st Obama ein Jahr im Amt
20 stycznia 2010Chyba nie ma bardziej różniących się od siebie polityków, niż Barack Obama i Angela Merkel. Z jednej strony charyzmatyczny, multikulturalny łowca serc z USA, z drugiej zdystansowana i dosyć sztywna córka pastora z Niemiec wschodnich.
Barack Obama i Angela Merkel zbliżali się do siebie powoli i bardzo ostrożnie. Dziś prezydent USA i kanclerz Niemiec dobrze się rozumieją, a co najważniejsze, mają do siebie zaufanie. Przed rokiem, po przejęciu fotela prezydenckiego przez Baracka Obamę, było inaczej. Ponieważ kanclerz Merkel nie zgodziła się na wystąpienie Obamy, adwersarza jej przyjaciela, George'a W. Busha, przy Bramie Brandenburskiej - jeszcze w okresie przedwyborczego tournee Obamy, demokratyczny kandydat zadowolił się mniej symbolicznym miejscem jakim jest Kolumna Zwycięstwa. Dla jego zwolenników nie miało to znaczenia. W Berlinie powitały go wielotysięczne, entuzjastyczne tłumy.
Afront nie przeszedł bez echa
Odejście Busha nie wywołało u Merkel entuzjazmu. Za berliński afront Obama się zrewanżował. Po zaprzysiężeniu w styczniu 2009 roku, dopiero po miesiącach złożył wizytą w Niemczech. Nie udał się jednak do stolicy, lecz do Drezna.
W ciągu minionych 12 miesięcy USA i Niemcy w wielkiej polityce nie doprowadziły właściwie do żadnego przełomu.
Po miesiącach turbulencji, w związku z kryzysem na światowych rynkach finansowych, Amerykanie znów należą do tych, którzy raczej wstrzymują się z wprowadzeniem skutecznych regulacji transkacji finansowych.
Również w dziedzinie ochrony klimatu, pomimo wielkich zapowiedzi i pierwszych kroków we właściwym kierunku, Obama nie nie może się pochwalić żadnymi ważnymi osiągnięciami.
Rozdarta Ameryka
Znawcy polityki zagranicznej w Niemczech pomału uświadamiają sobie, jak rozdarta jest Ameryka pod rządami Obamy. "Sprzeczności są jaskrawsze, niż kiedykolwiek przedtem" - mówi ekspert SPD ds. zagranicznych Hans-Ulrich Klose.
Na zarzuty, że USA koncentrują się dziś raczej na regionie Pacyfiku, Obama odpowiada: Niemcy jako najważniejsze państwo w Europie muszą bardziej, niż dotychczas, zatroszczyć się o to, by Europa rozmawiała z Waszyngtonem jednym głosem. Wtedy będzie się bardziej liczyć w nowym multipolarnym świecie.
Interesy i konflikty
Składane przez nowego prezydenta USA obietnice rozbrojeniowe, zostały bardzo dobrze przyjęte zwłaszcza przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych Guido Westerwelle (FDP). Natomiast żądanie Westerwellego, wycofania z Niemiec wszystkich głowic atomowych, nie spotkały się w Waszyngtonie z większym entuzjazmem.
Największym problemem jest konflikt w Afganistanie. W jaki sposób Merkel podejdzie do tego tematu, czy uda jej się przeforsować życzenie Amerykanów, zwiększenia liczby żołnierzy Bundeswehry w Afganistanie, od tego zależeć też będzie przyszła rola Niemiec w relacjach transatlantyckich.
Przyjaźń nie jedno ma imię
Obama nadal cieszy się w Niemczech większą sympatią, niż w USA. Z sondaży opinii publicznej wynika, że ceni go 60 procent mieszkańców Niemiec. Kanclerz Merkel też cieszy się po drugiej stronie Atlantyku niemałym uznaniem. Miała okazję się o tym przekonać podczas wystąpienia, jako pierwszy niemiecki szef rządu, na forum Senatu i Izby Reprezentantów USA.
Jak szybko przechodzi się po takich wydarzeniach do porządku dziennego, kanclerz Merkel dowiedziała się zaledwie kilka godzin później, z drugiej ręki, w drodze powrotnej z Waszyngtonu do Berlina, gdy w listopadzie 2009 roku, z trudem zawarte porozumienie w sprawie sprzedaży Opla, pękło niczym bańka mydlana i Amerykanie wycofali się z niego rakiem.
Dobrze więc, że Merkel nie jest typem polityka, entuzjastycznie reagującego na wielkie słowa i wielkie gesty. Kontakty obu polityków cechuje pragmatyzm. Obama ceni u Merkel "inteligentną analizę i otwatość", a Merkel mówi, że współpraca z prezydentem USA sprawia jej przyjemność.
dpa, epd, Spiegel Online / Iwona Metzner
red. odp. Małgorzata Matzke