1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: jak postępować z Rosją?

Andrzej Pawlak18 listopada 2014

Po szczycie grupy G20 w Brisbane Zachód nie ma jednolitej koncepcji postępowania z Rosją. Co mogą wnieść do niej Niemcy?

https://p.dw.com/p/1Dotc
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Gambarini/Druzhinin

Jak zauważa dziennik gospodarczy "Handelsblatt" z Düsseldorfu:

"Obóz Merkel zdecydowanie nastawił sią na konfrontację z Rosją. Tego stanowiska nie zmieniają nawet wszycy jej poprzednicy wzywający unisono do pojednawczego kursu wobec tego kraju. Tymczasem niemiecka kanclerz niewzruszenie prowadzi wojnę wyzwoleńczą przeciwko Putinowi i jego reżimowi, co ułatwia jej twarda postawa Moskwy w konflikcie ukraińskim, którą rosyjski prezydent potwierdził w wywiadzie telewizyjnym udzielonym stacji ARD. Jak widać na świecie nie brakuje zwolenników igrania z ogniem".

"Berliner Zeitung" pisze:

"Kiedy Merkel ostrzega, że Putin może zdecydować się także na zdestabilizowanie Mołdawii, Gruzji, Serbii i całych Bałkanów Zachodnich, to jest to coś więcej niż tylko przypuszczenie. Można domyślać się, że niebezpieczeństwo takiej eskalacji pojawiło się w jej rozmowie z Putinem podczas szczytu grupy G20 w Brisbanei. Putin stawia pod znakiem zapytania obecny porządek europejski, ostrzega Merkel".

Zdaniem "Heilbronner Stimme":

"Porównanie przez Angelę Merkel dzisiejszej sytuacji z tą, sprzed wybuchu pierwszej wojny światowej, wcale nie jest naciągane. Rosja jest izolowana na arenie międzynarodowej (i nie pomoże jej w tym nawet jej nowy partner - Chiny), czuje się okrążona i dlatego jest zdolna do posunięć nieracjonalnych. Tak było już raz sto lat temu, z dobrze znanymi nam fatalnymi skutkami. Słusznie zatem Angela Merkel podkreśla, że należy wykluczyć jakiekolwiek rozwiązanie militarne konfliktu ukraińskiego".

"Frankfurter Rundschau" zwraca w związku z tym uwagę, że:

"Jeśli Niemcy odgrywają konstruktywną rolę w tym konflikcie i starają się uratować rozwiązania dyplomatyczne, to jest to zasługą Franka-Waltera Steinmeiera i Angeli Merkel. Oboje szybciej niż, być może, sobie tego życzyli, musieli odpowiedzieć na pytanie, czy Niemcy są gotowe do przejęcia większej odpowiedzialności za bieg spraw na świecie. W Sydney Angela Merkel pokazała, że nie tylko są gotowe, ale także się tego nie boją. Władimir Putin powinien sobie zdawać sprawę, że na Zachodzie nie brakuje jastrzębi przekonanych, że Rosję należy trzymać krótko, i że ich postawa może dodatkowo zaognić obecny konflikt. Merkel powinna zatem upomnieć ich, żeby nie zapominali o dyplomacji. Nie bez racji powiedziała przecież, że ten kryzys dotyczy nas wszystkich".

"Straubinger Tagblatt/Landshutter Zeitung" jest sceptyczny:

"Władimir Putin nie zmienia kursu. Swą polityką stałego destabilizowania sytuacji do tego stopnia sam wpędził się w izolację na arenie międzynarodowej, że konfliktu ukraińskiego nie da się rozwiązać wyłącznie przy pomocy środków dyplomatycznych i Zachód musi wzmóc presję gospodarczą na Rosję, licząc się z tym, że nowe, ostrzejsze sankcje zaszkodzą także gospodarkom państw nastawionych na eksport. A więc także gospodarce niemieckiej".

"Kölner Stadt-Anzeiger" przypomina, że:

"Angela Merkel wzięła na siebie rolę głównego negocjatora Zachodu w kontaktach z Putinem. Wszystkie ważne rozmowy z Rosją i wszystkie, uchwalone do tej pory sankcje UE wobec niej, albo są wynikiem jej inicjatywy, albo dochodzi do nich za jej zgodą. To samo da się powiedzieć o charakterze i kształcie zabiegów dyplomatycznych, nastawionych na wymuszenie na Putinie złagodzenia konfliktu ukraińskiego w sposób, który pozwoli mu zachować twarz. Niestety, ta strategia działania nie przyniosła do tej pory żadnych skutków. Wynika to z tego, że niemieckiej polityce zagranicznej brakuje koniecznej siły, a po części także woli, do wprowadzenie w życie postulowanych przez nią kroków. Prawdę jest też to, że Niemcy są w trudnej sytuacji. Europa cierpi, bo gospodarki Francji i Włoch są osłabione, Wielka Brytania myśli o wystąpieniu z UE, a Unia nie przemawia w polityce zagranicznej jednym głosem, między innymi dlatego, że właśnie tego życzyły sobie Niemcy. W rezultacie Angela Merkel stała się dość niespodziewanie silną kobietą Europy, choć sama nie lubi zajmować jasnego stanowiska w trudnych sprawach. Jak długo jeszcze ten paradoks da się utrzymać?".

opr.: Andrzej Pawlak