Niemcy planują w MSW wydział ds. ojczyzny
8 lutego 2018Pomysłu stworzenia przy ministerstwie spraw wewnętrznych przyszłego rządu wydziału ds. ojczyzny bronił w czwartek (8.02.2018) szef CSU Horst Seehofer. - Ojczyzna nie oznacza obecnie wyłącznie folkloru - tak Seehofer odpowiedział na kpiny z nowego ministerstwa w mediach społecznościowych. - Ojczyzna oznacza wspólnotę, a nie polaryzację i podziały. Chcemy się zająć tym, co ludzi interesuje w ich regionach – tłumaczył Seehofer.
To bawarska CSU zaproponowała poszerzenie o nowe kompetencje resortu spraw wewnętrznych w Berlinie. Kierować ma nim Seehofer. Bawarczyk mówi z doświadczenia. Bawaria jest pierwszym krajem związkowym, który w 2014 r. utworzył ministerstwo finansów, rozwoju i ojczyzny. Nadrenia Północna-Westfalia poszła w ślady Bawarii i od 2016 roku ma ministerstwo ds. ojczyzny, spraw komunalnych, budownictwa i równouprawnienia. Jak widać, w zależności od regionu, kompetencje w obszarze „ojczyzna” są przypisywane do różnych resortów.
Horst Seehofer przypomniał, że w Bawarii w kwestiach utworzenia wydziału „ojczyzna” w ministerstwie finansów wcale nie było jednomyślności wśród ugrupowań politycznych reprezentowanych w regionalnym parlamencie. Obecnie pomysł ten nie ma żadnych oponentów.
W Niemczech pojęcie „ojczyzna” kojarzy się jednym z kiczem, dla innych ma pozytywne konotacje - chodzi o strony rodzinne, bliskich, przyjaźń, dzieciństwo czy nawet piwo w lokalnej knajpie.
Słownik języka niemieckiego wyjaśnia, że mianem „ojczyzna” określa się „kraj, terytorium lub miejscowość” jako miejsce urodzenia, miejsce, w którym się wzrastało lub miejsce, w którym jest się zadomowionym. Jest to emocjonalne „określenie wielkiego przywiązania" do miejsca.
Ojczyzna jako „my” i nasze korzenie
Bardzo długo nie używano w Niemczech słowa „ojczyzna”. Lecz ostatnio pojawia się ono coraz częściej. W wystąpieniu podczas uroczystości związanych z rocznicą zjednoczenia Niemiec użył go prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier. - Jestem przekonany, że ci, którzy tęsknią za ojczyzną, nie są ludźmi starej daty – podkreślił. – Wręcz przeciwnie. Im szybciej świat kręci się wokół nas, tym bardziej nasila się tęsknota za ojczyzną. Nie wolno nam pozwolić, aby przywłaszczyli ją sobie nacjonaliści i prawicowcy – podkreślał niemiecki prezydent. Ojczyzna to „my” i „miejsce, w którym jesteśmy zakorzenieni” – tłumaczył Steinmeier.
Katrin Göring-Eckardt, była liderka Zielonych, ściągnęła na siebie gniew członków partii, kiedy powiedziała. „Kochamy ten kraj. To jest nasza ojczyzna. A w ojczyźnie nie dopuszcza się do rozłamów". Niemiecka polityk zareagowała na krytykę artykułem na łamach "Tageszeitung". Pisała w nim, że najlepszym orężem przeciwko „propagandzie prawicy nawołującej do obrony ojczyzny” są „konsekwentne zabiegi o otwartość w rozumieniu tego, czym jest ojczyzna”.
Napływ uchodźców przyspiesza renesans ojczyzny
W opinii polityk bawarskiej CSU Marlene Mortler renesans „ojczyzny” wiąże się z napływem uchodźców. „Obserwujemy u nas tych, którzy wszystko musieli porzucić i jednocześnie obawiamy się, że tracimy cząstkę naszej ojczyzny” – powiedziała bawarska polityk na spotkaniu z organizacją kobiet w Zindorfie. Tłumaczyła, że ludzie obawiają się, że wskutek napływu uchodźców zagrożona jest specyfika regionalna i kulturowa różnorodność.
Kulturoznawcy natomiast renesans „ojczyzny” tłumaczą jako poszukiwanie oparcia w obliczu postępujących procesów globalizacji, ale też zmian w podziale ról między mężczyzną a kobietą oraz zmian w proporcjach demograficznych.
Wielka tęsknota za tożsamością
Publicysty Christiana Schüle wcale nie dziwi, że bawarska CSU Horsta Seehofera przeforsowała w umowie koalicyjnej ministerstwo spraw wewnętrznych i ojczyzny.
– W Bawarii pojęcie „ojczyzna" nabrało wielkiego znaczenie od chwili, kiedy w XIX w. rodowi Wittelsbachów udało się ukształtować poczucie własnej tożsamości regionalnej, poczucie wspólnoty - „my Bawarczycy”. Znajduje to do dzisiaj odbicie w festynach i rytuałach – tłumaczy Schüle, który wykłada kulturoznawstwo na berlińskiej ASP. Zaobserwował on, że ci, którzy nie lubią słowa „ojczyzna”, przeważnie nie lubią Bawarii i na odwrót.
Teza niemieckiego kulturoznawcy brzmi: „O ojczyźnie mówi się wtedy, jeśli się ją utraci. I sądzę, że w ostatnich latach było wiele takich przypadków utraty ojczyzny”. Nie istnieje w naszej obecnej rzeczywistości prosty podział na Wschód i Zachód, na komunizm i kapitalizm. Komputeryzacja i postępująca globalizacja spowodowała wyparcie języka niemieckiego przez język angielski. A na obszarach wiejskich pozamykano gospody, kluby, ośrodki kultury, zlikwidowano linie autobusowe, urzędy pocztowe. – W takiej sytuacji ludzie tracą poczucie wartości – tłumaczy niemiecki kulturoznawca i publicysta.
Z jego obserwacji wynika, że to uczucie wzmogło się, kiedy naraz pojawiło się wielu ludzi z różnych kręgów kulturowych, którzy w opinii krytyków przyjmowania uchodźców, nie mają z nami nic wspólnego. – I wtedy ludzie zaczynają mówić, że jest to niesprawiedliwe, że tracą swoją małą ojczyznę, a politycy nie kiwną nawet palcem – mówi Schüle. Kulturoznawca tłumaczy, że lęki, które się pojawiają, nie wynikają głównie z nienawiści do innych ludzi, lecz raczej z uczucia utraty tego, co własne.
Istniejąca w Niemczech generalna niechęcią do pojęć „ojczyzna”, „naród” i „lud” Schüle tłumaczy negatywną konotacją z czasami nazistowskimi. Pozytywny trend wobec tych określeń pojawił się już w 2006 r. w czasie MŚ w piłce nożnej.
Horst Seehofer mówi, że na poziomie ministerialnym będzie się zajmował nie tylko folklorem (jak sugeruje się w komentarzach w sieci), lecz kulturą w szerokim tego słowa znaczeniu oraz godnymi warunkami życia we wszystkich regionach Niemiec. - Chodzi o prawidłowy rozwój wsi, miast oraz budownictwa mieszkaniowego – dodał Seehofer.
dpa/Barbara Cöllen