Niemiecka prasa: Barack Obama w Berlinie
18 czerwca 2013Jak zauważa Münchner Merkur:
"Inaczej niż wcześniej, tym razem nie chodzi o pogłębienie niemiecko-amerykańskiej współpracy, lecz o wypracowanie metod uporania się z paroma sytuacjami kryzysowymi. W sprawie kryzysu euro, który odbija się także na gospodarce USA, Niemcy wciąż są dla Amerykanów najważniejszym partnerem do rozmów. Co się tyczy polityki bezpieczeństwa, teraz znaleźli się na tym samym poziomie co Brytyjczycy. Brakuje jednak w niej wspólnego mianownika i celu, z którym możnaby się identyfikować. Prezydent USA z dużo większą uwagą spogląda w kierunku Azji, w której Chiny są dla niego nie tylko najważniejszym partnerem gospodarczym, ale także rywalem o własnych ambicjach politycznych. Niemcy musiały czekać aż pięć lat na pierwszą wizytę Baracka Obamy. Powinna ona stać się wydarzeniem, które napełni dawne partnerstwo nową treścią".
Zdaniem Mannheimer Morgen:
"Obawa nie odwiedza Berlina w roli turysty politycznego, tylko handlowca, który stara się stworzyć strefę wspólnego handlu dla Amerykanów i Europejczyków. Zdaje sobie sprawę, że powstanie ona tym szybciej, im bardziej w ten projekt zaangażuje się niemiecka pani kanclerz, najważniejsza i najsilniejsza kobieta w Europie. Dlatego też Barack Obama nie musi wygłosić w środę pod Bramą Brandenburską żadnego, wielkiego, historycznego przemówienia, takiego jakie 50 lat temu wygłosił pod Ratuszem Schöneberg John F. Kennedy. Ostatecznie nie przybywa do Niemiec jako mesjasz, tylko zwykły mąż stanu".
Nieco inaczej widzi to komentator Norwest-Zeitung z Oldenburga:
"Kiedy w środę Barack Obama będzie przemawiał pod Bramą Brandenburską, tysiące ludzi będą wiwatować na jego cześć. Niech będzie nam wolno spytać: a właściwie z jakiego powodu? Czy zlikwidował broń atomową? Nic podobnego. Czy zamknął więzienie w Guantanamo? Też nie. Obiecał wprowadzić większą przejrzystość w polityce wewnętrznej i postąpił dokładnie odwrotnie. Nie odnosi też widocznych sukcesów w polityce zagranicznej. Konflikt między Izraelem i Palestyńczykami trwa w najlepsze, a kryzysowa sytuacja w Iraku i Syrii wciąż czeka na rozwiązanie".
Kölner Stadt-Anzeiger konstatuje:
"Transatlantyckie małżeństwo musi trwać nadal, choćby z braku lepszej alternatywy. Dlatego Angela Merkel i Barack Obama powinni wypracować metodę utrzymywania konstruktywnej współpracy, co nie będzie łatwe, gdyż skandal wokół programu PRISM sprawił, że zaufanie Niemców do prezydenta USA zmalało do zera. To dobra chwila, aby wyłożyć wszystkie karty na stół i zacząć wszystko od nowa. Na przykład od poproszenia prezydenta Obamy, aby wyjaśnił nieco dokładniej, co jego tajne służby o nas już wiedzą i czego jeszcze chcą się dowiedzieć?"
A Mindener Tageblatt dodaje:
"Kanclerz Merkel, która stara się przedstawić skandalicznie spóźnioną wizytę Obamy jako dowód jego sympatii i poparcia na otwarcie najgorętszej fazy jej kampanii wyborczej, stanęła nieoczekiwanie przed trudnym, dyplomatycznym zadaniem znalezienia wyłaściwej proporcji między przekształceniem jej w czysto wyborcze show i nie ulegania nadmiernie urokowi amerykańskiego gościa. Można zakładać, że wcześniej chyba sobie to trochę inaczej wyobrażała".
Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek