Na starość do Polski. Domy opieki czekają na Niemców
24 lutego 2017Dom seniora „Erania“ powstał na bazie hotelu o tej samej nazwie i działa od 1 grudnia 2015 w Malechowie, miejscowości położonej między Ustroniem Morskim i Kołobrzegiem. Jako pierwsze przyjechały do ośrodka: polska emerytka Zofia Gałyga oraz Niemka Juta Mlotek. Dzisiaj w „Eranii” przewidzianej dla 200 osób przebywa około 50 pensjonariuszy pochodzących w głównej mierze z Niemiec. Przeciętna wieku wynosi 70 plus.
Ursula Mueller
94-letnia Ursula Mueller jest najstarszą pensjonariuszką i przebywa w ośrodku od kwietnia 2016 roku. Niemiecka emerytka mówi odrobinę po polsku, bo urodziła się w przedwojennym, wielonarodowościowym wówczas Rawiczu w Wielkopolsce i do Niemiec wyjechała z rodziną dopiero po II wojnie światowej.
Decyzję o pozostaniu w „Eranii” pani Ursula podjęła po wcześniejszym krótkim pobycie w ośrodku na próbę. Staruszkę zachwyciła zarówno niewielka odległość do Morza Bałtyckiego jak i wysoki poziom usług opiekuńczych porównywalny z usługami w Niemczech. Nie bez znaczenia była też strona finansowa. – Wiemy od naszych pensjonariuszy oraz ich rodzin, że pobyt w ośrodkach o podobnym standardzie po niemieckiej stronie Odry kosztuje od 3,5 - 4 tys. euro, podczas gdy u nas między 1000 - 1600 euro miesięcznie. W cenie jest całodobowa opieka, wyżywienie, sprzątanie, wizyty lekarskie, podstawowa rehabilitacja oraz terapia zajęciowa - informuje Jakub Granat prezes firmy Proaltum, do której należy ośrodek „Erania”.
Ursula Muller trafiła do ośrodka „Erania”dzięki firmie Carefinder - operatorowi miejsc pobytu dla osób starszych z Unii Europejskiej w polskich domach opieki. Operator polecił Niemce obok „Eranii” również prywatny dom seniora w Kościeżynie na Kaszubach, oraz w Grzybowie w Wielkopolsce.
„Starych drzew się nie przesadza”
Seniorka mówi, że w Polsce czuje się bardzo dobrze. Śmieje się też z popularnego powiedzenia, które żadną miarą do niej nie pasuje, że „starych drzew się nie przesadza”. W chwilach wolnych od zajęć Ursulę Mueller można najczęściej zastać w jej pokoju przed komputerem, bo regularnie koresponduje z rodziną i przyjaciółmi. Bardzo ceni sobie sprawną i życzliwą obsługę w ośrodku. Jeśli planuje zakupy w Kołobrzegu czy Ustroniu Morskim, zawozi ją tam kierowca ośrodka pan Tadzio.
Codzienne spacery, gimnastyka rozruchowa po śniadaniu lub zabiegi rehabilitacyjne na basenie, zajęcia plastyczne, muzyczne, gry planszowe, gry w karty, zajęcia stymulujące pamięć – pani Ursula nie narzeka na nudę.
Niemieckojęzyczny personel
Do ośrodka w Malechowie na Pomorzu Zachodnim trafiają również Niemcy w stanie otępienia, z demencją, albo prosto ze szpitala, po udarze, wylewie czy innych chorobach prowadzących do motorycznych upośledzeń. Jednak wykwalifikowany personel ze znajomością jęz. niemieckiego radzi sobie z każdą sytuacją. Jak podkreśla prezes Proaltum Jakub Granat „warunkiem otrzymania zatrudnienia w „Eranii” jest dobra znajomość niemieckiego, doświadczenie w pracy z osobami starszymi, ale przede wszystkim empatia”.
Pani Ola przepracowała w Niemczech, jako prywatna opiekunka osób starszych 10 lat. Bezpośrednia i z poczuciem humoru szybko stała się ulubienicą pensjonariuszy „Eranii”. – W Niemczech pracowałam w prywatnych domach i automatycznie dochodziło do większej zażyłości z osobami, którymi się opiekowałam - opowiada. W "Eranii" rzeczywistość wygląda inaczej. Pani Ola stara się każdemu podopiecznemu poświęcić tyle uwagi, ile on potrzebuje i na ile jej czas pozwoli. Jednak czasem bywa z tym różnie, szczególnie, "kiedy nagle rozlegają się dzwonki z trzech pokoi równocześnie".
Polska spełnia warunki
Jak poinformował opiniotwórczy dziennik „Die Welt”, w 2016 r. 2,8 mln Niemców wymagało stałej opieki. Wg szacunków za kilka lat będzie ich ponad 3 miliony. 70 procent osób ma zapewnioną stałą opiekę we własnym domu. Tylko 30 procent przebywa w ośrodkach stacjonarnych. Tymczasem z ankiety przeprowadzonej przez agencję doradczą PricewaterhouseCoopers AG z Frankurtu nad Menem wynika, że ze względu na niższe koszty co drugi Niemiec byłby gotów wysłać rodziców wymagających stałej opieki do domów seniora za granicę. Prywatne ośrodki w Polsce, w opinii Michaela Burkharta, szefa działu agencji Healthcare & Pharma we Frankfurcie, „spełniają warunki i zdają się być dobrą alternatywą dla niemieckiego systemu opieki”.
Jak grzyby po deszczu
Starzejące się niemieckie społeczeństwo to woda na młyn dla przedsiębiorczych Polaków, którzy zwietrzyli świetny biznes. W kraju działa już kilkanaście prywatnych ośrodków dla niemieckich seniorów m.in. w Zabełkowie na Śląsku, w Karpaczu i Szklarskiej Porębie, w Rokitnie na Ziemi Lubuskiej czy w Świnoujściu. W trakcie budowy są już kolejne. – Doszliśmy do wniosku, że jesteśmy w stanie zaoferować niemieckim klientom w Polsce taki sam wysoki standard, bądź nawet lepszy niż w Niemczech. A to ze względu na niższe koszty życia w Polsce, zasoby ludzkie w postaci pielęgniarek oraz opiekunek, które pracowały w Niemczech i zdobywały tam doświadczenia zawodowe, uczyły się mówić po niemiecku i są cenione przez niemieckich klientów – wyjaśnia Jakub Granat.
Obawy i uprzedzenia
Mimo wysokiego standardu usług i wykwalifikowanego personelu w ośrodku „Erania” zajęta jest tylko jedna piąta miejsc. Decyzja wysłania rodziców lub najbliższych krewnych do polskich domów opieki nie jest łatwa i wymaga determinacji. Jest ona bowiem też negatywnie oceniana przez niemiecką opinię publiczną. Niepochlebnie o nowym trendzie wypowiadają się także niemieckie organizacje lobbystyczne z branży opiekuńczej, obawiające się polskiej konkurencji. - Niebagatelną rolę odgrywa również lęk przed nieznanym i zbyt mała wiedza na temat możliwości opieki w Polsce. - Niemała w tym zasługa niemieckich kas chorych, które nie informują o tym w dostatecznym stopniu – twierdzi Jakub Granat.
„Uśmiechnięci i pachnący staruszkowie”
Polskie domy opieki dla Niemców to placówki prywatne. Są one nadzorowane, jak w przypadku „Eranii”, przez urzędy wojewódzkie, które wydają zezwolenie na ich działalność oraz przeprowadzają kontrole. –„Erania” jest obiektem nowym spełniającym wszystkie normy bezpieczeństwa. Jesteśmy nie tylko lepszą i tańszą konkurencją, ale nasi seniorzy są uśmiechnięci, zadowoleni, zadbani i ładnie pachną, co w innych ośrodkach w Polsce rzadko się zdarza – zapewnia Jakub Granat.
Alexandra Jarecka