Niemcy: matury pod znakiem zapytania
5 kwietnia 2021Niektórzy uczniowie od końca 2020 roku nie byli w swojej szkole. Trzecia fala pandemii koronawirusa w wielu miejscach budzi niepokój, że ten stan rzeczy może utrzymać się jeszcze długo. Tegorocznych abiturientów stawia to w trudnej sytuacji. Związek zawodowy "Wychowanie i Nauka" (GEW) chce przyjść im z pomocą.
GEW za ewentualną rezygnacją z matury
Pomysł GEW jest niecodzienny i dla wielu może być szokujący. Związek bowiem proponuje rezygnację, w razie konieczności, z przeprowadzenia w tym roku szkolnym egzaminu maturalnego.
- Jeśli sytuacja epidemiczna zmieni się tak bardzo na niekorzyść, jak można się tego spodziewać po trzeciej fali pandemii koronawirusa w innych, sąsiadujących z Niemcami, państwach europejskich, to kraje związkowe Republiki Federalnej muszą na nią zareagować elastycznie i zrezygnować z egzaminów maturalnych - oświadczyła przewodnicząca związku zawodowego GEW Marlis Tepe w rozmowie z siecią redakcji Redaktionsnetzwerks Deutschland (RND).
- Podstawą oceny uczniów wówczas mogłyby być, na przykład, ich wyniki w nauce - wyjaśniła Marlis Tepe. - Związek GEW opowiada się za tym, żeby ministrowie kultury krajów związkowych Republiki Federalnej zdobyli się na oświadczenie, że będą wzajemnie uznawać wyniki matur przeprowadzonych w różny sposób i opartych na różnych zasadach - podkreśliła.
Według propozycji, takie zobowiązanie musi zostać dotrzymane w razie, gdyby wskutek pandemii koronawirusa trzeba było zrezygnować z przeprowadzenia matury. - Matury z roku 2021 muszą być uznane tak samo, jak wszystkie inne - dodała szefowa GEW.
Związek Nauczycieli Niemieckich odrzuca pomysł GEW
Propozycję zrezygnowania z matury w tym roku stanowczo odrzucił Zwiazek Nauczycieli Niemieckich. Jego przewodniczący zwrócił uwagę w wywiadzie dla dziennika "Rheinische Post", że zwiazek zawodowy GEW podobny pomysł wysunął już w ubiegłym roku, ale "na szczęście" nie został on przyjęty przez władze poszczególnych landów.
Heinz-Peter Meidinger podkreślił także, że egzaminy maturalne w 2020 roku odbyły się bez większych problemów, chociaż ówczesna sytuacja epidemiczna w kraju bardzo przypominała obecną. - W tej chwili mamy spore doświadczenia w walce z pandemią, a w tych krajach związkowych, gdzie liczba nowych zakażeń obecnie niepokojąco wzrasta, matury już przesunięto na czerwiec - dodał.
Pomysł zastąpienia egzaminu maturalnego ocenami opartymi na wynikach w nauce jest, jak powiedział przewodniczący Związku Nauczycieli Niemieckich, niedobry także dlatego, że utrudniałoby to porównanie rzeczywistych dokonań uczniów różnych landach i porównanie ich stanu wiedzy z wcześniejszymi rocznikami maturzystów. Nie mówiąc o tym, że taka zaimprowizowana "nibymatura" zawsze uchodziłaby za gorszą i mniej wartą od normalnej. Sprawiłaby, jak dodał nauczyciel, także trudności uczelniom wyższym podczas naboru studentów.
W obronie dumy maturzysty
Konferencja Ministrów Edukacji i Kultury dla landów Republiki Federalnej Niemiec (Kultusministerkonferenz / KMK) jednak wychodzi z założenia, że tegoroczne matury odbędą się w całym kraju. Heski minister edukacji oświadczył w podkaście RND "Die Schulstunde", czyli "Godzina lekcyjna", że zrezygnowanie z egzanimu dojrzałości byłoby niekorzystne dla uczniów.
- Przez całe życie ciągnęłaby się za nimi opinia, że są tymi, którzy zdali doraźną maturę w koronakryzysie, zamiast tej normalnej, takiej jak wszyscy inni - uzasadnił Alexander Lorz, który w KMK koordynuje kraje związkowe rządzone przez chadeków.
Tymczasem, jak podkreślił, wszyscy tegoroczni maturzyści mają słuszne prawo stwierdzić z dumą: "zdałem normalną maturę, taką samą jak inne i to pomimo trudnych warunków spowodowanych pandemią koronawirusa".
"Obecność w szkołach wisi na włosku"
Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała nauka w szkołach po Wielkanocy. Minister edukacji Anja Karliczek (CDU) zwraca uwagę na możliwość wzrostu liczby osób zarażonych koronawirusem w nadchodzących dniach.
- Wszędzie mamy do czynienia ze stale zmieniającą się sytuacją i wiele tu zależy od warunków lokalnych. Najbliższe tygodnie w szkołach na pewno znowu będą bardzo trudne, a obecność tam uczniów nadal wisi na włosku - stwierdziła.
Minister Karliczek dodała, że wiele zależy tu także od zdyscyplinowanej postawy całego społeczeństwa w koronakryzysie, która rzutuje na sytuację w szkołach.
Anja Karliczek opowiedziała się za nauką w systemie hybrydowym, pod warunkiem przestrzegania obowiązujących zaleceń higieny i dobrych wyników testów na koronawirusa przy wskaźniku nowych zakażeń na sto tysięcy mieszkańców w ciągu tygodnia na poziomie nieprzekraczającym liczby 100.
Po Wielkanocy niemieccy uczniowie będą dwa razy w tygodniu testowani na koronawirusa. W niektórych krajach związkowych będzie to miało charakter obowiązkowy. W razie przekroczenia wskaźnika wynoszącego 100 "będziemy musieli potraktować to jako sygnał alarmowy, a obecność uczniów na zajęciach da się utrzymać tylko wtedy, gdy będą ściśle przestrzegane wszystkie zalecenia dotyczące higieny i bezpieczeństwa" - zapowiedziała minister edukacji.
Krytyka propozycji resortu
Jej wypowiedź skrytykowała wiceprzewodnicząca klubu poselskiego partii FDP w Bundestagu Katja Suding: "Jeżeli minister oświaty Karliczek chce zapobiec temu, żeby obecność uczniów na zajęciach nie wisiała, jak mówi, na włosku, musi przystąpić do działania i zadbać o to, żeby wspomniane przez nią przepisy higieny obowiązywały wszędzie, bez żadnych wyjątków".
Zdaniem Katji Suding maski ochonne i filtry powietrza powinny być standardowym wyposażeniem wszystkich klas szkolnych w Niemczech, a wszędzie powinno się także przeprowadzać regularne, szybkie testy na koronawirusa.
Obecną sytuację w szkołach w najbliższy czwartek mają ocenić ministrowie kultury krajów związkowych.
(AFP, DPA/jak)