Niemcy jako jedne z pierwszych podpisały Traktat o Handlu Bronią (ATT)
3 czerwca 2013Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło traktat regulujący zasady handlu bronią konwencjonalną na świecie. Za traktatem opowiedziały się 154 kraje, 23 powstrzymały się od głosu, wśród nich Rosja. Na "nie" głosowały tylko trzy państwa: Iran, Syria i Korea Północna. Republika Federalna Niemiec znalazła się w grupie 50 państw, które jako pierwsze podpisały w w poniedziałek 3 czerwca w Nowym Jorku tekst traktatu.
"Historyczne porozumienie"
Tak ocenił Traktat o Handlu Bronią (ATT) - skrót od jego angielskiej nazwy Arms Trade Treaty - szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. Zapowiedział, że Republika Federalna Niemiec ratyfikuje go jeszcze przed wrześniowymi wyborami powszechnymi.
Po raz pierwszy w historii Organizacji Narodów Zjednoczonych udało się ustanowić minimalne, obowiązujące na cyłym świecie standardy w handlu bronią konwecjonalną, od pistoletów po czołgi i armaty. Wartość tego rynku ocenia się na ponad 50 mld euro. Największymi eksporterami broni na świecie są USA, Rosja, Niemcy, Francja i Chiny.
Do porozumienia doszło po blisko siedmiu latach trudnych rokowań. Dwa razy wydawało się, że jego zawarcie jest czystą formalnością, ale w ostatniej chwili podpisanie traktatu rozbijało się o sprzeciw kilku państw: Korei Północnej, Syrii, Iranu, Rosji, Chin i USA.
Przyjęty obecnie Traktat wejdzie w życie, kiedy zostanie ratyfikowany przez przynajmniej 50 państw członkowskich ONZ, co, jak się przypuszcza, potrwa przynajmniej dwa lata. Czy faktycznie ograniczy handel bronią, to się dopiero okaże, bowiem wiele jego postanowień może zostać rozmytych, a inne da się pewnie obejść w inny sposób. Ale początek został zrobiony.
Kontrola międzynarodowa
Traktat ATT zabrania eksportu broni do państw objętych międzynarodowym embargiem oraz do państw, w których mogłaby ona zostać użyta do popełnienia zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości lub aktów terroryzmu.
To ważne postanowienia. Gdyby obowiązywały już dziś, wtedy Rosja i Iran nie mogłyby dostarczać broni reżimowi Baszara al-Asada w Syrii. Naturalnie, broni nie dostaliby wtedy także jego przeciwnicy.
Traktat przewiduje kontrolowanie eksportu broni i zastosowanie metod zapobiegających jej przenikaniu na międzynarodowy czarny rynek. Jeśli ten system okaże się skuteczny, być może łatwiej da się wtedy ustalić, w jaki sposób niemieckie karabiny szturmowe dostały się w ręce żołnierzy wiernych obalonemu dyktatorowi Libii al-Kaddafiemu?
Pierwsze reakcje
Odpowiedź na te i inne pytania przyniesie dopiero przyszłość. Pierwsze, niemieckie reakcje na Traktat ATT cechuje ostrożny sceptycyzm. "Liczyłem na więcej konkretów i więcej restrykcji" - powiedział rzecznik frakcji SPD do spraw stosunków międzynarodowych Rolf Mützenich w wywiadzie dla Deutsche Welle.
"Odnosi się to zwłaszcza do sprawy wydawania zezwoleń na eksport uzbrojenia, która w dalszym ciągu pozostaje w gestii rządów poszczególnych państw. To samo odnosi się do kontrolowania zapadłych decyzji" - dodał.
Za usprawnieniem mechanizmów kontrolnych opowiada się także ekspert od spraw eksportu broni w organizacji Amnesty International, Matthias John. "Potrzebujemy bardziej skutecznych mechanizmów gwarantujących przejrzystość postępowania na tym polu, lepszej sprawozdawczości i skutecznych sankcji przeciwko tym, którzy będą naruszać postanowienia Traktatu" - oświadczył.
Traktat ATT nie ogranicza dotychczasowych, niemieckich reguł dotyczących eksportu broni. W tej formie, w jakiej obowiązują one w tej chwili, wykraczają one nawet poza jego treść. Mimo to Matthias John jest zdania, że niemieckie przepisy "powinny zostać zaostrzone w duchu Traktatu ATT", choćby dlatego, że RFN jest trzecim eksporterem broni na świecie, za USA i Rosją, i spoczywa na niej duża część odpowiedziałności za to, w czyje ręce broń "Made in Germany" może się dostać w innych, niż przewidziane traktatem okolicznościach.
Mirjam Gehrke / Andrzej Pawlak
red. odp.: Elżbieta Stasik