Niemiecka polityk: Dbamy o własne interesy

– Musimy być realistami w UE. Niemcy rezygnują z energii atomowej i węglowej, musimy znaleźć nowe rozwiązania. To dla nas ważne, żeby mieć długoterminowe zaopatrzenie na rynku energii. Dlatego taka inwestycja jak Nord Stream 2 jest dla nas ważna – powiedziała w rozmowie z Interią i Deutsche Welle niemiecka konserwatywna eurodeputowana Ulrike Trebesius (LKR).

– To jest realna polityka. Ale oczywiście przykro mi w imieniu moich polskich kolegów, że Niemcy tak dominują w UE, jeśli chodzi o własne interesy – dodała. Trebesius, a także były premier, europoseł Platformy Obywatelskiej Jerzy Buzek, byli gośćmi programu Studia Europa, realizowanego wspólnie przez Deutsche Welle i Interię w Brukseli.

Nigdy nie chodziło o zakaz

Temat Nord Stream 2 wrócił na unijną agendę w ubiegłym tygodniu, kiedy PE przegłosował nowelizację dyrektywy gazowej, mającą obłożyć rurociągi spoza UE (w tym budowany z udziałem Rosji NS2) prawem unijnym. Krytycy zarzucają jednak, że regulacje są zbyt pobłażliwe dla Gazpromu, który jest jednym z inwestorów, i że jedynie utrudnią budowę spornego gazociągu, ale nie zahamują go.

– Ta dyrektywa nigdy nie miała zamiaru zakazać budowy rurociągu – bronił dyrektywy Jerzy Buzek. Polski polityk pilotował projekt przepisów w PE. – Jak ktoś chce budować rurociąg – proszę bardzo. Tylko trzeba stosować prawo unijne. My mówimy w tej dyrektywie, że wszystkie rurociągi dostawcze powinny odpowiadać prawu europejskiemu. I to na pewno nie jest wygodne dla Gazpromu, który chciałby być monopolistą.

Polityk tłumaczył, że wszelkie negocjacje dotyczące takich inwestycji jak gazociągi z krajów spoza UE, będą podlegały surowej kontroli ze strony Komisji Europejskiej. - Np. Niemcy mogą zacząć te negocjacje, ale nie mogą podpisać żadnej umowy, żadnego porozumienia z Gazpromem bez zgody Komisji Europejskiej – powiedział europoseł.

Dodał także, że to „najbardziej rygorystyczne przepisy” i że unijni politycy zrobili w tej kwestii „wszystko, co było można”.

W UE lepiej czy gorzej?

Europosłowie ocenili także kondycję Unii Europejskiej na zakończenie obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Trebesius wskazywała raczej na negatywne aspekty ostatnich pięciu lat, Buzek - skupiał się na pozytywach.

– Jedną z głównych obietnic na początku kadencji, było zapewnienie większego dobrobytu Europejczykom i widać, że nie została ona dotrzymana – mówiła niemiecka polityk. - Problemy, które mieliśmy w czasie ostatnich pięciu lat, np. kryzys migracyjny, doprowadziły do dużych konfliktów w łonie Unii, a także między Polską a Niemcami. Dodatkowo mamy brexit i ciągle borykamy się z kłopotami niektórych państw-członków strefy euro. To są problemy, których nie udało nam się rozwiązać – wymieniała.

Polityk PO przekonywał z kolei, że w ciągu tej kadencji „nauczyliśmy się bardzo wiele, jeśli chodzi o wspólne traktowanie i rozwiązywanie problemów”.

– Ocena ostatnich pięciu lat zależy od tego, jakie są wyzwania na zewnątrz. Teraz one są większe niż 5 czy 10 lat temu. Np. kryzys uchodźczy i wojna w Syrii – mówił Jerzy Buzek.

Całość rozmowy można śledzić w najnowszym odcinku Studia Europa. Program prowadzą Jowita Kiwnik Pargana, DW oraz Agnieszka Waś-Turecka z Interii.