Koronakryzys: wypalenie zawodowe i pomoc skażona biurokracją
13 grudnia 2020Z badań przeprowadzonych w wielu krajach przez agencję demoskopijną Peakon, wyspecjalizowaną w analizowaniu postaw pracowników, wynika, że koronakryzys wpłynął negatywnie na stan psychiki pracowników w Niemczech. Ponad jedna piąta (22 procent) z nich twierdzi, że znajduje się na skraju wypalenia zawodowego, czyli w stanie całkowitego wyczerpania. To nieco lepiej niż średnia międzynarodowa, wynosząca blisko jedną trzecią pracowników, ale mimo to poważny powód do obaw. W Niemczech koronakryzys silniej dotknął kobiety niż mężczyzn. Na wypalenie zawodowe uskarża się 27 procent Niemek i 19 procent Niemców. Średnia światowa w tej sprawie wynosi, odpowiednio, 34 i 24 procent.
Jako rekompensatę dla dodatkowych obciążeń spowodowanych koronakryzysem, większość pracowników w Niemczech chciałaby otrzymać więcej pieniędzy od swoich pracodawców. Co drugi ankietowany chciałby dostać podwyżkę pensji. Na drugim miejscu na tej liście życzeń jest tydzień dodatkowego urlopu.
Pomoc z przeszkodami
Gospodarcze skutki koronakryzysu spędzają sen z powiek wielu właścicieli małych i średnich przedsiębiorstw w Niemczech. Co ciekawe, ich największym problemem nie jest sama pandemia koronawirusa, tylko pomoc finansowa państwa, zbyt często związana z wieloma przeszkodami natury biurokratycznej. Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Federalny Zwiazek Banków Ludowych i Banków Reiffeisena (BVR) oraz banku DZ, którymi objęto półtora tysiąca takich przedsiębiorstw, wynika, że ich właściciele chcieliby, żeby przyznawane im w formie pomocy finansowej pieniądze trafiały do nich jak najszybciej i w możliwie jak najprostszy sposób.
Na jesieni na burokrację, jako ich największy problem, wskazało 68 procent ankietowanych przedsiębiorstw. W przypadku małych firm, zatrudniających do 20 pracowników, na biurokrację, jako największy problem, narzekało aż 89 procent ankietowanych.
Na drugim miejscu na liście aktualnych trosk znalazł się brak wystarczającej liczby fachowców (67 procent), który wyprzedził gospodarcze skutki koronakryzysu (65 procent). Objęte badaniami firmy nie spodziewają się szybkiej poprawy ich sytuacji finansowej.
Jest lepiej, ale to za mało
Zdaniem autorów badań niemieckim małym i średnim przedsiębiorcom powodzi się w tej chwili znacznie lepiej niż na wiosnę, ale "o powrocie do normalności nadal jeszcze nie może być mowy". Mimo to jesienią prawie dwie trzecie przedsiębiorstw w Niemczech oceniło swoją sytuację gospodarczą jako "dobrą" lub "bardzo dobrą". Z drugiej strony ponad jedna trzecia uznała, że jest ona "raczej zła" lub "zła". Najgorsze nastroje panują obecnie w niemieckim przemyśle metalowym, samochodowym i maszynowym.
Pomimo trudności wywołanych koronakryzysem, firmy małe i średnie starają się utrzymać zatrudnienie na dotychczasowym poziomie, sięgając, w razie konieczności, po pracę w niepełnym wymiarze godzin. Zwiększenie zatrudnienia planuje 17 procent firm objętych ankietą, ale jednocześnie ponad 15 procent liczy się z koniecznością zwolnienia części pracowników. Ten drugi wskaźnik jest najwyższy od światowego kryzysu finansowego z 2009 roku.
Z ankiety wynika, że mniej niż 69 procent objętych nią firm zamierza w nie inwestować w ciągu najbliższego półrocza. Ten wskaźnik zmalał już po raz szósty z kolei. Jeszcze niższy był tylko podczas kryzysu sprzed przeszło 10 lat.
Zdaniem członka zarządu BVR Andreasa Martina, większość niemieckich małych i średnich firm powinna uporać się ze skutkami pandemii dzięki stosunkowo wysokiemu kapitałowi własnemu i oszczędnościom. Uwe Berghaus z banku DZ dodał do tego, że wiele firm zaopatrzyło się na wiosnę w dodatkowe środki kapitałowe, co pozwoli im przetrwać zimę.
(AFP, DPA/jak)