Niemiecka prasa: Dobrzy katolicy nie muszą być jak króliki
21 stycznia 2015Stołeczna „Die Welt” pisze, że „Papież Franciszek sięga do tradycji kaznodziejskiej, która cofa się od Lutra poprzez Franciszka z Asyżu do samego Jezusa z Nazaretu. Papież reprezentuje szkołę języka, która wyżej ceni sobie drastyczność, niż umiarkowanie oraz błogość niedzielnego kazania. Wsłuchać się w to, co mówi lud to technika Lutra, po którą z braku odwagi sięga coraz mniej osobistości, a to dlatego, że kultura »shitstorm« wychowała ich na dogmatyków postawy "i ty masz rację i on ma rację". Polityk, który w programie Günthera Jaucha (znany niem. dziennikarz i prezenter telewizyjny, red.) przyrównałby wielodzietne pary do królików, byłby załatwiony. Franciszek daje wiernym poczucie, jakby mówił do nich kumpel. W zamian dają mu kredyt zaufania, nawet w przypadku punktu widzenia, który od dawna nie należy do łatwych w przekazie”.
„Passauer NeuePresse” komentuje: „Papież Franciszek postawił w centrum swoich przemyśleń pojęcie »odpowiedzialnego rodzicielstwa«. Czy nie najwyższa już pora na to, by Rzym przyznał to poczucie odpowiedzialności także parom, które używają pigułek antykoncepcyjnych oraz prezerwatyw? W każdym razie także w ten sposób mógłby być osiągnięty cel idealny: małżeństwo z trójką dzieci. Kierując się w założeniu wolą etycznego działania nikt nie może być osądzany z powodu stosowania technicznej pomocy. W przeciwnym razie nawet papież Franciszek nie mógłby sięgnąć po mikrofon, by mówić o królikach i katolickiej moralności”.
„Stuttgarter Zeitung” zauważa, że „Franciszek zwołał synod biskupów poświęcony rodzinie. Czy jednak coś się zmieniło? Ze zdań papieża podczas lotu powrotnego z Filipin nic nie można wywnioskować, podobnie mało z wielu innych wypowiedzi, bez względu na to, jak drastycznie i życiowo je formułuje. Papież pozostawia dalszy rozwój w rękach Boga, biskupów na synodzie; nie wyznacza żadnego kursu, poza tym podstawowym - humanitarnym. W tym świetle można tłumaczyć nauki w nowy sposób. Ale czy je zmieniać?”.
„Badisches Tagblatt” z Baden – Baden podkreśla, że „Papież Franciszek nie przejdzie, być może, do historii państwa watykańskiego jako największy odnowiciel Kościoła. A jednak pokazuje on, że możliwe jest przewartościowanie aktualnego stanu, bez zarzucania tradycji, wyznań wiary lub 10 przykazań. (...) I nawet, jeśli dla niektórych krytyków jest to wciąż za mało, ten papież w porównaniu z poprzednikami posługuje się bardziej luźnym językim. Udowadnia przy tym, że Kościół katolicki jest zdolny do rozwoju, nie porzucając dogmatów, lecz interpretując je na nowo”.
opr. Aleksandra Jarecka