Niemiecka prasa: Berlin jest znów podzielonym miastem
20 września 2016„Berliner Zeitung” pisze, że „Berlin jest znów podzielonym miastem. Nie na Berlin wschodni i zachodni, lecz na tolerancyjny i nietolerancyjny. A poszukiwanie odpowiedzi na to przesunięcie na prawą stronę nie stało się łatwiejsze po dziesiątych tymczasem wyborach do parlamentów regionalnych, w których Alternatywa dla Niemiec (AfD) osiągnęła wynik dużo wyższy od progu wyborczego. Kanclerz zapowiedziała wczoraj działania mówiąc »zrozumieliśmy«. A w Berlinie, czyje to zadanie? Przede wszystkim rządzącego burmistrza Michaela Muellera. To on musi być też burmistrzem elektoratu AfD. Ale co to znaczy? To znaczy, że należy zachować zimną krew. Na AfD nie ma sposobu. Uwagę trzeba skupić na wyborcach. Potrzebna jest wiarygodna polityka, wprowadzanie słów w czyny, sprawiedliwe traktowanie tych, którzy mają inne poglądy polityczne”.
„Tageszeitung” (TAZ) zastanawia się na skutecznością politycznych koalicji. „W kwestiach merytorycznych koalicja SPD z Lewicą i Zielonymi na poziomie federalnym byłaby problematyczna szczególnie w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Zapatrywania tych partii pasują do siebie jak rozcieńczalnik nitro z gliceryną. Kto jednak zamierza majstrować przy tej mieszance wybuchowej, musi postępować z rozwagą. Czy coś takiego możnaby powierzyć Sigmarowi Gabrielowi (przewodniczącemu SPD, przyp. red.)? W Turyngii Bodo Ramelow musiał poskramiać gniew, aby utrzymać podobną koalicję; teraz rządy tego polityka, kiedyś rozemocjonowanego, cechuje skrupulatność i dyscyplina. Berlin ma w osobie Michaela Muellera człowieka, który nie ukrywa tego, że jest nudziarzem; to idealna przesłanka do stworzenia trójpartyjnego rządu koalicyjnego. Na poziomie federacji SPD miałaby podobnego kandydata: hamburskiego burmistrza Olafa Scholza, opanowanego technokratę. W tych rozgorączkowanych czasach opanowanie jest plusem. A trójkolorowej opcji rządowej nie brakuje kolorytu. Jej przywódca może być siwy”.
„Mitteldeutsche Zeitung” z Halle wskazuje na pojednawcze sygnały ze strony kanclerz Merkel pod adresem bawarskich chadeków. „Przyznając się do popełnienia błędów, kanclerz chce uspokoić CSU. Odzyskać elektorat poprzez ponownie zjednoczony blok partii chadeckich. Rysuje się kompromis ws. spornej, górnej granicy (uchodźców, DW). Można tu mówić o sile, można też wyrazić zdziwienie, dlaczego CDU i CSU już wcześniej nie wyszły sobie naprzeciw”.
Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawia się nad skutecznością siły przekonywania Angeli Merkel: „Merkel może pozostać po jesiennych wyborach w 2017 r. na kolejną kadencję w urzędzie kanclerskim, jeśli Unia (partii chadeckich), która zasługuje na to miano, znów stanie się najsilniejszą siłą polityczną w Bundestagu – a w spektrum politycznym lewicy znajdzie się jakaś partia, która przedłoży koalicję z CDU/CSU nad koalicję SPD-Zieloni-Lewica. W ramach przygotowań do wykonania tego niezbędnego szpagatu, Merkel zamierza Niemcom (należy sądzić, że także z CSU) jeszcze bardziej zrozumiale niż dotychczas wytłumaczyć »kierunek, cel i zasady« jej polityki uchodźczej. Nie tylko w Monachium niektórzy będą się obawiać, że to się jej uda, ale z innym skutkiem niż ten zamierzony”.
Bawarska „Mittelbayrische Zeitung ” z Regensburga z podziwem pisze o Angeli Merkel:
„Wczoraj Merkel potwierdziła swoje roszczenia do władzy przyznając się publicznie do błędów i zaniedbań. Ktokolwiek zechciałby usunąć Angelę Merkel z urzędu kanclerza, ten będzie miał do czynienia z mądrą, strategicznie myślącą polityk. Z walki o władzę Merkel nie zrezygnowała. Właśnie zapoczątkowała ją na nowo. I potrafi ona też okazywać uczucia”.
opr. Barbara Cöllen