Niemcy: Równa płaca za tę samą pracę
11 maja 2016„Polityka płacowa najwyższej jakości” – tak skomentowała minister pracy Andrea Nahles (SPD) wynik posiedzenia czołowych polityków CDU, CSU i SPD, jakie miało miejsce we wtorek wieczorem (10.05.2016) w Berlinie. W Niemczech będą obowiązywały pracodawców i pracowników „jasne reguły przeciwdziałające nadużyciom przy zatrudnianiu pracowników na czas określony i na podstawie umowy o dzieło”.
Partie koalicyjne od miesięcy nie mogły znaleźć wspólnego języka, opór stawiała zwłaszcza bawarska CSU. Pierwszy projekt ustawy resort pracy przedłożył już w listopadzie ub. roku. W kwietniu spotkanie koalicyjne na ten temat zakończyło się fiaskiem.
Tym razem „doszliśmy do porozumienia” – oznajmiła wyraźnie zadowolona minister pracy. Według socjaldemokratki uzgodniona została „równa płaca za tę samą pracę”. Tym samym skończy się na przykład korzystanie latami z „wypożyczonych” pracowników, czyli osób zatrudnionych tylko na czas określony a w rzeczywistości pracujących latami na warunkach gorszych niż pracownicy etatowi. – Po raz pierwszy w historii będą obowiązywały zasady, których transparencja pozwoli na ograniczenie nadużyć – pochwaliła Andrea Nahles.
Jeszcze jest to projekt. Tym razem jednak, jak podsumowała minister, została utorowana droga do dalszej, efektywnej pracy nad ostatecznym kształtem ustawy.
Przeciwko dumpingowi płacowemu
Według ostatnich oficjalnych danych, w ubiegłym roku na warunkach innych niż klasyczny etat pracowało w Niemczech milion osób. Chodzi tu o pracowników zatrudnionych przez agencje pracy tymczasowej (Leiharbeiter) i pracowników zatrudnionych na podstawie umowy zlecenia bądź umowy o dzieło (Werkvertrag). Z opcji tych korzystają na przykład firmy specjalizujące się w usługach IT, firmy cateringowe, sprzątające, ale też branża budowlana czy spożywcza.
Pracobiorcy, związki zawodowe krytykują, że wiele firm uprawia dumping płacowy, obniża standardy socjalne, wszystko to na niekorzyść osób, które nie cieszą się przywilejem etatowego pracownika. Pracodawcy natomiast skarżą się, że usztywnianie prawa pracy ograniczy ich elastyczność.
Najważniejsze reguły – z wyjątkami
Planowane obostrzenia nie są łatwe do zrozumienia, tym bardziej, że zawierają szereg wyjątków. Najważniejsze punkty:
– Firma będzie mogła zatrudniać w przyszłości „Leiharbeitera” maksymalnie przez 18 miesięcy. Najpóźniej jednak po upływie dziewięciu miesięcy musi on zarabiać tyle samo, ile pracownicy etatowi firmy (Equal Pay). Możliwe są jednak wyjątki, w tym dłuższe niż półtora roku zatrudnienie na czas określony. Wyjątki są przy tym dopuszczalne tylko wówczas, jeżeli pracodawca uzgodni je ze związkami zawodowymi.
– "Leiharbeiter" nie może być łamistrajkiem. Zakład może go zatrudnić podczas strajku tylko pod warunkiem, że nie będzie on wykonywał prac, które zawiesili strajkujący.
– Szczegółowo mają jeszcze zostać uregulowane zasady zatrudnienia na podstawie umowy o dzieło. Chodzi zwłaszcza o ustalenie, kiedy umowa jest rzeczywiście umową o dzieło a kiedy normalnym stosunkiem pracy.
Umowy o pracę zamiast umów śmieciowych
Zmiany te będą dotyczyły także polskich pracowników. Z ich opiniowaniem polscy eksperci chcą jednak odczekać. – Na pewno jednak będą one rzutowały na sytuację polskich firm pracujących w Niemczech i firm specjalizujących się w pośrednictwie, czyli użyczaniu pracowników – mówi w rozmowie z Deutsche Welle Katarzyna Soszka z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK Polska) w Warszawie. Firmy te zgłaszały się do AHK, szkoliły się już w związku z wprowadzeniem w Niemczech od początku 2015 r. ustawowej płacy minimalnej. – Sektor musiał się mocno dostosować też prawnie do tych stawek minimalnych – zaznacza Katarzyna Soszka.
Ale dążenie do wyrównywania praw pracowników nie jest zaskoczeniem, bo obserwuje się je także w Polsce. – Ten trend jest też i u nas. Rząd próbuje działać w różny sposób, żeby coraz więcej osób pracowało nie na tzw. umowach śmieciowych, tylko umowach o pracę, na przykład preferując w przetargach publicznych firmy, które zatrudniają pracowników w oparciu o umowę o pracę a nie w oparciu o umowy śmieciowe. Czyli innymi słowy wprowadza się różne regulacje, które mają zachęcać pracodawców do zatrudniania pracowników na umowę o pracę – wyjaśnia Katarzyna Soszka.
Biznes reaguje w sposób wyważony, ale podobnie jak w Niemczech broni się przed usztywnianiem prawa pracy. Katarzyna Soszka powołuje się tu na opinię Konfederacji Lewiatan, największego w Polsce zrzeszenia prywatnych pracodawców. Obawia się ono, że trend ten zaowocuje albo wejściem w szarą strefę, albo będzie zniechęcał pracodawców do zatrudniania większej liczby pracowników. Według biznesu: – Umowy o pracę powinny być jak najbardziej elastyczne biorąc pod uwagę na przykład sezonowość produkcji czy sezonowość niektórych branż. Powinny umożliwiać sprawdzenie umiejętności pracownika, ale też wykorzystanie go w większym stopniu w niektórych fazach, np. właśnie w sezonie, a nie skazywać firmę na ponoszenie kosztów stałych w sposób sztywny, co determinuje umowa o pracę. Takie jest stanowisko biznesu – konkluduje ekspertka z AHK.
Związki zawodowe w Polsce, podobnie jak w Niemczech i na całym świecie opowiadają się po stronie pracownika; stanowisko rządu jest bardziej wyważone, ale bardziej dzisiaj sprzyja temu, co chcą wynegocjować związki zawodowe.
dpa, afp / Elżbieta Stasik