Prasa: Ekstrema pogodowe typu Milton coraz częstsze
11 października 2024„Zniszczenia są ogromne, ale na szczęście prawdopodobnie nie ma tak wielu ofiar śmiertelnych, jak w przypadku wcześniejszych porównywalnych zdarzeń. Powszechne ewakuacje najwyraźniej się opłaciły” – pisze „Frankfurter Rundschau”. I dodaje, że zapobieganie takim ekstremom pogodowym staje się coraz ważniejsze, nie tylko w USA. „Badania klimatu już dawno dowiodły ponad wszelką wątpliwość, że dziwne zjawiska pogodowe stały się bardziej intensywne i będą się nasilać. Nawet radykalna redukcja emisji CO2, która byłaby konieczna do osiągnięcia w perspektywie długoterminowej limitu 1,5 stopnia (globalnego) ocieplenia, nic tu nie zmieni. Atmosfera jest zbyt długo obciążana gazami cieplarnianymi. Oczywiście nie oznacza to, że ambitna ochrona klimatu jest nieistotna” – czytamy. Autor komentarza uważa, że do tej pory kwestia klimatu była niedostatecznie eksponowana w amerykańskiej kampanii wyborczej, w której najważniejsza wadaje się być decyzja: Kamala Harris czy Donald Trump.
Komentator stołecznego dziennika „Tagesspiegel” pyta z kolei, ile jeszcze ekstremalnych zjawisk potrzeba. „Huragan Milton uderzył we Florydę, a zmiany klimatyczne powróciły na łamy gazet. Podczas gdy kolejna wichura uformuje się na Atlantyku, można przewidzieć, że temat ten znowu zejdzie na dalszy plan” – czytamy.
Dziennik z Norymbergi „Nürnberger Nachrichten” pisze, że w Niemczech z kolei prawicowo-populistycznej AfD i lewicowo-populistycznej BSW udała się jedna ze wspólnych rzeczy – „zniesławienie kwestii klimatu”. We właściwym dla tych partii czasie pojawiły się błędy Zielonych. W międzyczasie wszystkie partie z wyjątkiem Zielonych pomijają politykę klimatyczną – jakby nie stawała się ona z dnia na dzień coraz bardziej konieczna.
Regionalna gazeta „Die Rheinpfalz” z Nadrenii-Palatynatu stwierdza, że sezon huraganów w Ameryce jest teraz w pełni i ten temat odegra jeszcze ważną rolę w amerykańskiej kampanii wyborczej, ale w inny sposób, niż mogłoby się wydawać. „Nie chodzi bowiem o ochronę klimatu, ale o fakt, że republikański kandydat na prezydenta Donald Trump twierdzi, iż rząd urzędującego demokratycznego prezydenta Joe Bidena zostawia na lodzie dotknięte wichurami amerykańskie stany z republikańskimi gubernatorami. Jego zwolennicy chętnie uwierzą w fejki swojego mesjasza. Jeszcze poważniejsze może być jednak to, że przez ten chaos nie powiedzie się sprawa z kartami do głosowania. Jeśli Trumpowi będzie w wyborach za trzy tygodnie grozić przegrana, będzie to droga dla jego prawników” – czytamy. Już bowiem w 2020 roku Trump nawiązywał do głosowania korespondencyjnego, uważając, że zwycięstwo zostało mu „skradzione”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!