Prasa: fiasko spotkania międzynarodówki nacjonalistów
9 kwietnia 2019"W wielu państwach Unii Europejskiej nacjonalistyczne, krytyczne wobec Unii Europejskiej partie mogą liczyć w wyborach do Parlamentu Europejskiego na dobry wynik. Od lat ich przywódcy sondują, na ile mogą połączyć swoje siły, aby zatrzymać bądź zniszczyć integrację europejską. Tylko ten, kto połączy w jedną grupę 25 posłów z co najmniej siedmiu państw członkowskich może otrzymać w Strasburgu status frakcji, co przelicza się także na brzęczącą monetę.
Partie proeuropejskie są tym mocno zaniepokojone. Ale i sami nacjonaliści mają problem z tą próbą internacjonalizacji. Obok Jörga Meuthena z AfD do Mediolanu przyjechało w poniedziałek tylko dwóch przedstawicieli partii skandynawskich, by wraz z szefem Ligi Mateo Salvinim ogłosić hasło "Europy zdrowego rozsądku". Ani Francuzka Marine Le Pen, ani Austriak Christian Strache, ani Holender Gerd Wilders nie mieli ochoty uczestniczyć w inscenizacji Salviniego. Także ci obecni na miejscu mieli niewiele do powiedzenia na temat tego co ich łączy. Pozostają w końcu nacjonalistami" – pisze komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Inny opiniotwórczy dziennik "Sueddeutsche Zeitung" widzi to tak: "Włoski minister spraw wewnętrznych i wicepremier Mateo Salvini chętnie widziałby się w roli kapitana europejskich prawicowych populistów, identytarystów i suwerenistów oraz szefa międzynarodówki nacjonalistów. To jest na szczęście bardziej skomplikowane. Projekt Salviniego zbudowany jest na jednym fundamentalnym błędnym założeniu. Nacjonaliści troszczą się przecież tylko o dobro swojego własnego kraju – o własną kulturę, język, własne pieniądze - i o własne polityczne gwiazdy. Slogan "Ligi" brzmi: najpierw Włochy. Większość prawicowców w innych krajach Europy uważa to za niesłychane, jak frywolnie rząd w Rzymie, w którym Salvini odgrywa ważną rolę, pomnaża długi. Włoskie państwo stoi przed górą długów, co zagraża w końcu wszystkim krajom strefy euro. Jak to pogodzić?
Właściwie skrajną prawicę w Europie łączy tylko nienawiść do wszystkiego co obce, otwarte na świat i wspólne. Życzenie izolacji to jedyne spoiwo tej międzynarodówki. A to za mało".
Podobnie widzi to tak że komentator regionalnego dziennika "Badisches Tagesblatt": "Niewykluczone, że nie uda się stworzyć upragnionej frakcji w Parlamencie Europejskim, a w każdym razie nie w tym wymiarze, ponieważ brakuje zgody, i różnice są zbyt duże. Spór, który Salvini widzi u partii establishmentu, nie jest obcy także skrajnej prawicy. Dowodem na to jest AfD w parlamentach krajów związkowych, nie mówiąc już o płaszczyźnie europejskiej.
Skrajna prawica nie jest w każdym razie "polityczną rodziną", nawet gdy wczorajsza czwórka tak wysilała się swojej retoryce. W końcu wyborcy wiedzą, co ich czeka, jeśli oddadzą głos na tę partię. Projekt europejski pozostanie skomplikowany i bez nich. Uzgadnianie pozycji 27 przy 28 państw członkowskich wymaga dalej gotowości do kompromisu. Salvini i Meuthen udają, że można bez kompromisów i budują fałszywe fronty. Bo nikt nie chce przecież zrezygnować z państw narodowych. Ci krzykarze jako alternatywę proponują naród. W przyszłości będą krzyczeć jeszcze głośniej. Ale krzyk nie oznacza, że mają rację".