Migranci we wschodnich Niemczech: wyjechać czy zostać?
22 września 2024Dzięki średniej wielkości przedsiębiorstwu z małego miasta w Turyngii dzieją się naprawdę duże rzeczy. N3 to nazwa rozwijającej się firmy z Arnstadt, która jako jedyna w Europie naprawia silniki lotnicze, w wyniku czego Airbus A380 lub Boeing Dreamliner mogą wzbić się w przestworza. Biznes kwitnie: spółka zależna Lufthansy i Rolls-Royce'a inwestuje teraz kolejne 150 milionów euro, aby się rozwijać i w przyszłości serwisować nawet 250 silników rocznie.
„Niepokój, ale nie strach”
– To międzynarodowy sukces – zaznacza w rozmowie z DW dyrektor handlowy Stefan Landes. – Jesteśmy firmą, która łączy ludzi i kultury, aby wspólnie pracować nad tym wspaniałym produktem. To także część naszego DNA. Przekonanie, że możemy to zrobić tylko dzięki naszym własnym zasobom, jest błędne. Bez dobrych bodźców z innych firm, z innych kultur, nie dotarlibyśmy tam, gdzie jesteśmy dzisiaj.
Przyczyniło się do tego 1100 pracowników N3, pochodzących łącznie z 25 krajów. Wśród nich są specjalista IT TJ z Filipin, chilijski inżynier lotniczy Luis oraz Yuth z Tajlandii, który pracuje w dziale obsługi klienta. Wszyscy trzej są zachwyceni warunkami pracy, atmosferą w zespole i możliwością pracy w języku angielskim. Ale jaka była ich reakcja na zwycięstwo AfD w wyborach landowych w Turyngii, która przez Urząd Ochrony Konstytucjizostała sklasyfikowana jako prawicowo-ekstremistyczna?
Yuth przyznał w rozmowie z DW, że „jest już trochę zaniepokojony, ale nie przestraszony”. – Partie nie powinny posługiwać się stereotypami i wrzucać wszystkich imigrantów do jednego worka. Przyjeżdżamy tutaj do rozwijającej się firmy, wnosimy swój wkład i robimy coś dobrego nie tylko dla niej, ale i dla całych Niemiec.
Paradoks Turyngii
W Arnstadt wyczuwalna jest cała wewnętrzna sprzeczność Turyngii: z jednej strony rozwijająca się, globalnie nastawiona firma, która z powodzeniem pracuje nad przyszłością tej lokalizacji biznesowej. Z drugiej strony partia z liderem AfD, Björnem Höckem, który chce powrotu do przeszłości i który widzi Niemcy bez imigrantów, choć oznacza to spadek populacji o 20 lub 30 procent. I który życzył firmom zaangażowanym w kampanię „Made in Germany – made by diversity” poważnych zawirowań gospodarczych.
Stefan Landes patrzy na to krytycznie. – Jesteśmy uzależnieni od wykwalifikowanych pracowników z zagranicy, na przykład z Azji. Sukces N3 nie byłby możliwy bez międzynarodowej wykwalifikowanej siły roboczej. Nie powiodłaby się nam polityka, która stawia mury i faworyzuje izolację. Ktoś, kto chce, aby firmy otwarte na świat wpadły w poważne zamieszanie, jak pan Höcke, ma stosunkowo niewielkie pojęcie o polityce gospodarczej.
Średniej wielkości firmy, takie jak N3, miałyby w przyszłości ogromne problemy bez specjalistów z całego świata, ale wschodnie Niemcy już teraz mocno odczuwają niedobór wykwalifikowanej siły roboczej. W ankiecie przeprowadzonej przez instytut Ifo42,1 proc. wschodnioniemieckich firm stwierdziło, że brak wykwalifikowanych pracowników będzie miał wpływ na ich działalność już w pierwszym kwartale 2024 roku.
Także system opieki zdrowotnej
Brak imigrantów ma ogromny wpływ nie tylko na gospodarkę, ale także na sektor opieki zdrowotnej. W Turyngii, jednym z krajów związkowych o najniższym zagęszczeniu lekarzy, co czwarty lekarz szpitalny pochodzi obecnie z zagranicy. Większość z 1700 zagranicznych lekarzy pochodzi z Syrii, Rumunii lub Ukrainy.
Jeden z nich, syryjski kardiolog Anas Jano, pracuje w Szpitalu Uniwersyteckim w Jenie od 2023 roku. Mówi, że wielu jego zagranicznych kolegów martwi się, jak rozwinie się sytuacja po zwycięstwie AfD w wyborach. – Lekarze starają się zintegrować z tutejszym systemem opieki zdrowotnej, a na przykład opanowanie języka niemieckiego to bardzo długa droga. Ale czasami ma się wrażenie, że to wciąż za mało, by być traktowanym na równi; że pochodzenie i kolor skóry wciąż odgrywają rolę. A gdy rozmawia się z innymi i słyszy takie historie, naturalnie zastanawiasz się dwa razy nad przyjazdem na przykład do Turyngii.
Problemem są jednak nie tylko pilnie potrzebni lekarze, którzy nie przyjeżdżają. To także ci, którzy wyjeżdżają po krótkim czasie; ponad połowa z tych, którzy wyjechali, pozostała w Turyngii krócej niż dwa lata. Sukces AfD daje jednak do myślenia nie tylko migrantom we wschodnich Niemczech. Niedawna ankieta przeprowadzona przez Niemieckie Centrum Badań nad Integracją i Migracją (DEZIM) wykazała, że co czwarta osoba ze środowisk migracyjnych przynajmniej hipotetycznie rozważa opuszczenie Niemiec.
Kardiolog Samer Matar, członek-założyciel Syryjskiego Stowarzyszenia Lekarzy i Farmaceutów w Niemczech wyjasnia to następująco: – Wszyscy koledzy codziennie oglądają wiadomości i chcą wiedzieć, dokąd to wszystko zmierza. Wielu z nich mówi, że jeśli pan Höcke dojdzie do władzy, ich dzieci nie będą się tu kształcić. Dwóch już przeniosło się w tym roku właśnie z tego powodu. A wielu zastanawia się, czy zostać.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.