Niemcy patrzą w napięciu na Kraj Saary
26 marca 2017„Wielkie rzeczy powstają zawsze małymi kroczkami” – tak brzmi motto kampanii wyborczej do landtagu Kraju Saary. Z tego małego kraju związkowego, graniczącego z Francją, w Niemczech często się pokpiwa.
Satyryk Jan Böhmermann, który zdobył sobie sławę poza granicami Niemiec obraźliwym wierszem o prezydencie Turcji Erdoganie, o Saarze powiedział kiedyś, że jest to „zbędny” kraj związkowy. Dowcipy na temat Saary są w jego autorskim magazynie telewizyjnym "Neo Magazin Royale" stałą pozycją programu.
W niemieckich mediach Kraj Saary co rusz pojawia się jako „jednostka miary". Kiedy gdzieś na świecie płoną lasy, albo następuje trzęsienie ziemi, niemieccy dziennikarze chętnie porównują wielkość obszaru dotkniętego katastrofą do najmniejszego niemieckiego kraju związkowego mówiąc, że dzieje się to na „połowie powierzchni” lub „podwójnej powierzchnia" Kraju Saary.
Nawet jeśli niewielu Niemców ma wyobraźnię przestrzenną, to na pewno wiedzą, że chodzi o niewielki obszar.
Niedzielne wybory do landtagu Saary sprawiły, że ten kraj związkowy znów pojawił się w polu widzenia. W końcu wybory do Bundestagu odbędą się za pół roku, a wybory do landtagów są zawsze jakimś probierzem nastrojów przed wyborami powszechnymi w RFN.
Politolodzy nie są jednak jednomyślni co do tego, czy odnosi się to do wyników wyborów w Saarze. Tym bardziej, że elektorat w tym landzie jest bardzo szczupły – chodzi o 800 tysięcy osób uprawnionych do głosowania.
Późno dołączony do Niemiec
Jeszcze z innego powodu Saara jest wyjątkowym krajem związkowym Niemiec. Po II wojnie światowej był on związany gospodarczo z Francją i dopiero w 1957 roku, w wyniku tzw. małego zjednoczenia, dołączył do RFN.
Dlatego - no i oczywiście z powodu bliskości granicy – Saara tradycyjnie utrzymuje bliskie kontakty z Francją. W wymianie handlowej Francja jest też jej najważniejszym partnerem.
Poza tym Saara jest jedynym niemieckim krajem związkowym, w którym język francuski pełni rolę pierwszego języka obcego. W „Dokumencie strategicznym Francja” mówi się nawet o planie wprowadzenia do 2043 roku języka francuskiego jako drugiego języka urzędowego.
O Saarze międzynarodowa opinia publiczna usłyszała niedawno w związku z wiecami tureckich polityków przed planowanym referendum ws. nowelizacji konstytucji. Premier Kraju Saary Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU) zapowiedziała, że nie dopuści do wieców tureckich polityków w rządzonym przez nią landzie. Wypowiedź ta nie miała jednak nic wspólnego z zapowiedzią przyjazdu do Kraju Saary któregoś z tureckich polityków. Prawdopodobnie kandydatka CDU chciała jasno określić swoje stanowisko w kampanii wyborczej. W sondażu preferencji wyborczych „ADR-Deutschlandtrend” większość badanych była przeciwna wystąpieniom tureckich polityków w Niemczech. 77 procent podało, że rząd w Berlinie nie powinien dopuścić, aby tureccy politycy prowadzili w Niemczech walkę wyborczą.
Czy zadziała „efekt Schulza"?
W Saarze przeważają katolicy – 62 procent. Dlatego do tej pory dominowały w niej partie konserwatywne i katolickie. CDU rządzi Saarą od 18 lat. Ale to może się zmienić. Taką nadzieję mają niemieccy socjaldemokraci (SPD). Liczą oni na tzw. „efekt Schulza" (Martina Schulza, kandydata SPD na kanclerza, DW).
Sondaż stacji ARD zakłada tylko jednoprocentową przewagę chadeków nad socjaldemokratami, chociaż jeszcze w styczniu CDU miała sporą przewagę nad SPD. Możliwe są zatem albo rządy wielkiej koalicji, albo koalicja SPD z partią Lewica.
Silna partia Lewica – to nota jeszcze jedna osobliwość Kraju Saary. Korzysta ona z popularności znanego w całych Niemczech saarlandczyka Oskara Lafontaine'a. Ten lewicowy polityk był już – wtedy jako socjaldemokrata – premierem Kraju Saary. Teraz startuje z listy partii Lewica.
Kto uzyska większość w parlamencie Saary, tego dowiemy się w niedzielę wieczorem. Wyników oczekują całe Niemcy. Po wyborach w Saarze już w maju odbędą się wybory do landtagów w Szlezwiku-Holsztynie i Nadrenii Północnej-Westfalii, a we wrześniu Niemcy czekają wybory do Bundestagu.
Janina Semenova / Barbara Cöllen