Niemiecka prasa: "Lewandowski stał się pionkiem w grze interesów"
5 stycznia 2014"Lewandowski stał się pionkiem w grze interesów", pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Był to chyba najdłuższy transfer w historii Bundesligi. Po wyniku 2:5 w rozgrywkach pucharowych FC Bayern wpadł na sprytny pomysł, żeby trafić przeciwnika we wrażliwych punktach i kupić od niego zawodników, Stary sposób, ale skuteczny od dziesięcioleci. (...)
Transfery Goetzego i Lewandowskiego obnażają poważne słabości systemu. Dortmund i Bayern to bowiem nie jakieś tam kluby, grające ubiegłej wiosny o jakiś tytuł. Były one przeciwnikami w najważniejszym pojedynku sezonu, w finale Ligi Mistrzów. Podczas gdy jedni w spokoju się przygotowywali, w drugim klubie krążyły już pogłoski o rozpadzie zespołu. Pomimo szykującego się showdown doradcy Lewandowskiego Maik Barthel i Cezary Kucharski z odrażającą regularnością lansowali informacje, że ich klient chce zmienić klub. Widać było jak na dłoni, że chcieli wywrzeć publicznie presję na BVB, bo obydwaj zapomnieli umieścić klauzulę o możliwości zmiany klubu w kontrakcie obowiązującym do 2014 roku. Byli po prostu zależni od BVB".
Monachijska gazeta pisze o historii obydwu transferów, Goetzego i Lewandowskiego, i zaznacza, że "obydwa te transfery już w końcowej fazie ubiegłego sezonu tak przemożnie wpływały na konkurencję, jak rzadko kiedy dotąd w piłce nożnej. Przede wszystkim Lewandowski stał się pionkiem w grze interesów.
Lecz w przyszłości transfer tego zawodnika już niczego nie będzie wypaczał. Raczej utwierdzi on tylko wolę Bayernu utrzymania się na pierwszym miejscu, co jest właściwie logiczne ze względu na strukturę, fachowości i finanse tego klubu".
Natomiast o BVB "Sueddeutsche" pisze: "Trener Juergen Klopp w wyścigu o drugie miejsce ma bardzo dobre widoki. Decyzją z lata ub. roku, żeby wydać parę milionów na utrzymanie dobrego napastnika, BVB ugrał dla siebie sporo czasu. Ile pieniędzy będzie mógł teraz wydać, w znacznym stopniu zależeć będzie od tego, ile bramek Lewandowski strzeli w najbliższych pięciu miesiącach".
„Tak szybko nie znajdzie się żaden następca tej klasy”
"Die Welt" pisze: "FC Bayern zrobił transfer, którego zazdrości mu wielu klubów. Ale ten transfer jest sensowny, zarówno dla klubu jak i dla zawodnika. (...) Niektórzy twierdzą co prawda, że Bayernowi Lewandowski w ogóle nie jest potrzebny, ale to się nie zgadza. Potrzebuje go nawet bardzo, bo monachijski klub zamierza w następnych latach pozostać numer 1 w Europie. To można osiągnąć tylko z najlepszymi zawodnikami, a Lewandowski jest obecnie jednym z najlepszych napastników świata, (jeszcze) nawet lepszym niż Mario Mandzukic. I do tego jeszcze można go było dostać za darmo".
"Die Welt" zastanawia się także "Czy Lewandowski będzie w ogóle pasować do systemu Guardioli. Wielu zadaje sobie to pytanie, ale jest przecież stara zasada: co nie pasuje, to się przypasuje. Guardiola znajdzie już możliwości, jak go zintegrować bez rezygnowania ze swojej filozofii. Będzie też do tego zmuszony, bo trzymanie Lewandowskiego na ławce byłoby marnotrawstwem. Tak świetny napastnik jak Lewandowski będzie zawsze nowoczesnym graczem. (…)
Po Mariu Goetze Polak Lewandowski jest drugim gwiazdorem, jakiego Dortmund w przeciągu 9 miesięcy traci na rzecz super-mistrza. To przykre i oczywiście osłabia to BVB, niezależnie od tego, kogo klub sobie ściągnie. Ale tak szybko nie znajdzie się żaden następca tej klasy", pisze berliński dziennik.
„Od dawna wiedział, że tylko kwestią czasu jest jego przejście do wymarzonego klubu”
O sytuacji BVB po odejściu "Lewego" pisze także "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) w swym wydaniu online: "Żeby zastąpić kogoś takiego jak Lewandowski, potrzebny jest już jakiś nadzwyczajny talent. Dowodzi tego nie tylko 65 bramek w dotychczasowych 115 meczach Bundesligi w barwach Dortmundu, ale także jego talent 'rozgrywającego' napastnika. Lewandowski ma wypracowaną technikę i wielki zmysł taktyczny, i właśnie dlatego spełniał on katalog wymogów trenera Bayernu".
Media zastanawiają się także, jak dalece Lewandowski będzie jeszcze lojalny wobec klubu, z którego odchodzi.
FAZ cytuje Hansa-Joachima Watzke, głównego menedżera BVB : "Oczywiście, że przykro nam tracić takiego zawodnika, ale Borussia Dortmund będzie dalej grała w piłkę'. Nie ma on jednak najmniejszej wątpliwości, że klub będzie mógł dalej polegać na swoim napastniku. Jak sumiennie Lewandowski chce i będzie wypełniać do końca swoje zadanie, widać było już w dotychczasowej kolejce. Najpierw spoglądano na niego dość krytycznie, ale 25-latek profesjonalnie wykonywał swoją pracę i nie dopuścił, by zakłóciły to jakiekolwiek spekulacje; przypuszczalnie dlatego, że od dawna wiedział, że tylko kwestią czasu jest jego przejście do wymarzonego klubu. (...)
O ile okoliczności transferu Goetzego w znacznym stopniu obciążyły relacje pomiędzy Dortmundem i Bayernem, o tyle menedżer Watzke nie dostrzega niebezpieczeństwa, że coś podobnego mogłoby stać przy transferze Lewandowskiego. 'Od strony formalnej wszystko przebiegło bez zarzutu. W porę zostaliśmy poinformowani, wszystkie zaangażowane osoby wymieniały się informacjami', zaznaczył. W tym sezonie sportowa konkurencja, przynajmniej w Bundeslidze, straciła nieco na ostrości. Dortmund nie ma realnych szans na mistrzowski tytuł - nawet jeszcze z Lewandowskim. Czyli nie należy się obawiać żadnego konfliktu interesów u zmieniającego klub napastnika".
BVB kuźnią gwiazdorów
Monachijska "Abendzeitung" także podkreśla, że "Pomimo zbliżającego się transferu i znakomitych wyników Lewandowskiego, w Dortmundzie panował pełny spokój. 'Kompletnie się nie martwię. Wręcz przeciwnie, Robert pożegna się z Dortmundem super osiągnięciami', podkreślał menedżer Michael Zorc. 'Mamy z Robertem pełne porozumienie. To, co robi, to jego sprawa. Dla nas jest decydujące, że zawsze stuprocentowo dawał z siebie wszystko - i będzie to robił dalej', podkreślał także Hans-Joachim Watzke".
"Stern" zaznacza jeszcze: "Zaletą Borussii Dortmund było zawsze to, że z utalentowanych zawodników robiła gwiazdy. Także Lewandowski jest tego przykładem. W roku 2010 BVB zapłacił za niego Lechowi Poznań 4,5 mln euro. Teraz wartość rynkowa "Lewego" wynosi około 39 milionów".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen