Niemcy. Coraz ciaśniejszy gorset regulacji dla gospodarki
27 lutego 2024Gorset regulacji dla gospodarki w Niemczech uległ w minionych dziesięciu latach znacznemu zacieśnieniu. Ze statystyki rządu w Berlinie wynika, że w tym okresie wydatnie zwiększyła się liczba zarówno aktów legislacyjnych na szczeblu federalnym, jak i szczegółowych norm.
Według zestawienia, do którego uzyskała dostęp Niemiecka Agencja Prasowa, 1 stycznia 2014 roku liczba aktów legislacyjnych wynosiła 1671, a szczegółowych norm 44 216. Na początku tego roku jest ich już odpowiednio 1792 i 52 155.
Gąszcz przepisów jest coraz trudniejszy do przebrnięcia jednak nie tylko w odniesieniu do ustaw uchwalanych przez Bundestag, lecz również do rozporządzeń, za pomocą których władza wykonawcza stara się je wdrażać. 1 stycznia 2014 takich rozporządzeń było 2720, a norm szczegółowych 38 192. Dziesięć lat później liczby te wynosiły 2854 i 44 272.
Gęsta sieć regulacji
Rzecznik niemieckiego Ministerstwa Sprawiedliwości zwrócił uwagę, że liczby ustaw nie można utożsamiać z biurokratycznym balastem. Również do ograniczenia biurokracji jest bowiem potrzebna ustawa. Nie każda szczegółowa norma ani ustawa powoduje też jego zdaniem koszty związane z biurokracją. Rzecznik zapewnił, że celem jego resortu jest przeciwdziałanie dalszemu wzrostowi liczby szczegółowych norm poprzez „prostsze i bardziej zrozumiałe stanowienie prawa”.
Na pytanie, czy rzemieślnicy, osoby prywatne czerpiące dochody z wynajmu, osoby sprawujące funkcje społeczne i inni ludzie bez wykształcenia prawniczego mogą w Niemczech jeszcze w każdym przypadku zachować się zgodnie z prawem, rzeczniczka frakcji SPD w Bundestagu Sonja Eichwede przyznaje: „Mamy w Niemczech dość gęstą sieć regulacji”.
Jej zdaniem nie jest również dobra sytuacja, gdy zbyt wiele działań trzeba powierzać specjaliście albo prawnikowi. Posłanka dodaje jednak, że sytuacja nie jest beznadziejna: – Mamy częściowo gąszcz przepisów, ale mamy też możliwość, by to zmienić. Podkreśla zarazem: – Ograniczanie biurokracji nie może prowadzić do ograniczania uzasadnionych interesów służących ochronie ludzi.
Nadmiar przepisów balastem dla gospodarki
Oprócz wysokich cen energii organizacje gospodarcze wymieniały w ostatnim czasie szczególnie często jako obciążenie nadmiar biurokratycznych norm oraz rozległe obowiązki w dziedzinie sprawozdawczości.
Powitały one wprawdzie z zadowoleniem zaproponowane przez niemiecki rząd w ubiegłym roku działania odciążające, na przykład skrócenie okresu przechowywania dokumentów istotnych dla fiskusa czy możliwość załatwiania niektórych spraw drogą mailową zamiast listu z odręcznym podpisem, ale też skrytykowały je jako niewystarczające.
Inicjatywa rządowa przeciwko biurokracji
Przedłożona niedawno przez ministra sprawiedliwości Marco Buschmanna ustawa o zmniejszeniu obciążeń biurokratycznych ma szansę zostać przyjęta przez gabinet w marcu. Zgodnie z obowiązującą od 2015 roku regułą One-in-One-Out każde wprowadzane mocą ustawy obciążenie dla gospodarki musi wprawdzie zostać najpóźniej do końca kadencji zrekompensowane przez jej odciążenie w co najmniej takim samym wymiarze.
Ponieważ jednak od tej reguły są wyjątki – choćby w odniesieniu do skutków prawa unijnego – to nakład pracy i tak się zwiększa. Sonja Eichwede z SPD wskazuje również, że odejście od wymogu dokumentu pisemnego na rzecz formy tekstowej nie zawsze jest korzystne. Na przykład w przypadku wypowiedzenia umowy najmu mieszkania mail nie jest jej zdaniem wystarczający. – W odniesieniu do umowy najmu nieruchomości do celów komercyjnych sytuacja może być inna, gdyż można założyć, że ktoś stale zagląda do skrzynki mailowej – dodaje.
Zwłaszcza Zielonym przypisuje się często skłonność do nazbyt złożonych regulacji, służących uwzględnieniu szczególnych okoliczności indywidualnych przypadków. Pragnienie, by jak najmniej konstelacji przypadków nie zostało uwzględnionych, rodzi w ten sposób niekiedy zbiory regulacji trudne do przeniknięcia dla laików w dziedzinie prawa.
Niemiecka mentalność a prawo
Pragnienie uchwalania jak najłatwiejszych do zrozumienia ustaw, które pozostawią pewne pole manewru, jest zrozumiałe – uważa minister sprawiedliwości Badeni-Wirtembergii Marion Gentges (CDU). Jej zdaniem są z tym niestety sprzeczne dwa „prawdopodobnie z gruntu niemieckie oczekiwania”. Pierwszym z nich jest przemożne pragnienie, by każdy pojedynczy przypadek został możliwie dokładnie uregulowany w ustawie, przy czym „można zadać sobie pytanie, czy to rzeczywiście jest sprawiedliwość”.
Drugim oczekiwaniem jest w opinii Gentges dążenie do jak największego bezpieczeństwa. – Jeśli zaś już nie da się zapewnić bezpieczeństwa, to jednak przynajmniej czyjąś odpowiedzialność za to, że coś nie okazało się bezpieczne.
Uwolnienie się od tej mentalności pełnego zabezpieczenia przychodzi zaś jej zdaniem trudno nie tylko niektórym mieszkańcom Niemiec, lecz również osobom pracującym w administracji publicznej. Polityczka CDU podkreśla, że na pewno ucieszyłaby ją przemiana kulturowa i nowa kultura zarządzania w administracji: – Przez dziesiątki lat wychowywaliśmy administrację jednak w tym kierunku, by niezbyt często robiła użytek z zasady swobodnego uznania, lecz szła drogą związaną z jak najmniejszym ryzykiem.
Dobre tempo możliwe nawet w Niemczech
Minister sprawiedliwości Marco Buschmann postrzega to podobnie. W grudniu ubiegłego roku powiedział w jednym z wywiadów: – Wielu obywateli i wiele firm denerwuje nie tylko to, co zawiera prawo, lecz również sposób, w jaki ustawy są wdrażane przez władze. Jego zdaniem trzeba tam wzmóc tempo, a niekiedy zrezygnować z nazbyt drobiazgowego podejścia.
Kiedy instrukcja przychodzi z samej góry, na przykład w odniesieniu do przyspieszonej pod naciskiem rządu procedury wydawania zezwoleń na budowę terminali skroplonego gazu, to dobre tempo jest wyjątkowo możliwe nawet w Niemczech – wskazuje adwokat Jan Thiele, który zajmuje się w swojej kancelarii w Poczdamie między innymi planowaniem elektrowni wiatrowych i uzyskiwaniem zezwoleń na ich uruchamianie. Na co dzień jednak w urzędach panuje według niego zupełnie inna atmosfera.
– Brakuje odwagi do podejmowania decyzji – podkreśla Thiele. Jest on jednocześnie przekonany, że bez ograniczenia obowiązków dotyczących wydawania zezwoleń oraz bez uproszczonych i bardziej zdigitalizowanych procedur administracji publicznej długofalowo i tak grozi zapaść z powodu braku personelu.
(dpa/pesz)
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>