku, nie mówiąc już o zaprowadzeniu tam pokoju. Operacje militarne wymierzone przeciwko IS, niezależnie od ich obecnego uzasadnienia, potrzebują czegoś więcej niż tylko możliwie dużo bombowców. Konieczne jest również wypracowanie koncepcji politycznej, która pomoże przeobrazić znowu zbombardowane i zdegradowane regiony w dobrze funkcjonujące społeczeństwa. Jednak do tego czasu jeszcze dużo wody upłynie, jak się wyraził szef niemieckiej dyplomacji. Ale zacząć trzebby już teraz”.
Oprac. Iwona D. Metzner