Nerwowość na Kremlu. Chodzi o amerykański raport
24 stycznia 2018Chodzi głównie o to, jakie nazwiska pojawią się na liście oligarchów i jakie sankcje mogą ich objąć. Na tydzień przed "dniem X" głos zabrali czołowi politycy. Rosyjski rząd i prezydent od dawna podejmują działania prewencyjne – oświadczył rzecznik Kremla Dmitri Pieskow. Naród aprobuje rosyjską politykę zagraniczną i próba jej zmiany poprzez presję na elity nie powiedzie się – wtórował mu szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow.
Moskwa od wielu tygodni zastanawia się, co znajdzie się w tak zwanym "Raporcie w sprawie Kremla", który administracja USA przekaże najprawdopodobniej już 29 stycznia Kongresowi. Także rosyjskie media podgrzewają atmosferę.
Czytaj także: Niemcy: Politycy AfD i FDP za zniesieniem sankcji wobec Rosji
Bomba z opóźnionym zapłonem
Kiedy amerykański Kongres latem 2017 r. uchwalił ustawę o sankcjach przeciwko Rosji, Iranowi i Korei Północnej, w części poświęconej Rosji ustawodawca umieścił bombę z opóźnionym zapłonem. Najpóźniej 180 dni po podpisaniu ustawy minister finansów ma przedstawić stosownym komisjom Kongresu szczegółowy raport. Wyznaczony termin przypada – rozmyślnie czy też nie – na gorącą fazę przed rosyjskimi wyborami prezydenckimi. Szef Kremla Władimir Putin w marcu najprawdopodobniej po raz czwarty zostanie wybrany prezydentem Rosji. Raport bierze na celownik jak dotąd elity wokł rosyjskiego prezydenta.
Ustawa o sankcjach jest częścią odpowiedzi Waszyngtonu na rosyjskie działania na Ukrainie i, co więcej, na próbę ingerowania w amerykańską kampanię prezydencką w 2016 r., czemu Rosja zaprzecza. Raport ws. Kremla przewyższy zapewne wszystko, co napędzało spiralę sankcji między USA a Rosją od czasu aneksji Krymu. Cała rosyjska elita ma zostać prześwietlona i dokładnie opisana według kryterium bliskości do Kremla i wartości majątku.
Kryteria te są sformułowane bardzo ogólnie. Chodzi o oligarchów, najwyższych dostojników państwowych oraz o szefów wielkich państwowych przedsiębiorstw. Chodzi o ich majątek, interesy i krewnych – rodziców, małżonki, dzieci i rodzeństwo.
Dotyczy to nie tylko obecnych bliskich Kremlowi elit, ale i także ich wcześniejszych przedstawicieli. Poza tym mają zostać opisane powiązania tych Rosjan z najważniejszymi branżami amerykańskiej gospodarki. Raport zawierać ma także ocenę efektu możliwych sankcji. Jego części mają być utajnione.
"Putin nie jest w stanie temu zapobiec"
W Rosji pojawiają się obecnie spekulacje jak długa będzie lista zawarta w raporcie. Niektóre rosyjskie media mówią o 50 oligarchach plus krewni, co oznaczałoby około 300 nazwisk. Inne źródła mówią nawet o tysiącach.
Daniel Fried, były ambasador USA w Warszawie, uważa, że lista nie będzie zbyt długa. – Nie chodzi tak po prostu o bogatych Rosjan, lecz o tych, którzy mają dobre układy z Putinem – twierdzi Fried, który swego czasu odpowiadał w Departamencie Stanu za politykę sankcji. – Raport ujawni powiązania biznesowe otoczenia Putina, a Putin nie jest w stanie temu zapobiec – dodaje były dyplomata.
Jego kolega z think-tanku The Atlantic Council, amerykański ekonomista Anders Aslund, uważa, że na liście znajdzie się wiele nowych nazwisk. Jego zdaniem będą tam dwie grupy osób. Pierwsza z nich to ta, która przechowuje dla Putina pieniądze jak np. wiolonczelista i przyjaciel prezydenta Siergiej Roldugin. Jego wielomiliardowy majątek został ujawniony poprzez tzw. "kwity z Panamy" w 2016 r. Z drugiej strony na liście pojawią się dzieci wpływowych przyjaciół Putina, które otrzymały majątek i świetne posady. Jak twierdzi Aslund, celem raportu ws. Kremla jest podzielenie rosyjskich elit.
Koniec pewnej epoki?
Amerykański raport wywoła niezadowolenie i wątpliwości – uważa renomowana moskiewska ekspertka Lilia Szewcowa. Jej zdaniem, nie ma co oczekiwać buntu oligarchów przeciwko Putinowi. Raport ws. Kremla zakończy całą geopolityczną erę ostatnich 20 lat, w czasie której rosyjskie elity jednocześnie integrowały się z Zachodem i były przeciwko niemu. – Ten model polegał na tym, by robić pieniądze w Rosji i wydawać je na Zachodzie z pomocą struktur lobbistycznych – mówi Szewcowa. Teraz będzie z tym trudniej. W jej opinii, raport jest fundamentem nowej polityki odstraszania USA wobec Rosji.
Rosnąca nerwowość
To, że Kremy bierze tę sprawę bardzo poważnie widać po tym, że Putin w ubiegłym roku aż dwa razy spotkał się z czołowymi biznesmenami, i to we wrześniu i grudniu, zamiast jak zawsze tylko raz pod koniec roku. Poza tym pierwsze spotkanie odbyło się w o wiele liczniejszym gronie niż zwykle.
Kolejnym dowodem na rosnącą nerwowość elit jest masowy wzrost podań o prawo pobytu rosyjskich biznesmenów i ich rodzin na Malcie.
Czytaj także: Michaił Chodorkowski: władza Putina będzie się sypać
Część rosyjskich elit wydaje się stać przed dylematem: albo ściągać pieniądze z zagranicy do Rosji i tak ochronić je przed sankcjami, albo odwrotnie – uciec na Zachód. W ocenie rosyjskich i zachodnich kręgów gospodarczych praktykowane są obecnie obie strategie.
W rzeczywistości jednak nie tylko rosyjskie elity mogą zostać dotknięte przez ewentualne amerykańskie sankcje. Waszyngton nie wyklucza, że zabierze się między innymi za rosyjski handel bronią. Potężny Alpha-Bank zapowiedział niedawno, że ze względu na sankcje nie będzie robił interesów z takimi firmami. Rosyjski rząd jest według doniesień mediów w trakcie zakładania nowego państwowego banku, by chronić państwowy przemysł zbrojeniowy przed sankcjami. To są właśnie te kroki prewencyjne, o których mówił rzecznik Putina.
Roman Gonczarenko / Bartosz Dudek