Groźne zabawki. Bruksela walczy z wadliwymi produktami
7 lipca 2020Jako pierwsze o naszyjniku zalarmowały Niemcy. Składał się z trzech pasków z czarnej skóry i metalowej, srebrnej klamry. Sprowadzony został z Chin i sprzedawano go w zwykłym plastikowym woreczku. Potem badania wykazały, że zawiera toksyny, a konkretnie kadm, czyli szkodliwą substancję, która może uszkodzić nerki i kości, a w ostateczności powodować raka. Dzięki ostrzeżeniu Niemiec, wycofano go ze sprzedaży i powiadomiono o zagrożeniu wszystkich dotychczasowych nabywców.
Chińska biżuteria zgłoszona została za pośrednictwem tzw. programu RAPEX, czyli unijnego systemu wczesnego ostrzegania. Jego zadaniem jest zapobieganie lub blokowanie sprzedaży ryzykownych produktów na unijnym rynku.
Ponad dwa tysiące zgłoszeń
Z raportu opublikowanego we wtorek przez Komisję Europejską wynika, że z roku na rok skuteczność systemu rośnie. W ubiegłym roku za jego pośrednictwem zgłoszono 2243 produkty i podjęto 4477 działania. To o 10 proc. więcej niż w 2018 r. i aż o 63 proc. więcej niż pięć lat temu. W programie bierze udział 31 państw – cała Unia Europejska, ponadto Wielka Brytania, Norwegia, Islandia i Lichtenstein.
W praktyce wygląda to tak, że niebezpieczne produkty zgłaszają albo sami klienci albo np. organizacje konsumenckie, zaś informacja o tym automatycznie przekazywana jest do wszystkich państw, do których dany towar mógł trafić. Podjęte działania obejmują zablokowanie lub zniszczenie produktów przez dystrybutorów i sprzedawców zanim towar dotrze do konsumentów, jak i wycofanie niebezpiecznych przedmiotów od użytkowników.
– System wczesnego ostrzegania działa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, zapewniając przepływ informacji i bezpieczeństwo jednolitego rynku. Jak wynika ze sprawozdania z 2019 r., liczba działań na rzecz ochrony konsumentów przed niebezpiecznymi produktami i potencjalnymi szkodami jest rekordowo wysoka – powiedział we wtorek w Brukseli komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Niebezpieczne zabawki
Z raportu wynika, że najczęściej zgłaszaną kategorią niebezpiecznych produktów są zabawki dziecięce, które stanowią co trzeci zgłaszany produkt. To m.in. misie, zawierające nieodpowiednie elementy dekoracyjne jak tasiemki czy guziczki, które dziecko może łatwo oderwać i się nimi zadławić. Albo zabawki zawierające szkodliwe substancje, w tym m.in. ftalany, jak np. plastikowa lalka Emily sprzedawana w Luksemburgu.
Wiele zgłoszeń w systemie RAPEX dotyczy również sprzętów dla dzieci. I tak np. jeszcze w lipcu Szwecja zaalarmowała, że do sprzedaży trafiły wadliwe krzesełka dziecięce. Sprzęty pochodziły od różnych producentów, jeden od marki Hauck, drugi: Beemoo, ale wszystkie miały popsuty mechanizm blokujący, co sprawiało, że dziecko łatwo mogło z nich wypaść. Krzesełka wycofano ze sprzedaży, zaapelowano również o ich zwrot do osób, które zdążyły już je kupić.
Prawie co czwarte ostrzeżenie dotyczy samochodów, jak np. wadliwe modele Volvo S60 i V6o, gdzie wykryto wady silnika; 8 proc. sprzętów elektrycznych, pozostałe – kosmetyków, tkanin i ubrań. Ponadto, wraz z wybuchem pandemii, urzędnicy zauważyli w systemie wzrost liczby ostrzeżeń przez fałszywymi środkami ochronnymi, przede wszystkim maskami sprowadzanymi z Chin.
– Do 1 lipca wpłynęły 63 ostrzeżenia dotyczące maseczek ochronnych, 3 ostrzeżenia dotyczące kombinezonów ochronnych, 3 – płynów do dezynfekcji rąk i 3 – lamp ultrafioletowych, czyli tzw. „pałeczek odkażających” – poinformowali autorzy raportu.
Jak podkreśla Komisja, najczęściej odnotowanymi wypadkami, związanymi z zakupem niebezpiecznych towarów, są urazy jak złamania czy wstrząśnienia mózgu, zatrucia i zadławienia.
75 produktów groźnych dla życia
KE razem z raportem przedstawiła również wyniki tzw. CASP, czyli skoordynowanych działań w zakresie bezpieczeństwa produktów, obejmujących m.in. wspólne testowanie potencjalnie niebezpiecznych towarów przez Komisję i urzędy krajowe. Łącznie pod kątem bezpieczeństwa przetestowano 652 produkty wybrane przez państwa członkowskie. Były to przede wszystkim jednoślady jak rowery czy hulajnogi, zabawki pluszowe, ładowarki, baterie, dziecięce siedzenia rowerowe i zabawki typu slime.
38 proc. testowanych przedmiotów okazało się być niezgodne z przepisami UE o bezpieczeństwie, a 11 proc. z nich, czyli 75 produktów, stanowi wręcz poważne zagrożenie dla zdrowia i życia konsumentów. Najgorsze wyniku uzyskały pluszaki, bo okazało się, że aż co 7 był wadliwy.
Co ciekawe jeszcze w lutym tego roku, sześć unijnych grup konsumenckich, w tym niemiecka organizacja vzbv, przeprowadziło podobne badania i przetestowało 250 produktów, w tym zabawek, sprzętu AGD, kosmetyków, sprzedawanych w UE za pośrednictwem platform e-handlowych jak Amazon, AliExpress, eBay i Wish. Badanie wykazało, że 66 proc. wszystkich przebadanych przedmiotów nie spełniało unijnych norm bezpieczeństwa i powodować może porażenie prądem, pożar lub ryzyko uduszenia.
Przestarzałe prawo
Chociaż Komisja Europejska zapowiedziała, że ma zamiar nadal modernizować system wczesnego ostrzegania o niebezpiecznych produktach, unijne organizacje konsumenckie apelują, żeby poszła o krok dalej i zaktualizowała unijne przepisy o bezpieczeństwie produktów. Obecnie obowiązujące regulacje zostały uchwalone w 2001 r. i dzisiaj są już przestarzałe, zwłaszcza w obliczu prężnie rozwijającego się handlu w sieci.
– Każdy niebezpieczny produkt, który pojawia się w sprzedaży to o jeden produkt za dużo. Niestety, tak długo jak długo obowiązywały będą przepisy z wczesnych lat 2000, urzędy nie będą miały odpowiednich narzędzi, żeby uchronić konsumentów przed niebezpieczeństwem. Nowe regulacje powinny objąć m.in. handel online, a także wziąć pod uwagę niebezpieczeństwa związane z tzw. inteligentnymi sprzętami, bo głośno już było choćby o połączonych z internetem lalkach, które nagrywały i szpiegowały dzieci – powiedziała Monique Goyens, dyrektor generalna unijnej organizacji konsumentów BEUC.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!