Niemcy. Polscy lekarze nie zamierzają wracać
6 lipca 2022W trakcie konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Białymstoku prezes partii Jarosław Kaczyński, mówiąc o coraz większych nakładach budżetowych na służbę zdrowia, zapewnił, że polscy lekarze pracujący za granicą „będą wracać, bo już dzisiaj nie przyjmują propozycji w Niemczech, bo tam się mniej płaci niż tu”. Ta wypowiedź w środowisku lekarskim wywołała konsternację.
– Na dużym poziomie ogólności można powiedzieć, że zarabiane sumy są podobne, tylko waluty się różnią – mówi w rozmowie z DW Rafał Krysztopik, który od 5 lat pracuje w szpitalu w Pasewalku, niemieckim mieście oddalonym o ok. 40 km od Szczecina.
I tak polski lekarz dopiero rozpoczynający karierę zawodową może w Polsce liczyć na ponad 5 tys. zł brutto, a po niemieckiej stronie granicy na podobną kwotę – tyle, że w euro. Wraz ze stażem pracy i nabywanym doświadczeniem wypłata powiększa się o kolejne tysiące. Ordynatorzy mogą liczyć w kraju już nawet na kilkanaście tysięcy złotych wynagrodzenia zasadniczego lub tyle samo euro w Niemczech. Aktualnie wartość 1 euro to 4,78 zł (stan na 6 lipca br.)
Skończyć z ciągłą harówą
31-letni anestezjolog przyznaje w rozmowie z DW, że już na uczelni rozważał możliwość pracy za granicą. – Studiując i odbywając staż obserwowałem, jak bardzo przepracowani są rezydenci, ile dyżurów muszą wyrobić – przyznaje Krysztopik. Dodaje, że nie widział w polskim systemie szans na tzw. „work-life balance”, umiejętne pogodzenie pracy i życia prywatnego. – W Polsce zdarza się, że lekarz pracuje w szpitalu na okrągło 48, a nawet 72 godziny – mówi.
W Niemczech organizacja pracy jest znacznie lepsza: – Kończę 24-godzinny dyżur i nikt mnie nie może zmusić do zostania. Mój czas pracy się skończył, muszę odpocząć – tłumaczy Krysztopik.
Również Sylwia Bryzek, współwłaścicielska agencji headhunterskiej „Ärztevermittlung Bryzek”, podkreśla, że polscy lekarze wybierają pracę na Zachodzie, w tym w Niemczech, nie tylko ze względu na lepsze zarobki. – Przyciąga ich obietnica stabilizacji – mówi DW. – Obserwuję lekarzy, dla których udało nam się znaleźć pracę w Niemczech. I oni prowadzą spokojne, przewidywalne życie. Po trzech latach kupują wymarzony samochód, po czterech biorą kredyt, a po pięciu zaczynają budowę domu – twierdzi.
Bryzek zwraca również uwagę na różnice w społecznym odbiorze lekarzy: – Mam wrażenie, że w Polsce lekarz przestał być osobą zaufania publicznego. Natomiast w Niemczech wciąż jest ogromny szacunek dla tego zawodu. To przekłada się na dużo większą satysfakcję z wykonywanej pracy – uważa.
Umowa o pracę lepsza od kontraktu
Bryzek nie widzi żadnych oznak, które potwierdzałyby prawdziwość słów prezesa partii PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Zainteresowanie wcale nie jest mniejsze, a do tego rośnie przekrój zgłaszających się specjalistów – tłumaczy. Kilka lat temu dominowali rezydenci, czyli lekarze z najkrótszym stażem. Od pewnego czasu do Bryzek zgłaszają się nawet 50-latkowie.
– Człowiek w tym wieku zaczyna myśleć o emeryturze, a system niemiecki pozwala mu na zaplanowanie późniejszego życia na tym samym poziomie – stwierdza współwłaścicielka agencji.
W Polsce większość lekarzy prowadzi własną działalność gospodarczą i pracuje w szpitalach na kontrakcie. W Niemczech lekarz pracuje na umowę o pracę i może liczyć na wiele benefitów, które w Polsce znane są głównie pracownikom dużych korporacji. Obecnie polskim lekarzom w prowadzeniu jednoosobowej działalności gospodarczej dodatkowo namieszał Polski Ład, czyli kontrowersyjna reforma systemu podatkowego.
Kryzys wzmacnia gotowość do wyjazdu
Najnowsze dane wskazują na sytuację wręcz odwrotną do wizji roztoczonej przez Kaczyńskiego w Białymstoku. Liczba lekarzy, którzy chcą opuścić kraj w tym roku szybko rośnie. Rafał Krysztopik podaje w rozmowie z DW aktualne dane na temat zaświadczeń, które izby lekarskie wydają chętnym do pracy w innych krajach UE. W poprzednim roku okręgowa izba lekarska w Szczecinie wydała ich 32, a w tym roku tylko w pierwszych 6 miesiącach już 49. Ten wzrost widać również w skali całego kraju: 486 wydanych zaświadczeń w ubiegłym roku i 445 wydanych w pierwszych 6 miesiącach bieżącego roku. A Krysztopik spodziewa się kolejnej fali, gdy w listopadzie młodzi lekarze będą kończyli obowiązkowe staże.
Dlaczego tych osób przybywa? Aby poznać przyczyny wystarczy śledzić codzienne nagłówki gazet: szalejąca inflacja, pogarszające się warunki gospodarcze, spadek wartości pieniądza. – Ludzie wolą zarabiać w mocnej walucie, a inflacja w Niemczech też jest dużo mniejsza – argumentuje Krysztopik.
Specjaliści pilnie poszukiwani
Do potencjalnego wyjazdu zachęcają doniesienia o brakach kadrowych w szpitalach za Odrą. – Popyt na rynku niemieckim się nie zmienia i wciąż jest bardzo duży – przekonuje Sylwia Bryzek. – Polscy lekarze są cenieni w całych Niemczech, ale w ofertach mogą przebierać przede wszystkim na wschodzie. Wielu medyków ze względu na nieco lepsze warunki życia szuka pracy w zachodniej części RFN, co przekłada się na większą liczbę wolnych miejsc we wschodnich landach. A dla Polaków praca w tych regionach ma dodatkowy atut, bo jest się blisko kraju – podkreśla.
Bez przesady można powiedzieć, że niemiecka strona pogranicza jest medycznie w pełni uzależniona od polskiego personelu. Szpital w Prenzlau zatrudnia 39 lekarzy i lekarek z Polski, co stanowi 50 proc. całego zatrudnionego w placówce personelu medycznego – dowiedziało się DW w biurze prasowym szpitala.
Zatrudnienie blisko granicy z Polską ułatwia decyzję o podjęciu zatrudnienia po drugiej strony Odry. Polscy lekarze mogą dalej mieszkać w Polsce i dojeżdżać do pracy. Nierzadko lokum wynajmują po obu stronach granicy, tak jak Rafał Krysztopik, który po całodobowym dyżurze nie wraca już do Szczecina, tylko idzie wyspać się do mieszkania, które wynajmuje w Pasewalku.
Język niemiecki jest niezbędny
Największą barierą pozostaje język obcy. – Certyfikat na poziomie B2 to jest minimum – tłumaczy Sylwia Bryzek. W praktyce trzeba się przygotować do zdania egzaminu z języka fachowego, który przygotowują niemieckie izby lekarskie. Jednak Rafał Krysztopik zanim jeszcze zdał ten egzamin, mógł już odbyć hospitacje w swoim przyszłym miejscu pracy i asystując innym lekarzom oraz przeglądając dokumentacje szkolić fachowe słownictwo.
Po pierwszych miesiącach przepracowanych w Niemczech polski anestezjolog z łatwością wymienia, co powinno zmienić się w Polsce, żeby oferta powrotu do kraju stała się atrakcyjna: – Nie chodzi tylko o pieniądze – podkreśla Krysztopik. Jego zdaniem praca lekarza nie powinna wiązać się z ryzykiem pozbawienia wolności, tak jak przewiduje to aktualny kodeks karny. Powinno dążyć się także do przejścia z systemu kontraktowego na umowę o pracę.
– Słowa Kaczyńskiego można też potraktować jako dowód dobrej woli – dodaje z wyczuwalnym w głosie lekkim rozbawieniem. – Może będzie naciskał na ministerstwo sprawiedliwości, aby doszło do zmiany w przepisach oraz wsłuchiwał się w postulaty środowiska lekarskiego – tłumaczy. – A może ktoś po prostu wprowadził go w błąd – dodaje po chwili.