Ataki mrozów zabijają bezdomnych
5 lutego 2012Kilku mężczyzn opatulonych w wyświechtane kurtki pali papierosy przed wejściem do "Teestube komm". Ponieważ mróz ściska, po chwili szybko wracają do środka. Tam, w Centrum Socjalnym "Teestube komm", prowadzonym przez ewangelicki Hilfswerk w Monachium, jest o wiele przytulniej. Przy barze bezdomni zamawiają herbatę i kawę. Płacą od 10-40 centów za kubek.
Pomocnicy mają pełne ręce roboty
Wszystkie miejsca przy stolikach są zajęte. Przeważają mężczyźni. Czytają gazety, rozwiązują krzyżówki, albo konsumują to, co przygotowali w kuchni "Teestube komm".
"Tak niskich temperatur jak tej zimy już dawno nie mieliśmy, a już na pewno nie ciurkiem przez cały tydzień" - mówi Franz Herzog, kierownik placówki. Herzog od 25 lat troszczy się o bezdomnych.
Streetworkerzy i pracownicy socjalni "Teestube komm" postawili sobie za cel pozyskiwać zaufanie i pozytywnie oddziaływać na bezdomnych. Służą radą, pomagają im rozwiązywać problemy i organizują im dach nad głową.
Los pojedynczego człowieka
W samej tylko bogatej Bawarii 20-25 tysięcy ludzi nie ma adresu - podaje tamtejsze ministerstwo spraw socjalnych. Nie wszyscy jednak przez cały rok żyją pod gołym niebem (w Monachium 340 osób).
Rainer jest jednym z nich. Przed niespełna rokiem jego żona wniosła pozew o rozwód. Rainer stracił też mieszkanie. Wskutek problemu z nogami w 2011 roku przez 4 miesiące przebywał w szpitalu. Dziś prawie nie chodzi. "Zdrowia nie ma, mieszkania nie ma i żony też już nie ma" - mówi 45-letni mężczyzna i dodaje: "Strach mnie bierze jak sobie pomyślę, co dalej".
Ludzie dobrej woli
Podczas, gdy inni zimą po prostu włączają ogrzewanie, ludzie bezdomni zaszywają się w jakimś kącie w podziemnych garażach albo próbują ogrzać się powietrzem z wentylatora w metrze.
Barbara Peters-Steinwachs zna większość tych miejsc. Wraz z Katolickim Towarzystwem Opieki nad Mężczyznami (KMFV) w Monachium i Zakonem Braci Miłosierdzia, Peters-Steinwachs założyła przed laty "ruchomy gabinet lekarski". Trzy razy w tygodniu, wieczorem, objeżdża z pielęgniarzem miejsca odwiedzane przez bezdomnych, zmienia im opatrunki, leczy wrzody, przeziębienia i kaszel, albo mierzy ciśnienie.
"Tu nie chodzi wyłącznie o to, że jest zimno", mówi Herzog z Teestube komm,
"bo życie na ulicy rujnuje zdrowie ludzi bezdomnych". Niebagatelną rolę odgrywają także alkohol i obciążenie psychiczne.
"W Bawarii istnieje wiele noclegowni i innych placówek, w których mogą się schronić ludzie bez adresu. Ale przy tak niskich temperaturach wszystkie placówki pękają w szwach" - mówi Peters Steinwachs - "również Teestube komm".
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.: Barbara Cöllen