Niemiecka prasa: Erdogan szybko może wyjść na głupka
24 czerwca 2016Zdaniem „Volksstimme“ (Magdeburg): „Wielu zwolenników tureckiego prezydenta Tayyipa Erdogana nazywa go już »przywódcą«. Jest to wyrazem bez mała nieograniczonej władzy. Siedząc na tym swoim tronie Erdogan szokuje samowolnymi decyzjami. Jako, że głosowania przeżywają w UE koniunkturę, także on grozi referendum – z autu. Jako kandydaci do UE Turcy mieliby zadecydować, czy rozmowy akcesyjne mają zostać przerwane czy nie. Jak twierdzi swoją zmianą stanowisk w pakcie uchodźczym z Turcją UE pokazało swoje »paskudne oblicze«, a w ogóle, to Unia wcale nie chce przyjąć do swego grona muzułmańskiego kraju.
Po bliższym przyjrzeniu się groźba ta robi się względna. Po pierwsze Erdogan uwzględnia ostudzenie europejskiego entuzjazmu swojego narodu. I także wiele państw unijnych jest nader sceptycznych co do tego, że Turcja spełni kiedykolwiek wymagania UE. Głowa tureckiego państwa wyważa tu otwarte drzwi. Jeżeli Erdogan bez potrzeby wypowie Brukseli przyjaźń, szybko może wyjść na głupka”.
W dzienniku „Westfälische Nachrichten“ (Münster/Monastyr) czytamy: „Grożenie przez Erdogana referendum w sprawie unijnych ambicji Turcji, w Brukseli i Berlinie może zostać przyjęte zupełnie inaczej, niż wyobraża sobie to Ankara: nie z konsternacją, tylko z ulgą. Gniewny facet znad Bosforu robi wrażenie kogoś, kto niewpuszczony do klubu pomstuje: Właściwie i tak nie chciałem tam wejść”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ ocenia: „Po atakach Erdogana na posłów Bundestagu tureckiego pochodzenia, wbijane są teraz dyplomatyczne szpilki. Niewpuszczenie parlamentarnego sekretarza stanu na teren wspólnie użytkowanej bazy lotniczej, jest wśród sojuszników właściwie niewyobrażalnym posunięciem. (…) Z wewnątrzpolitycznych względów Erdogan chce podtrzymywać temat, jednocześnie bardzo uważnie pilnuje, by nie popsuć militarnych szyków. (..) Podobnie trzeba patrzeć na jego pomysł, by przeprowadzić w Turcji referendum na temat kontynuowania rozmów akcesyjnych z UE. Może to być wentylem, przy którego pomocy ciśnienie panujące w kraju da się skierować w stronę Europy, ale nie trzeba tego brać poważnie. Praktycznie każdy rząd w UE byłby zadowolony, gdyby Turcja z własnej woli przerwała rozmowy akcesyjne”.
Opr. Elżbieta Stasik