Niemcy: antysłowo roku 2018
15 stycznia 2019Określenia "przemysł antydeportacyjny" użył w maju 2018 roku polityk bawarskiej CSU Alexander Dobrindt, który uznał zaskarżanie do sądu decyzji o wydalaniu z Niemiec osób, którym odmówiono azylu, za akt sabotażu przeciwko niemieckiemu państwu prawnemu. Dobrindt powiedział wtedy, że w Niemczech powstał cały "przemysł antydeportacyjny" (niem. "Anti-Abschiebe-Industrie"), czerpiący korzyści materialne z występowania na rzecz tej grupy migrantów. Co więcej, stwierdził, że ich obrońcy strzegą w ten sposób także migrantów, którzy weszli w Niemczech w konflikt z prawem.
Taka wypowiedź ważnego polityka – Alexander Dobrindt był w latach 2013-2017 ministrem transportu i infrastruktury cyfrowej – dowodzi, "jak bardzo dyskurs polityczny w Niemczech pod względem ideologicznym i językowym przesunął się na prawo, a przez to w dający do myślenia sposób zmącił czystość reguł obowiązujących w naszej demokracji" - powiedziała dziś (15.01.2019) w Darmstadt przewodnicząca jury konkursu na antysłowo roku prof. Nina Janich.
Groźne słowa i wyrażenia
Głównym kryterium decydującym o uznaniu jakiegoś słowa lub wyrażenia za antysłowo roku jest uznanie przez członków jury tego konkursu, że jest ono sprzeczne z zasadą godności człowieka albo zasadami demokracji. Z tego względu w roku 2016 antysłowem roku wybrano "zdrajcę narodu" (niem. "Volksverräter"), a w roku 2017 - "fakty alternatywne" (niem. "Alternative Fakten").
Za zdrajców narodu członkowie i sympatycy ruchu PEGIDA, partii AfD i innych organizacji o profilu populistycznym uznawali polityków, którzy, ich zdaniem, działali wbrew interesom większości niemieckiego społeczeństwa, przede wszystkim w polityce azylowej i migracyjnej.
Autorką określenia "fakty alternatywne", które błyskawicznie zrobiło oszałamiającą karierę w USA i na całym świecie, jest doradczyni prezydenta Trumpa, Kellyanne Conway, która odpowiadając w audycji telewizyjnej na pytanie o liczbę osób uczestniczących w jego inauguracji odparła, że nowa administracja waszyngtońska dostarczy w tej sprawie "fakty alternatywne".
Pół tysiąca propozycji
W tym roku uczestnicy konkursu na antysłowo roku zaproponowali jury 508 najrozmaitszych słów i wyrażeń, z których jednak tylko 60 spełniało jego kryteria. Jak poinformowała prof. Janich, do finału konkursu wytypowano niespełna 15 propozycji, a wśród nich "fundamentalizm dotyczący praw człowieka" i "ośrodek detencyjny".
Najczęściej zgłaszanymi propozycjami były "turystyka azylowa" (niem. "Asyltourismus") i użyte przez przewodniczącego partii AfD Alexandra Gaulanda sformułowanie "Vogelschiss", czyli dosłownie "ptasie guano".Na zjeździe młodzieżowej przybudówki AfD Gauland powiedział, że "na tle obfitującej w sukcesy tysiącletniej historii Niemiec Hitler i naziści stanowili tylko epizod", tak bowiem należy właściwie rozumieć użyte przez niego sformułowanie odnoszące się do ptasich odchodów, mające służyć podkreśleniu epizodyczności III Rzeszy i jej zbrodni na tle dziejów Niemiec. Sformułowanie to wywołało medialną burzę, choć Gauland użył go po przyznaniu się do odpowiedzialności za zbrodnie państwa hitlerowskiego popełnione na Żydach i innych narodach.
Język nie jest moralnie obojętny
W skład jury niezwykle popularnego w Niemczech, a także w Austrii i Szwajcarii, konkursu na antysłowo roku wchodzi od początku czterech językoznawców, jeden dziennikarz i jeden gość, zmieniany każdego roku. Jury jest całkowicie niezależne i nie podlega żadnym naciskom z zewnątrz.
Jego zadaniem jest wyczulenie społeczeństwa na zagrożenia wynikające z możliwych manipulacji językowych i podkreślenie znaczenia języka, który nie powinien służyć do wprowadzania w błąd, dyskryminowania kogoś lub podważania zasad demokracji. Antysłowo roku wybiera się z pojęć nadesłanych przez uczestników tej akcji, którym może zostać każdy, kto uważa, że natrafił w obiegu publicznym, a zwłaszcza w Internecie, na słowo lub pojęcie, które jest sprzeczne z podaną wyżej zasadą.
(DW, dpa, kna / jak)