1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Bułgaria i Rumunia znów daleko od Schengen

Iwona-Danuta Metzner8 marca 2013

Tematem komentarzy piątkowych (8.03.13) wydań gazet jest kolejne odroczenie przystąpienia Bułgarii i Rumunii do strefy Schengen.

https://p.dw.com/p/17tFp
Kapitan Andrejewo. Grenzuebergang Bulgarien-Tuerkei (kuenftige EU-Schengen-Aussengrenze): Ausbau der LKW-Abfertigung mit EU-Mitteln fuer den stark gestiegenen Schwerlastverkehr. Kapitan Andrejewo, Thrakien, Bulgarien, 05.05.2006
Zdjęcie: picture alliance/JOKER

Mitteldeutsche Zeitung z Ratyzbony (Regensburga) komentuje:

„Rumunia i Bułgaria muszą pozostać na zewnątrz. Przystąpienie obu państw członkowskich UE do strefy Schengen zostało odroczone na czas nieokreślony. Minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) może się teraz poklepywać po ramieniu. Jego groźba wysunięcia weta przeciwko przyjęciu obu krajów sprawiła, że ta sprawa została w całości wymieciona z brukselskiej agendy. Niemcy muszą uważać, żeby raz jeszcze nie wpadli w populistyczną zasadzkę”.

Berliński Tagesspiegel pisze:

„Krótko mówiąc Hans-Peter Friedrich uzasadnił swoje weto tym, że chciałby zasygnalizować, iż Niemcy są przeciwne »turystyce socjalnej«. Czy niemiecki minister wierzy w to, co mówi, to jego sprawa. Biedni imigranci z krajów Europy Południowo-Wschodniej będą napływać i w przyszłości. Od 2007 roku również tym najbiedniejszym z biednych, Romom z Bułgarii i Rumunii, na przyjazd do Berlina, Mannheimu, czy Dortmundu wystarczy paszport. Swoją biedę przywiozą ze sobą”.

Monachijski dziennik Münchner Merkur analizuje:

„W obliczu gigantycznych problemów Rumunii i Bułgarii z korupcją i przestępczością zorganizowaną, minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich nie bez racji wysunął weto przeciwko przyjęciu obu krajów do strefy Schengen.

Ale to nie rozwiązuje jeszcze problemu z masowym napływem ubogich z krajów Europy Południowo-Wschodniej. Kto będzie chciał uciec przed brakiem perspektyw we własnym kraju, będzie to robić dalej – i jako obywatel UE będzie jak dotychczas całkiem legalnie wjeżdżać z paszportem do europejskich oaz dobrobytu, by podjąć tam jakąkolwiek pracę i to obojętnie jak źle opłacaną. O tym ci sami politycy, którzy teraz biadolą nad »turystyką socjalną« i nadużywaniem systemów socjalnych, powinni wiedzieć już w 2007 roku, gdy bez większego namysłu przyjmowali Bułgarów i Rumunów do UE”.

Mitteldeutsche Zeitung z Halle stwierdza:

„Bułgarzy i Rumuni przyjadą do Niemiec bez specjalnych przeszkód również wtedy, gdy będą zmuszeni przedkładać paszporty do kontroli. To prawda, że są wśród nich ludzie, którzy żebrzą, kradną i uprawiają prostytucję. Ale to nie jest przecież większość. 80 procent tych, którzy przyjeżdżają do nas z Bułgarii i Rumunii, chodzi do »normalnej« pracy. 22 procent posiada nawet wysokie kwalifikacje. Można by dłużej nad tym rozprawiać, czy przyjęcie w 2007 roku Bułgarów i Rumunów do UE było właściwą decyzją. Ale teraz są w Unii".

Südwest Presse z Ulm konkluduje:

„Fiasko spowodowane w sektorze finansowym przez przystąpienie Grecji do euro nie może się powtórzyć w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego. (…) Eurosceptycyzm wielu obywateli jest wodą na młyn tych, którzy chcieliby nam wmówić, że rozwiązaniem problemu jest nowy nacjonalizm. Dlatego idea europejska musi być podtrzymywana, ale w rozsądnych granicach i nie za wszelką cenę”.

Iwona D. Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek