Niemcy zabiegają o uwolnienie Ai Weiweia
7 kwietnia 2011W cztery dni po aresztowaniu Ai Weiweia władze chińskie obwieściły, że zarzuca mu się przestępstwa podatkowe. Dochodzenie przeciwko niemu "nie ma nic wspólnego z prawami człowieka ani wolnością słowa", stwierdzono w Pekinie. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych stwierdził, że "Chiny są państwem kierującym się prawem" i inne państwa nie mają prawa ingerencji w wewnętrzne sprawy Chin. "Mamy nadzieję, że inne państwa będą respektowały decyzje Chin"- powiedział rzecznik, zapytany o międzynarodowe protesty przeciwko postępowaniu Chin.
Zamknąć wystawę!
Liczne rządy państw europejskich i administracja waszyngtońska apelowały do władz chińskich o wypuszczenie dysydenta. Szef berlińskiego MSZ, Guido Westerwelle, wezwał ambasadora Chin by zaprotestować przeciwko więzieniu Ai Weiweia. Do apelu tego przyłączyła się komisja kultury Bundestagu. Podkomisja ds. polityki kulturalnej i oświatowej w MSZ także napiętnowała uwięzienie artysty, uznając ten fakt za polityczny skandal i "afront dla niemiecko-chińskiej współpracy na polu kultury".
Volker Beck, rzecznik klubu parlamentarnego Zielonych ds. praw człowieka, domaga się wręcz, by - jeżeli protesty nie przyniosą skutku - zawiesić niemiecką wystawę "Sztuka Oświecenia", która od tygodnia pokazywana jest w nowym Chińskim Muzeum Narodowym w Pekinie. Ideę tę poparł także rzecznik parlamentarnej frakcji CDU/CSU ds. praw człowieka, Arnold Vaatz.
Plany pracowni w Berlinie
Ai Weiwei utrzymuje liczne kontakty z Niemcami - uważany jest tu za wybitnego współczesnego artystę z Chin. 29 kwietnia br. miał uczestniczyć w otwarciu wystawy swoich prac w Galerii Neugerriemschneider w Berlinie.
W wywiadzie udzielonym Deutsche Welle, Ying Gao, matka Weiweia, powiedziała , że jej syn planował otwarcie drugiej pracowni w Berlinie: "kiedy zaczął się czuć niepewnie w Chinach i nie mógł już pracować, rozpoczął poszukiwania innego miejsca. (...) Ai potrzebuje spokojnego otoczenia do pracy i sądził, że Niemcy byłyby najlepsze. Nigdy nie wyobrażałam sobie tego, że nawet nie da mu się szansy wyjazdu za granicę."
Czerwona linia prawa
Jak opowiada matka, pracownia i biuro Weiweia w Pekinie już praktycznie nie istnieją. Wszystko zostało zarekwirowane, wyłączono prąd, wodę i telefon, zatrzymano pracowników.
Jak do tej pory rodzina także nic nie wie o losie aresztowanego artysty - nie otrzymała ani oficjalnego zawiadomienia o aresztowaniu, ani o stawianych mu zarzutach, poinformował adwokat i przyjaciel rodziny, Ai Po Zhinqian. Chińskie media, które dopiero w czwartek (07.04) informowały o niedzielnym zajściu, stwierdziły, że "artysta już od dłuższego czasu poruszał się wzdłuż czerwonej linii prawa".
dpa, DW / Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Paprzyca