Niemcy: uczniowie chcą lekcji ekonomii w szkole
18 września 2017Chyba każdy zna powiedzenie: „Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia". Automatycznie rodzi się pytanie, co począć w codziennym życiu z wiedzą na przykład o stochastyce? Chyba, że ktoś chce zostać statystykiem, ale nie są to akurat tłumy. Już w 2015 roku burzę wywołał tweet wówczas jeszcze uczennicy Nainy: „Mam prawie 18 lat i nie mam pojęcia o podatkach, czynszach czy ubezpieczeniach. Ale mogę napisać analizę wiersza. W 4 językach”.
Burza, jaka wówczas wybuchła, nie ucichła do dzisiaj. Tematy ze świata finansów towarzyszą nam przez całe życie, pieniądze są w naszych społeczeństwach wszechobecne i ważne. Dlaczego kwestie te nie są także przedmiotem ogólnego wykształcenia?
Kieszonkowe niemal wyłącznym źródem dochodów
Głównym źródłem dochodów, jakimi dysponują dzieci i młodzież w Niemczech, jest kieszonkowe. Jego wysokość jest oczywiście bardzo różna, ale niezależnie od wysokości budżetu, młodzi ludzie muszą się nauczyć zarządzania tymi pieniędzmi. O tym, co z nimi zrobią, z reguły mogą decydować sami. Miesięczne koszty stałe nie odgrywają oczywiście żadnej roli, bo tych dzieci i młodzież jeszcze nie mają.
Z badań portalu Statista wynika, że niemiecka młodzież wydaje większość swoich pieniędzy na wieczorne i nocne wypady z przyjaciółmi. Drugie i trzecie miejsce zajmują pochłaniające najwięcej pieniędzy kupno odzieży, jedzenia i napojów.
Kto nie chce wydawać wszystkiego, ma zazwyczaj do dyspozycji książeczkę oszczędnościową, z reguły w banku, w którym klientami są rodzice. Po skończeniu 14 lat dziecko może otworzyć własne konto – ma to być pierwszym krokiem w kierunku odpowiedzialnego obchodzenia się z pieniędzmi.
Pomaga dom i szkoła
Antonia Grohmann z Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) zajęła się tematyką z naukowego punktu widzenia. Z jej badań wynika, że młodzi ludzie, których rodzice już wcześnie zaczęli ich uczyć świadomego obchodzenia się z pieniędzmi, lepiej orientują się w koncepcjach finansowych. Badanie Grohmann wykazało też, że pozytywny wpływ na późniejsze zachowania ekonomiczne wywiera wysoka jakość nauczania i istnienie w szkole przedmiotu zajmującego się finansami i ekonomią. – Dwa źródła wpływają na zachowania ekonomiczne: rodzice i szkoła – konstatuje Grohmann.
Co zatem mogą zrobić rodzice? Mogą być przykładem i wnosić swój wkład w kształcenie wiedzy ekonomicznej dziecka. Mogą posłużyć się kieszonkowym jako narzędziem nauki i pomóc w ten sposób dziecku w przyszłym obchodzeniu się z finansami.
Uczniowie chcą nowego przedmiotu
Zdobyta za młodu wiedza ekonomiczna pomaga w podejmowaniu w przyszłości właściwych decyzji finansowych. Bo też kto zna się na regułach rządzących rynkami finansowymi, nie da się tak łatwo wykołować. Czy dzieci uczą się tego też w szkole? Większość niemieckich uczniów uważa, że tak nie jest. Według sondażu przeprowadzonego przez dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung, 67 procent uczniów życzyłoby sobie, żeby powstał w szkołach przedmiot zajmujący się finansami i ekonomią.
Obecnie uczniom brakuje podstawowej wiedzy ekonomicznej. W efekcie, jak twierdzą badacze – kto od początku czegoś nie wie, później musi zdawać się na fachowców. Tymczasem konieczna jest umiejętność krytycznego spojrzenia na zasady rządzące rynkami finansowymi czy gospodarką wolnorynkową. Najpierw trzeba jednak je poznać i zrozumieć. Jak jednak ma się to stać, jeżeli kwestie te nie są poruszane w szkole? Dlatego coraz głośniej mówi się w Niemczech o konieczności wprowadzenia w szkołach obowiązkowego przedmiotu zajmującego się ekonomią i finansami. W jego ramach uczniowie mieliby zdobywać zarówno teoretyczną, jak i praktyczną wiedzę.
Dotąd tylko nauka „przy okazji"
Jednocześnie uczniowie powinni poznawać mechanizmy, jakie rządzą rynkami i kształtowaniem cen, także funcjonowanie systemów podatkowych i socjalnej gospodarki rynkowej – wszystko w ramach ogólnego wykształcenia. Niektóre z tych tematów są co prawda poruszane na lekcjach, ale z reguły w ramach innych przedmiotów – nauk społecznych, wiedzy o polityce lub geografii. Często jednak także dla nauczycieli jest to obca tematyka i są oni w stanie przekazać uczniom tylko tę wiedzę, jaką zdobyli sami. Z reguły kwestie dotyczące ekonomii i finansów poruszane są też tylko przy okazji, na marginesie innego przedmiotu.
Oczywiście są banki, które oferują specjalne programy dla młodzieży, są doradcy bankowi, którzy przygotowują programy dla szkół, łącznie z materiałami edukacyjnymi. Teoretycznie zatem istnieje wystarczająco materiałów, by przeprowadzić szereg lekcji z obszaru ekonomii i finansów. Mimo to szkoły po nie nie sięgają, między innymi ze względu na politykę oświatową. Ponadto tematyka jest trudna nie tylko dla młodzieży, ale i rodziców, którzy także własnej wiedzy nie wynieśli ze szkół.
Jako pierwszy kraj związkowy żądań uczniów i ekonomistów wysłuchała przed rokiem Badenia-Wirtembergia i we wszystkich szkołach wprowadziła obowiązkowy przedmiot „orientacji o gospodarce”. Co z tego wyniknie, okaże się dopiero za kilka lat, kiedy obecni uczniowie wydorośleją i życie zmusi ich do odpowiedzialnego obchodzenia się z pieniędzmi.
Tabea Prünte / Elżbieta Stasik