Niemiecka prasa: Bułgaria i Rumunia znów daleko od Schengen
8 marca 2013Mitteldeutsche Zeitung z Ratyzbony (Regensburga) komentuje:
„Rumunia i Bułgaria muszą pozostać na zewnątrz. Przystąpienie obu państw członkowskich UE do strefy Schengen zostało odroczone na czas nieokreślony. Minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) może się teraz poklepywać po ramieniu. Jego groźba wysunięcia weta przeciwko przyjęciu obu krajów sprawiła, że ta sprawa została w całości wymieciona z brukselskiej agendy. Niemcy muszą uważać, żeby raz jeszcze nie wpadli w populistyczną zasadzkę”.
Berliński Tagesspiegel pisze:
„Krótko mówiąc Hans-Peter Friedrich uzasadnił swoje weto tym, że chciałby zasygnalizować, iż Niemcy są przeciwne »turystyce socjalnej«. Czy niemiecki minister wierzy w to, co mówi, to jego sprawa. Biedni imigranci z krajów Europy Południowo-Wschodniej będą napływać i w przyszłości. Od 2007 roku również tym najbiedniejszym z biednych, Romom z Bułgarii i Rumunii, na przyjazd do Berlina, Mannheimu, czy Dortmundu wystarczy paszport. Swoją biedę przywiozą ze sobą”.
Monachijski dziennik Münchner Merkur analizuje:
„W obliczu gigantycznych problemów Rumunii i Bułgarii z korupcją i przestępczością zorganizowaną, minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich nie bez racji wysunął weto przeciwko przyjęciu obu krajów do strefy Schengen.
Ale to nie rozwiązuje jeszcze problemu z masowym napływem ubogich z krajów Europy Południowo-Wschodniej. Kto będzie chciał uciec przed brakiem perspektyw we własnym kraju, będzie to robić dalej – i jako obywatel UE będzie jak dotychczas całkiem legalnie wjeżdżać z paszportem do europejskich oaz dobrobytu, by podjąć tam jakąkolwiek pracę i to obojętnie jak źle opłacaną. O tym ci sami politycy, którzy teraz biadolą nad »turystyką socjalną« i nadużywaniem systemów socjalnych, powinni wiedzieć już w 2007 roku, gdy bez większego namysłu przyjmowali Bułgarów i Rumunów do UE”.
Mitteldeutsche Zeitung z Halle stwierdza:
„Bułgarzy i Rumuni przyjadą do Niemiec bez specjalnych przeszkód również wtedy, gdy będą zmuszeni przedkładać paszporty do kontroli. To prawda, że są wśród nich ludzie, którzy żebrzą, kradną i uprawiają prostytucję. Ale to nie jest przecież większość. 80 procent tych, którzy przyjeżdżają do nas z Bułgarii i Rumunii, chodzi do »normalnej« pracy. 22 procent posiada nawet wysokie kwalifikacje. Można by dłużej nad tym rozprawiać, czy przyjęcie w 2007 roku Bułgarów i Rumunów do UE było właściwą decyzją. Ale teraz są w Unii".
Südwest Presse z Ulm konkluduje:
„Fiasko spowodowane w sektorze finansowym przez przystąpienie Grecji do euro nie może się powtórzyć w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego. (…) Eurosceptycyzm wielu obywateli jest wodą na młyn tych, którzy chcieliby nam wmówić, że rozwiązaniem problemu jest nowy nacjonalizm. Dlatego idea europejska musi być podtrzymywana, ale w rozsądnych granicach i nie za wszelką cenę”.
Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek