Prasa: Amerykańscy szpiedzy w Niemczech spadają z drzew jak zgniłe jabłka
10 lipca 2014„Die Welt” twierdzi, że „To, że amerykański wywiad infiltruje BND, inwigiluje parlamentarną komisję śledczą ds. NSA, podsłuchuje niemiecką kanclerz, monitoruje niemieckie firmy, by im udowodnić naruszanie amerykańskiego embarga - to jest bezczelne, ale w żadnym wypadku zaskakujące. Kobieta z NRD, dawniej działaczka FDJ jako kanclerz Niemiec, pastor enerdowskiej parafii jako prezydent, następczyni komunistycznej SED zasiadająca w parlamencie i w rządach krajowych, SPD, która rozważa, czy nie utworzyć koalicji rządowej z tą właśnie postkomunistyczną Linke, były kanclerz na liście płac Putina w Gaspromie i przemysł intensywnie kooperujący z ciągle jeszcze komunistycznymi Chinami. Volkswagen Hitlera, który ma szansę stać się największym producentem samochodów na świecie. Amerykanie robią się podejrzliwi”.
„Die Zeit” pisze, że „Stany Zjednoczone potrzebują Niemiec, potrzebują Europy i nie będą ryzykowały, jeśli niemiecki rząd z naciskiem będzie się domagał przestrzegania reguł gry między sojusznikami. I to nie byłby tylko wyraz rozczarowanej miłości czy urażonej dumy. Nie byłoby to też małostkowe dołożenie komuś. Wręcz przeciwnie, naleganie, w razie konieczności na cały głos, na dochowanie obowiązujących zasad, jest kluczowe dla interesów państwa prawa. W kraju, ponieważ tylko tak można egzekwować od obywateli przestrzeganie prawa. Poza jego granicami, bo dla narodu takiego jak Niemcy, którego gospodarka opiera się na eksporcie, bezpieczeństwo prawne, minimum fair play i przestrzeganie umów, są kwestią egzystencji”.
„Mittelbayrische Zeitung“ podsumowuje: „Amerykańscy szpiedzy w Niemczech spadają z drzew jak zgniłe jabłka. Najpierw wpada agent w BND, tylko kilka dni później zostaje zdemaskowany w niemieckim MON domniemany agent CIA. I chyba tylko kwestią czasu jest nakrycia kolejnego amerykańskiego szpiega – miejmy nadzieję, że nie w Urzędzie Kanclerskim. Merkel może dłużej akceptować permanentnych afrontów ze strony Wielkiego Brata w Waszyngtonie. Musi działać teraz zdecydowanie. Aby sobie samej nie zaszkodzić, nie wystarczą tylko upomnienia. Wydalenie agentów, którzy rezydują pod dachem ambasady USA, byłoby wyraźnym sygnałem”.
„Straubinger Tagblatt / Landshuter Zeitung” podkreśla, że: „Chociaż jest to trudne do zaakceptowania a zachowanie Stanów Zjednoczonych to kolejny afront: potrzebujemy Ameryki jako sojusznika i partnera biznesowego bardziej niż na odwrót. Niemcy mogą i muszą dobitniej artykułować swoje niezadowolenie, nie powinny sobie jednak wmawiać, że są w stanie ukarać Washington, nie szkodząc jednocześnie sobie”.
„Neue Osnabrücker Zeitung” przypomina, że „Byłoby naiwnością sądzić, że całe zło pochodzi tylko i wyłącznie z USA. Nie, o wiele bardziej groźne jest szpiegostwo innych mocarstw, w szczególności Rosji i Chin. To, że ich służby wywiadowcze nie trafiają na pierwsze strony gazet, nie znaczy, że są bezczynne, są raczej po prostu sprytniejsze“.
opr.: Barbara Cöllen